Red Bull będzie naciskał Ferrari i McLarena

Drugie miejsce w klasyfikacji konstruktorów oraz wicemistrzostwo świata Sebastiana Vettela, to jak dotąd największe osiągnięcia teamu Red Bull Racing w Formule 1. Wynik ten pozostawił jednak pewien niedosyt, gdyż zespół z Milton Keynes walczył do końca o mistrzostwo w obu klasyfikacjach z Brawn GP.

Marcin Furmaniak
Marcin Furmaniak

Działacze Red Bull Racing zarzekają się, że wyciągnęli wnioski z błędów popełnionych w 2009 roku. Ich zespół tym razem ma stanowić najpoważniejsze zagrożenie dla mocarstwowych planów Ferrari oraz McLarena.

Często ulegający awariom bolid oraz pomyłki zespołu sprawiły, że Red Bull w 2009 roku musiał uznać wyższość Brawn GP. Mimo to zespół podjął rękawicę i walczył do końca. Eksperci twierdzą, że to była jednak ostania szansa tego teamu na odegranie poważniejszej roli w F1, gdyż rok 2010 ma ponownie należeć, do potentatów, takich właśnie Ferrari, czy McLaren.

Nie zgadza się z tym dyrektor zespołu Christian Horner, który poprzedni sezon traktuje jak swego rodzaju poligon doświadczalny, który dał całej ekipie lekcję, która przyda się w walce o najwyższe cele w 2010 roku.

- Dostaliśmy wiele lekcji i team, jako grupa ludzi bardzo dojrzał. Wygranie sześciu wyścigów, w tym czterech podwójnie, drugie miejsce w obu klasyfikacjach, kilka pole position i stały rozwój, który udało nam się osiągnąć, to było znaczące - bez zbędnej skromności przyznał Austriak.

- Ferrari i McLaren od zawsze budziły grozę, ale dostaliśmy dobre lekcje i jestem przekonany, że będziemy ich mocno naciskać. Nie należy lekceważyć kombinacji Alonso-Ferrari, czy dwóch mistrzów świata w bolidach McLarena, ale sądzę, że F1 jest gotowa na wspaniały sezon. Naszym celem jest być częścią grupy walczącej o mistrzostwo i jestem pewien, że pokarzemy, na co nas stać już w Bahrajnie - kontynuował Horner.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×