Rajdowa kuchnia według pilota - rozmowa z Maciejem Szczepaniakiem, pilotem rajdowym Michała Kościuszki

Maciej Szczepaniak od 4 lat jest pilotem Michała Kościuszki. W ubiegłym sezonie wspólnie wywalczyli tytuł wicemistrzów świata w cyklu JWRC. Teraz rozpoczynają walkę o mistrzostwo w SWRC i WRC Cup. Będą startować w 7 rajdach na 3 kontynentach. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Szczepaniak opowiedział o rajdowej kuchni. Rajdowcy nie żyją samym zapachem spalonej benzyny. Od czasu do czasu muszą jeszcze coś zjeść i pójść do knajpki. A Maciek zna nie tylko meksykańskie, szutrowe drogi, ale również tapas bar z… pisuarem obok stolików.

Wojciech Potocki: Siedem rajdów, na trzech kontynentach. Tak wygląda plan startów Dynamic Rally Teamu czyli załogi Michał Kościuszko, Maciej Szczepaniak w Mistrzostwach Świata SWRC i WRC Cup. Może dlatego, że rozmawiamy w jednej z restauracji pana Jana Kościuszki, chciałbym pomówić o rajdowej… kuchni.

Maciej Szczepaniak: Naprawdę? Nie o samochodzie, celach czy planach?

O to pytają chyba wszyscy. Wracajmy raczej do kuchni. Czy kiedy już szykujecie się do drogi, to ojciec Michała, znany przecież restaurator, pakuje wam do bagażnika jakieś szyneczki, pasztety czy słoiki z pikalmi, które na pewno znakomicie smakują?

- Nie, no tak nie jest (śmiech). Staramy się podczas rajdu właściwie odżywić i w grę wchodzą raczej potrawy lekkostrawne. Nie da się jednak ukryć, że Michał, wzorem taty, też interesuje się gotowaniem i kulinariami. Podczas rajdu nie ma na to czasu, ale zawsze staramy się przynajmniej skosztować lokalnych specjałów.

No to spróbujmy tegoroczne wasze starty prześledzić od strony kuchni. Pierwszy rajd już za dwa tygodnie w Meksyku.

- Na pewno odwiedzimy tapas bary i będziemy się zajadali najróżniejszymi przekąskami. Byliśmy już tam i przyznam, że bary są niesamowite. W jednym z nich na sali zamontowany był najprawdziwszy… pisuar.

W kwietniu pojedziecie na Rajd Jordanii. Na co tam się wybierzecie?

- Akurat tam nic szczególnie ciekawego nie da się zjeść. Jakaś pita, kurczak, pomidory… Natomiast potem startujemy w Portugalii i tu na pewno będą królowały owoce morza. Oni podają praktycznie wszystko co tylko da się z morza wyciągnąć (śmiech). To są zawsze bardzo świeże i bardzo smaczne dania.

Potem czeka was wyprawa na drugi koniec Europy, do Finlandii.

- Finowie odżywiają się bardzo zdrowo choć za dużo warzyw nie uprawiają. Na pewno skosztujemy potraw z ryb. Na przykład pierogi rybne.

Na Rajdzie Niemiec to pewnie jakiś piwko strzelicie?

- Raczej po (śmiech). Tu króluje wurst czyli kiełbaska w różnych postaciach oraz słynna kartoffelsalat - sałatka ziemniaczana. Nie jest to zbyt zdrowe jedzenie, ale i tak lepsze niż w Walii.

No właśnie, w listopadzie wystartujecie tam na Rajdzie Wielkiej Brytanii.

- Oni jedzą jakieś ziemniaczane puddingi z mieloną baraniną, krwią i innymi podobnymi dodatkami. Zawsze kiedy tam jesteśmy to szukamy kuchni indyjskiej. Jest tam wiele knajpek, które nawiązują do czasów kolonialnych są prowadzone przez hindusów.

Została jeszcze Francja, która odwiedzicie przed podróżą do Walii.

- Zobaczymy czym nas w tym roku zaskoczą Francuzi. Do tej pory Korsyka to był nasz ulubiony kulinarnie rajd (śmiech). Jedliśmy wspaniałe mule w sosie z białego wina i masła. Teraz rajd przeniesiono do Alzacji, ale Francja ma tak bogate tradycje kulinarne, że na pewno odkryjemy nowe, wspaniałe dania.

O Polskę nawet nie warto pytać. Wystartujecie w Radzie Polski i Rajdzie Barbórki, ale o wspaniałe dania zadba tata Michała

- W końcu marka "Polskie Jadło" mówi sama za siebie (śmiech). Ja uwielbiam pierogi.

Żeby być trochę bliżej samochodu. Zdarzyło się wam kiedyś, że nagle, już po starcie, poczuliście się… głodni?

- Cha, cha, nie to jest nie możliwe. Przed samym startem nie możemy się jednak zbytnio najadać. Staramy się zawsze zachować dobrą formę fizyczną, nie możemy być ociężali, bo to bardzo spowalnia czas reakcji. Co innego napoje. Czasami temperatura na zewnątrz sięga czterdziestu paru stopni, a w kabinie przekracza wtedy pięćdziesiąt. Nie można dopuścić do odwodniania organizmu. Musimy wtedy uzupełniać płyny przez cały czas. W samochodzie pod fotelami mamy zamontowane odpowiednie urządzenia, więc nie jest to żaden kłopot i nie musimy otwierać żadnych puszek czy butelek (śmiech).

Czy na wszystkich rajdach zawodnicy mają podobne warunki? Oczywiście wciąż mówimy o rajdowej kuchni.

- Tak. Wszyscy mają ten sam catering, zapewnia go wybrana wcześniej firma. Ale na samym rajdzie posiłki schodzą naprawdę na piąty plan.

Profesjonalizm, pasja, talent. Co jest najważniejsze, by odnosić sukces w rajdach samochodowych?

- Wszystko co pan wymienił jest bardzo ważne. Ja myślę, że na sukces składa się po 25 procent każdej z tych cech. Dołożyłbym do tego jeszcze 25 procent szczęścia.

A zespół? Jak dobieraliście ludzi? To przyjaciele, znajomi czy tylko fachowcy? To też jest swojego rodzaju rajdowa kuchnia.

- Na tym poziomie obowiązuje stuprocentowy profesjonalizm. Nam samochód przygotowuje jedna z najlepszych firm w tej dziedzinie, belgijska Symtech Racing. Mają ogromne doświadczenie i są profesjonalistami w tym co robią.

A po rajdzie? Spotykacie się prywatnie czy może mówcie sobie: "Cześć, do zobaczenia na kolejnym starcie"?

- Nasz zespół jest międzynarodowy. Część ludzi mieszka w Polsce, część we Francji, a jeszcze część w Belgii. Zbieramy się zatem przed samym rajdem. Ja jednak mam tę przyjemność, że jeden z członków zespołu mieszka we Wrocławiu, czyli tam gdzie ja. Spotykamy się również prywatnie.

W najbliższych dniach spotkacie się wszyscy przed Rajdem Meksyku. Gdzie będziecie trenować?

- W Belgii.

Komentarze (0)