S2000 nie mają szans - rozmowa ze Zbigniewem Staniszewskim, kierowcą rajdowym

Na co dzień zajmuje się firmą budowlaną, którą reklamuje na swojej rajdówce. W weekendy zamienia się w kierowcę rajdowego, z którym walczyć mogą tylko najszybsi. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Zbigniew Staniszewski mówi o minionym sezonie, przewadze jego Lancera nad S2000 oraz o wielkiej miłości do rajdów.

Paweł Świder:Zacznijmy od minionego sezonu. Rajd Lotos był twoim jedynym występem w RSMP w 2009 roku. Czy trzecie miejsce w stawce było satysfakcjonujące?

Zbigniew Staniszewski: Tak, jestem z tego zadowolony. Wahałem się, czy wystartować. Ostatecznie uznałem, że przede mną Rajd Polski, więc warto byłoby potrenować przed debiutem w Mistrzostwach Świata. Byliśmy przygotowani bardzo dobrze, nie zignorowaliśmy tego treningu. Wynik na mecie był bardzo satysfakcjonujący, co oznacza, że już na początku sezonu byliśmy w formie.

Tuż po Lotosie był Rajd Polski. Jakie były nastawienia przed tym rajdem? Przypomnijmy, że na taką okazję czekaliśmy ponad 30 lat. Jaki wynik obstawiałeś?

- Zachęceni dobrym wynikiem z Lotosu chcieliśmy mieć równie dobry wynik w Rajdzie Polski. Niestety dwie awarie uniemożliwiły nam wykonanie planu. Ukończyliśmy ten rajd z bardzo marnym wynikiem. Mimo tego muszę stwierdzić, że poziom był wysoki, a my wygraliśmy cały szereg odcinków specjalnych w grupie N.

Czy patrząc na listę startową przed Rajdem Polski nie martwiła cię niewielka liczba polskich kierowców z czołówki RSMP, która wyrażała chęć jazdy po mazurskich szutrach?

- Może trochę, bo Rajd Polski to runda Mistrzostw Świata. Nikt z Polaków nie startował po to, aby zdobywać punkty w klasyfikacji WRC. Kierowcy jechali po to, żeby spróbować jednorazowo zrobić dobry wynik. Taka impreza to koszt ok. 300 tys. zł, a to są ogromne pieniądze. W recesji pozwolić sobie na taki wydatek może niewielu zawodników. W rajdach zaliczanych do Mistrzostw Polski startuje od 30 do 40 zawodników, tutaj tylko pięciu, ale jest to zrozumiałe.

Istnieje druga strona tego medalu. Rajd Polski miał dobrą oprawę medialną, większość zawodników mogło pokusić się o zdobycie nowych sponsorów przynajmniej na ten jeden rajd.

- Bardzo bym dyskutował nad tym głównym argumentem. Oprócz tych kosztów należy zwrócić uwagę, że Rajd Polski jest wykańczającą imprezą i nie każdy jest w stanie poradzić sobie w takich warunkach. Oesy mają ponad 40 km i trzeba być naprawdę pierwszorzędnie przygotowanym do tego startu, żeby osiągnąć wynik i pokazać się medialnie. Wydaje mi się, że dopiero za około trzecim startem w tym rajdzie można liczyć na dobry wynik. To są Mistrzostwa Świata, tu się nie da przyjechać i z marszu zrobić dobry wynik.

Czego przykładem jest Michał Bębenek, który wygrał dwie ostatnie edycje Rajdu Polski. Wcześniej średnio radził sobie na tym rajdzie.

- Tak, to dobry przykład. Michał, jak dla mnie ma dziwną taktykę. Bardzo przykłada się do Rajdu Polski i tam od dwóch lat robi fantastyczny wynik, a inne rajdy traktuje trochę po macoszemu. Media mogą wypromować zawodnika, jeśli osiągnie dobry wynik, mogą też zepsuć mu reputację. Myślę, że zawodnicy się przestraszyli, bo jak już wspomniałeś po ponad 30 latach wróciliśmy do Mistrzostw Świata.

Rajd Polski charakteryzuje się długimi prostymi, jest znakomity dla kierowców aut grupy N4, takich jak ty, czy Michał Bębenek. W innych rundach RSMP przewagę mają auta S2000. Tu może być recepta na dobry wynik w Mikołajkach.

- Dokładnie tak jest. Od kilku lat na Polskim dominują samochody grupy N4. Samochody S2000, które są szybsze na innych rajdach mają prędkość maksymalną 163 km/h. Można do niej zamontować dłuższą skrzynię, która da im 190 km/h, jednak wtedy osiągi samochodu drastycznie spadają. Dlatego kierowcy decydują się na krótszą skrzynię. W tym rajdzie są proste, na których jedzie się ponad 200 km/h. Tu S2000 nie mają szans.

Rajd Barbórka. Na początku jechałeś bardzo szybko, cały plan runął już na Cytadeli. Po raz kolejny Lancer nie dał rady. Zła passa nadal trwa.

- Mam nieprawdopodobnego pecha do tego rajdu. Startowałem już w sześciu Barbórkach i jeszcze nigdy nie dojechałem w pełni sprawnym samochodem. Statystycznie w roku mam jedną awarię, która przypada właśnie na ten rajd. Nie inaczej było w tym roku. Była taka partia po szutrze, po czym wpadało się na płytę lotniska. Po 210 samochodach wyrobił się krawężnik w miejscu, gdzie łączy się beton z szutrem. Te 15 cm betonu, na które najechałem spowodowały, że zerwał się drążek kierowniczy i musieliśmy wycofać się z rajdu. Dziwnie towarzyszy mi tam pech. Między innymi dlatego, że podobnie jak inni zawodnicy miałem dużo mocniejszy silnik, niż w innych rajdach (ok. 100KM więcej). Moja agresywna jazda w połączeniu z większymi przeciążeniami sprzętu doprowadzają do tych awarii.

Można cię zobaczyć nie tylko w mocno obsadzonych rajdach, ale także w rundach trzeciej ligi, czy Szutrowych Mistrzostw Okręgu. Dlaczego startujesz w takich rajdach jak Nowomiejski, Podlaski, czy Grand Prix Olsztyna, gdzie nie masz praktycznie żadnej konkurencji?

- Celów jest kilka. Na pewno jest to fantastyczna przygoda, możliwość pokazania się kibicom, można pojechać jak się chce. W takich rajdach mogę od początku do końca narzucić ogromne tempo. Na Rajdzie Polski trzeba rozłożyć siły, aby dojechać do mety. W tych mniejszych rajdach nie ma takich wymogów. Jeśli przez te wielkie przeciążenia samochód by zaczął szwankować to nic się nie dzieje, bo nie mam konkurencji, nie walczę o punkty. Zazwyczaj organizatorzy tych rajdów nie dają mi możliwości niewystartowania. Pół roku przed taką imprezą dostaję telefon od organizatora, który mówi: "Zbyszek, musisz tam być, bo chcemy przyciągnąć kibiców, media". Ja wtedy obiecuję, że przyjadę. Gdy zbliżają się te dni nie zawsze mam czas, ale skoro dałem słowo to przyjeżdżam. Można zapiąć więcej boków, nie trzeba pilnować techniki jazdy. Głównym powodem jest to, że kocham rajdy.

Czy na twojej rajdówce w tym sezonie pojawią się nowi sponsorzy? Czy zabiegasz o jakieś dodatkowe subwencje?

- Nie, nie zabiegam. Podobnie jak w poprzednich dwóch latach jestem tak zajęty moją firmą, że nie mam czasu na szukanie nowych sponsorów. Inni zawodnicy poświęcają mnóstwo czasu na to, aby zdobyć fundusze. Ja jestem w tej dobrej sytuacji, że mam dobrze prosperującą firmę i nie potrzebuję dodatkowych pieniędzy, wręcz przeciwnie - moja firma również potrzebuje reklamy, do czego świetnie służy rajdówka. Często nie mam miejsca na naklejki innych firm.

W jakich rajdach w tym sezonie cię zobaczymy?

- W tym samych rajdach, co w poprzednim roku, wyłączając odwołany Rajd Orlen. Jadę wszystkie szutrowe rajdy w Polsce. Rajd Polski, Rajd Lotos, który bardzo lubię, Warmiński, Kormoran - nie odpuścimy tych drugoligowych rund. Do tego jeszcze trzy imprezy trzecioligowe, na których również będziemy. Na koniec oczywiście Rajd Barbórka, na którym nie da się nie być. To niedaleko, impreza nie jest długa, a daje niesamowicie dużo frajdy. Będzie mnóstwo mediów, kibiców, na tym rajdzie po prostu trzeba być.

Wciąż jeździsz Mitsubishi Lancerem Evo IX, kiedy konkurencja przesiadła się do szybszych aut. Może czas na zmianę jeśli myślisz o dobrych wynikach?

- To prawda, szereg kierowców przesiadło się do aut S2000. Myślałem o tym, ale ostatnie dwa lata na rynku budowlanym były bardzo słabe, dlatego nie przesiadłem się do takiego samochodu. Na ten rok również nie przesiądę się do S2000, ponieważ wprowadzono modyfikacje, które mają na celu wyrównanie szans enek z S2000. W tym roku N4 na pewno będą szybsze i dysproporcje znacznie się zmniejszą i ja na to bardzo liczę.

W twoim przypadku były też plany na zmianę Evo IX na Evo X. Zmiana trzech dziewiątek na nowe dziesiątki. Mocno o tym myślałeś?

- Tak, był taki plan. Najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdybym przesiadł się do Evo X poprzez wymianę moich trzech dziewiątek (cywilnej, treningowej i rajdowej) na nowszą specyfikację. Teraz nie tracę kontaktu z samochodem, bo Evo IX przyjeżdżam na rajd, trenuję przed rajdem i jadę po odcinkach specjalnych. Jednakże na tę chwilę nie jest to możliwe. Póki co, Evo IX jest szybsza od dziesiątki. Jeszcze nie było tak, że przy wyrównanej stawce Evo X wygrało z dziewiątkami. Na Rajdzie Arktycznym w tym roku faktycznie wygrała dziesiątka, ale nie do końca kierowcy byli porównywalni. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało w tym roku. Na pewno Evo X wymaga dopracowania.

Czy podobnie do lat poprzednich twoim planem jest wygranie rajdu zaliczanego do Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski?

- Bardzo bym chciał, ale nie jest to cel główny. Chciałbym osiągnąć to, co w ubiegłym roku pomijając wynik Rajdu Polski. Runda RSMP - trzecie miejsce, wszystkie rajdy drugoligowe i trzecioligowe jechaliśmy po to, żeby wygrać wszystkie oesy. Tych rajdów było 5 lub 6 i oddaliśmy zaledwie jeden oes. Było to na Rajdzie Kormoran. Jadąc widowiskowo nie uszkodziliśmy samochodu, gdyby udało nam się powtórzyć to w tym roku byłbym bardzo zadowolony.

Staniszewski na trasie Rajdu Lotos 2009

Komentarze (0)