Mark Webber: Mamy to, na co zasłużyliśmy

Mark Webber jest zdania, że to zbieg niekorzystnych splotów okoliczności wpłynął na to, że Red Bull jak na razie odniósł tylko jedno zwycięstwo w sezonie 2010. Australijczyk nie wini jednak za taką sytuację losu. Doświadczony kierowca bierze w imieniu swojego zespołu odpowiedzialność za uzyskiwane wyniki. I liczy, że kibice będą mogli oglądać bardzo emocjonujące wyścigi w dalszej części sezonu.

Marcin Furmaniak
Marcin Furmaniak

Bolidy Red Bull Racing wydają się być najszybszymi w stawce. Jednak kierowcy spod znaku "czerwonych byków" udało się wygrać jeden z czterech do tej pory rozegranych wyścigów sezonu 2010.

Mark Webber, już od kilku sezonów reprezentujący barwy Red Bulla stwierdził, że potknięcia zespołu są wynikiem nieprzewidzianego zbiegu różnych okoliczności i czynników.

- Jest wiele "co, gdyby", ale sam kreujesz swoje szczęście i wyniki na koniec dnia. Tabela nigdy nie kłamie - powiedział Australijczyk. - Karty, które wyciągnęliśmy były jakie były i decyzje, które podjęliśmy w picie również. To wszystko razem, a na końcu nie ma przycisku przewijania. Wyszedł nam jeden wyścig. Pozostałe trzy sporo namieszały - dodał Webber.

Australijczyk przyznał także, że kapryśna pogoda u progu sezonu pisała scenariusze poszczególnych wyścigów.

- Sądzę, że zawsze kiedy pada, od razu wprowadza to duże zamieszanie w wyścigu. Również gdy Lewis przypuścił atak z końca w Sepang, wpłynęło to na widowiskowość. Nie bez znaczenia jest tu także system F-duct, który sprzyja wyprzedzaniu na trasie. Mam nadzieje, że to będzie kontynuowane. Widzimy kilka dobrych, dawnych zmian i nikt nie chce wyścigów takich jak Bahrajn. Miejmy nadzieję, że kierowcy i kibice będą się cieszyć ściganiem - powiedział zawodnik z Antypodów.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×