Lorenzo: To najszczęśliwszy dzień mojego życia

Jorge Lorenzo zaraz po zdobyciu pierwszego w karierze tytułu mistrzowskiego w najwyższej kategorii przyznał, że jest dumny z siebie, iż był w stanie walczyć o zwycięstwo nawet wtedy, gdy do szczęścia wystarczało mu zajęcie nawet dziewiątego miejsca. Hiszpan zdominował sezon MotoGP i dzięki kontuzjom rywali - Valentino Rossiego i Daniego Pedrosy, już w GP Malezji mógł celebrować sukces.

Paweł Krupka
Paweł Krupka

Lorenzo w Malezji wywalczył pierwsze pole startowe i prowadził przez pierwszą połowę wyścigu. Potem jednak uległ presji Andrei Dovizioso, a potem minął go jeszcze zespołowy kolega, Valentino Rossi. Ostatecznie Lorenzo finiszował na trzecim miejscu, za wspomnianą dwójką, odpuszczając końcówkę wyścigu i skupiając się na dojechaniu do mety i zdobyciu upragnionych punktów.

- Byłem naprawdę pod wrażeniem, że byłe na czele i nie traciłem czasu aż do samej końcówki wyścigu. Ale kiedy opony zaczęły się ślizgać, pomyslałem: "dzisiaj musimy dojechać do mety aby zdobyć maksimum tego, co może zdobyć zawodnik w motocyklowym świecie". To najszczęśliwszy dzień mojego życia. Musimy się tym nacieszyć. - powiedział nowy mistrz MotoGP.

Poprzedni mistrz świata, Valentino Rossi, jeszcze na okrążeniu zjazdowym złożył gratulacje młodszemu partnerowi z Yamahy.

- Muszę pogratulować Jorge zdobycia mistrzostwa. Jest wielkim mistrzem i wydaje mi się, że w przyszłości będziemy ze sobą walczyć w świetny sposób. - powiedział Włoch po wyścigu. W wywiadzie dla rodzimej telewizji dodał jeszcze, że nie miał żadnych wątpliwości, dotyczących odniesienia zwycięstwa w dniu, w którym Lorenzo zostaje mistrzem świata, tym samym pozbawiając go możliwości zdobycia tytułu poprzez wygranie wyścigu: - Ścigam się dla siebie, nie dla niego. Zwycięstwo w wyścigu nie miało znaczenia w kwestii tytułu dla Lorenzo.

Kolejna runda MotoGP, GP Australii, już w najbliższą niedzielę na torze Phillip Island.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×