Witalij Pietrow: Teraz już wiem jak trudna jest F1

W sezonie 2010 rosyjski kierowca zadebiutował w Formule 1 i dopiero w ostatnim wyścigu pokazał się z dobrej strony. Teraz Witalij Pietrow jest przekonany, że w pełni wykorzysta doświadczenie zdobyte w poprzednim roku.

- Jestem naprawdę dumny, że należę do zespołu, który we mnie wierzy. To moja szansa i muszę wszystkim udowodnić moją wartość - powiedział Witalij Pietrow zaraz po zakończeniu prezentacji nowego bolidu Lotus Renault GP na torze w Walencji.

- Każdy wie, że sezon 2010 nie był dla mnie łatwy, ale teraz czuje się pewniejszy. Jestem gotowy stanąć czoła najbliższym wyzwaniom. Wiem co muszę zmienić i gdzie się poprawić. Jestem gotowy na walkę o czołowe lokaty.

Pietrow nie będzie już debiutantem w stawce, więc podejście kierowcy do ścigania również uległo zmianie. - To był długi sezon, ale bardzo dużo się nauczyłem. Teraz już wiem jak trudna jest F1, a każdy twój błąd ma ogromny wpływ na końcowy wynik. Będę skupiony przez cały weekend i wycisnę z siebie maksimum.

Pietrow wraz zespołem podczas prezentacji nowego bolidu / fot. f1fanatic.co.uk

W nadchodzącym sezonie czeka nas wiele zmian i każdy kierowca musi sobie z tym poradzić. Co Witalij sądzi o nowych przepisach? - Myślę, że są one korzystne dla Formuły 1, a zespół dużo pracował nad nowymi technologiami. Teraz trzeba się nauczyć tych nowych rzeczy, ponieważ nigdy nie korzystałem z systemu KERS. Tylne skrzydło jest nowością dla wszystkich, ale największe wyzwanie będą stanowić opony, które będą kluczowe podczas testów.

Również bardzo ważne dla kierowców Formuły 1 jest pracowanie nad kondycją fizyczną przed sezonem. Pietrow wsparcia szukał u najbliższej rodziny. - Wróciłem do domu w Rosji, a potem wyjechałem na wakacje z rodziną i przyjaciółmi. To była świetna okazja, żeby się wyłączyć i zrelaksować. Następnie zacząłem pracować nad kondycją, czyli grałem w piłkę, biegałem. W styczniu zjawiłem się w Enstone, gdzie rozmawiałem z ekipą. Czuje, że jestem dobrze przygotowany do tego sezonu - zakończył Pietrow.

Komentarze (0)