Eric Boullier zdradził, że był pod dużym wrażeniem Nicka Heidfelda. - Sposób, w jaki wszedł do zespołu - przyjechał do fabryki, przedstawił się inżynierom i siedliśmy na godzinę - wyjaśnił w rozmowie z Autosport.com. - Gdy testował na Jerez, słuchałem w radiu i on rozmawiał z inżynierami, jakby od dawna był w zespole. Byłem już w połowie przekonany tego ranka. Byłem zaskoczony faktem, że był w stanie ustawić się tak szybko i tak łatwo jako lider zespołu. Naprawdę mógłbym zrozumieć, gdyby zajęło mu to trochę czasu.
Francuz wyjaśnił też, że doświadczony niemiecki kierowca idealnie pasował do profilu, jakiego oczekiwał zespół Lotus Renault GP. - Ponieważ wypadek zdarzył się na tak wczesnym etapie sezonu, szybko ustaliliśmy, że potrzebujemy bardzo doświadczonego kierowcę - i szybkiego oczywiście. Takiego, który ma charakter, by podjąć pewne techniczne decyzje. Gdy stworzyliśmy taki profil, dodaliśmy do niego doświadczenie z oponami Pirelli i jazdę z KERS w 2009 roku, stało się jasne, że pasuje tylko jeden kierowca, którym jest Nick - powiedział.
Szef ekipy zdradził także, że Heidfeld kontaktował się z nim dużo wcześniej. - Miałem wiele spotkań z nim w poprzednim roku, bowiem chciał być bardzo blisko sytuacji związanej z naszym drugim fotelem kierowcy.
Potwierdził także, że Robert Kubica był konsultowany w sprawie swojego następcy. - Był to bardzo szybko po wypadku, dopiero wychodzi ze śpiączki, ale Gerard Lopez mówił z nim na ten temat i Robert podał dwa nazwiska: Heidfelda i Liuzziego - powiedział.