Fernando Alonso po wyścigu: W Melbourne prześladuje mnie czwarte miejsce

Fernando Alonso w ostatnich latach kilka razy meldował się na mecie na czwartej pozycji w wyścigu o Grand Prix Australii. Hiszpan żartował po zawodach, że jest już skazany na tę pozycję.

W tym artykule dowiesz się o:

Z całą pewnością zespół Ferrari po pierwszym wyścigu nowego sezonu Formuły 1 spodziewał się zdecydowanie lepszej postawy swoich kierowców. Najbardziej zawiódł Felipe Massa, który na mecie zameldował się dopiero na dziewiątej pozycji. Zdecydowanie lepiej wypadł Fernando Alonso, który uplasował się tuż za podium. To jednak na pewno nie był szczyt marzeń Hiszpana.

Alonso przyznał, że na torze w Melbourne prześladuje go czwarta lokata. - Jeśli spojrzeć na klasyfikację, to nie jest taki zły wynik. Owszem, straciliśmy sporo do Vettela i Hamiltona, ale wypadliśmy lepiej niż Webber i Button. Wydaje się, że mam wykupiony bilet na to czwarte miejsce, bo w ciągu czterech ostatnich lat, plasowałem się tutaj właśnie na czwartym miejscu - zauważył.

Hiszpan podkreślił również, że podczas weekendu poza zasięgiem wszystkich kierowców znajdował się Sebastian Vettel. - Vettel wydawał się być człowiekiem z innej planety, podczas gdy reszta znajdowała się nieco bliżej, może nie tak jak w piątek, ale też nie tak daleko jak w kwalifikacjach - przyznał.

Sporym zaskoczeniem dla fanów Formuły 1 było trzecie miejsce Witalija Pietrowa. Alonso nie sądzi jednak, by Rosjanin stanowił wielkie zagrożenie w tym sezonie. - Wydaje mi się, że bardziej satysfakcjonujące było utrzymanie za sobą Webbera, który raczej jest poważniejszym rywalem w walce o mistrzostwo niż Pietrow - tłumaczy.

Kierowca Ferrari nie miał żadnych zastrzeżeń do bolidu. - KERS podobnie jak tylne skrzydło działały dobrze, choć nie pomagało to w większym stopniu w wyprzedzaniu - wyjaśnia. - Jesteśmy w stanie wygrać tytuł, ale na pewno nie dokonamy tego zajmując trzecie i czwarte lokaty. Musimy się poprawić, wiemy to, ale jest jeszcze za wcześnie na jakiekolwiek prognozy - dodał.

Alonso wie, że jego zespół czeka jeszcze sporo pracy

Komentarze (0)