Zespół F1 przyznaje się do problemów finansowych

Właściciel Hispania Racing Team otwarcie przyznał, że jego ekipa ma problemy finansowe, które odbijają się na dyspozycji bolidów. W Australii samochody stajni były tak wolne, że nie przebrnęły nawet kwalifikacji.

Od tego sezonu na powrót obowiązuje zasada 107 proc., co oznacza, że auto, które w kwalifikacjach osiągnęło czas gorszy niż 107 proc. czasu zwycięzcy, nie awansuje do wyścigu. Taki los w sobotę spotkał Vitantonio Liuzziego i Naraina Karthikeyana.

Problemy zespołu ciągną się od zakończenia poprzedniego sezony, ekipa nowym bolidem nie przejechała podczas testów ani jednego kilometra, co nie pozostało bez wpływu na formę HRT. - Gdybyśmy mieli budżet jak pozostałe zespoły, moglibyśmy przyjechać na pierwszy wyścig mając za sobą 3 tys. km testów - powiedział Jose Ramon Carabante, właściciel hiszpańskiej stajni.

- Tak jak w ubiegłym roku z powodu problemów finansowych zaczęliśmy budować samochód zbyt późno. Domykaliśmy umowy sponsorskie, które ostatecznie nie doszły do skutku - przyznał.

Mimo takich problemów Carabante wierzy, że w dalszej części sezonu Hispania Racing pokona w bezpośredniej walce swoich rywali - Virgin i Lotus. - W ubiegłym roku byliśmy w gorszej kondycji niż teraz, a i tak skończyliśmy przed Virgin, które miało dwa razy większy budżet, a za Lotusem byliśmy tylko przez jeden wypadek - wyjaśnił.

Liuzzi na torze w Australii

Komentarze (0)