Latające kawałki gumy problemem dla kierowców

Wiele wskazuje na to, że już niebawem organizatorzy F1 będą musieli zmierzyć się z kolejnym problemem. Po GP Malezji kilku kierowców narzekało na latające kawałki gumy. Trafiony został nimi między innymi Paul di Resta.

Na torze Sepang w Malezji poza linią wyścigową znajdowały się kawałki syntetycznej mieszanki Pirelli, które odpadały w wyniku degradacji opon. Okazuje się, że z pozoru błahostka może stać się dla organizatorów wyścigu sporym problemem. Kierowca Force India Paul di Resta przyznał, że ostatnio wprawiło go to w zakłopotanie.

- Jednym z problemów na torze było to, że na szybkich zakrętach kawałki gumy uderzały mnie w ręce. Ona nie jest miękka i jeśli trafi w pewne miejsca, może zaboleć - cytuje di Restę gazeta "Daily Telegraph".

Dyrektor sportowy Pirelli - Paul Hembery podkreślił, że jak dotychczas nie wpłynęły do niego podobne skargi. - Nie otrzymałem uwag od trzech najlepszych kierowców, ale jeśli ten problem się nasili, będziemy musieli się nad tym zastanowić - deklaruje Hembery. - Było sporo manewrów wyprzedzania. Na pewno wszystko przeanalizujemy, ale te kawałki muszą się gdzieś umiejscowić i to jest dla nas problem - dodał.

Okazuje się jednak, że nie tylko di Resta borykał się z tym problemem. Szkockiego kierowcę poparł zwycięzca dwóch pierwszych wyścigów tego sezonu - Sebastian Vettel. - Były kawałki opon. W pewnym momencie znalazły się one na środku osłony na oczy w moim kasku - powiedział Vettel w wywiadzie dla "Auto Sport und Motor".

23-letni Niemiec dodał, że problem ten może przybrać na znaczeniu tam, gdzie widzowie znajdują się nieco bliżej toru. - Te kawałki są jak pociski wystrzeliwane z samochodu. Wyobraź sobie Singapur czy Monako. Guma może wylądować w twojej herbacie - zauważył Vettel.

Komentarze (0)