Giermaziak po trzecim weekendzie w Formule 3

Weekend wyścigowy Formuły 3 Euro Series upłynął Kubie Giermaziakowi pod znakiem problemów technicznych. Dopiero ostatniego dnia na holenderskim torze Zandvoort bolid Polaka był w pełni sprawny, co umożliwiło mu przebicie się z ostatniej pozycji na dziewiątą i zdobycie dwóch punktów.

W tym artykule dowiesz się o:

Udział w pierwszym wyścigu kierowca STAR Racing Team zakończył jeszcze przed połową dystansu. Na 10 okrążeniu Kuba nagle bardzo zwolnił i odbił do boksu. Okazało się, że w jego samochodzie pękł układ wydechowy. Rozpoczął się wyścig z czasem, ponieważ do drugiego wyścigu pozostało niewiele. Pęknięta rura została zespawana i kiedy już wszystkie pozostałe bolidy stały na polach przedstartowych, mechanicy w pośpiechu montowali do maszyny Giermaziaka naprawiony układ wydechowy. Zdążyli w ostatniej chwili i Kuba wystartował w drugim wyścigu, w którym zajął 10. miejsce.

Najbardziej udany był jego ostatni, trzeci start tego weekendu. Choć na początku spadł na 12. lokatę, wkrótce potem uporał się ze zwycięzcą drugiego wyścigu sobotniego Kimiyą Sato. Następnie przesunął się na 10. pozycję, wyprzedzając Gianmarco Raimondo, a po problemach technicznych Daniela Juncadelli awansował na 9. miejsce, które utrzymał już do końca wyścigu.

Za tydzień Kuba uda się do Barcelony, gdzie wraz z zespołem VERVA Racing Team wystartuje w drugiej rundzie Porsche Supercup, a już 18 czerwca weźmie udział w VERVA Street Racing - największych ulicznych wyścigach w Polsce.

Kuba Giermaziak o swoim występie: Jeśli chodzi o kwalifikacje, to wynik był trochę poniżej naszych oczekiwań. W pierwszym przejeździe przeszkodziła mi żółta flaga, a na drugim komplecie nowych opon popełniłem drobny błąd, przez co nie byłem już w stanie poprawić swojego czasu. W związku z tym do pierwszego i trzeciego wyścigu ruszałem niestety z dziesiątego pola, a mogło być lepiej. W pierwszym wyścigu problemy z układem wydechowym uniemożliwiły mi dojechanie do mety. Od początku było słychać, że coś jest nie tak, a samochód tracił moc. W końcu byłem zmuszony do zjazdu do boksu. Na początku drugiego wyścigu moje tempo było bardzo dobre. Pozwalało mi na utrzymywanie się za czołówką, ale nie było szans na wyprzedzanie, choć jechaliśmy bardzo blisko siebie. Potem moje tempo nieznacznie spadło. Wydaje mi się, że bolid był ustawiony trochę zbyt agresywnie i tylne opony zużywały się za szybko. Potem jeszcze okazało się, że przez całą sobotę był problem z hamulcami, które zostały naprawione przed ostatnim wyścigiem. W niedzielę start sam w sobie był dobry, ale wybrałem złą stronę toru i zostałem przyciśnięty przez rywala do ściany oddzielającej główną prostą od pasa serwisowego, więc musiałem odpuścić. Do pierwszego zakrętu dojechałem ostatni. Potem w pierwszym zakręcie wyprzedziłem Sato i w tym samym miejscu ominąłem później Raimondo. Walczył z Munozem, który wywiózł go na zewnętrzną, co wykorzystałem i wyprzedziłem go po wewnętrznej. Od początku wyścigu starałem się zmienić styl jazdy. Mieliśmy inaczej ustawiony samochód i rozwiązaliśmy problem z poprzednich dwóch startów. Pomijając wydech, okazało się, że źle działały także hamulce. Po ich naprawieniu bolid zrobił się zdecydowanie mniej nerwowy, co pozwalało mi na szybsze wchodzenie w zakręty. Kiedy przyzwyczaiłem się do innych ustawień, osiągnąłem dobre tempo, zbliżone do czołówki. Gdyby ten weekend tak się rozpoczął, a nie zakończył, to potem byłoby zdecydowanie łatwiej o dobry wynik. Widać, że samo tempo wyścigowe jest dość dobre. Gorzej z kwalifikacjami, a wyścig kończy się mniej więcej na tej pozycji, z której się startuje. Szczególnie w Zandvoort, gdzie tak naprawdę nie ma gdzie wyprzedzać.

Komentarze (0)