O karierze kierowcy F1 marzyło wielu, jednak tylko jednemu na milion dane było to marzenie zrealizować, a tych którzy ścigali się w Ferrari było jeszcze mniej. Droga do posady kierowcy Formuły 1 jest trudna i ciernista - taka była też droga Felipe Massy. Nie miał bogatych sponsorów i gdyby nie ojciec, który postawił na szali mały rodzinny biznes by pomóc synowi, w ogóle nie mógłby się ścigać, nie wspominając o F1. To ukształtowało i zahartowało charakter Massy, nauczyło go, jak radzić sobie z presją i krytyką innych. Grand Prix Silverstone było fatalnym występem Felipe Massy, ale można też spojrzeć na ten występ z innej strony - Brazylijczyk pomimo niezliczonych piruetów i wyjazdów poza tor, nie poddał się, nie zjechał do boksów, tylko dojechał do mety. Ostatni, ale dojechał.
- Jeszcze nie zapomniałem Silverstone - chociaż był to weekend, o którym powinno się zapomnieć jak najszybciej - jednak takie wyścigi jak ten są częścią tego sportu - powiedział Felipe Massa. - Na teraz nasz cel jest bardzo prosty: skoncentrować się nad przyszłością, czyli drugą połową sezonu. Jak powiedziałem wcześniej, ciągle pozostała długa droga do przejścia: wszystko może się zdarzyć, a kwestia Mistrzostwa pozostaje szeroko otwarta. To prawda, że straciliśmy cenne punkty, które były w naszym zasięgu, ale ciągle zajmujemy dobrą pozycję: prowadzę w klasyfikacji wraz z Kimim i Hamiltonem, a zespół ma przewagę w klasyfikacji konstruktorów. Tak więc nie można mówić, że sprawy mają się fatalnie, jest odwrotnie !
- Po Silverstone zespół pracował w Maranello nad wieloma różnymi aspektami, takimi jak ulepszenie procedur torowych. Nie mogę zdradzać jakichkolwiek szczegółów, ponieważ są to informacje poufne. Ale wiemy, że musimy działać tak, by mieć pewność, że pewne pomyłki już nigdy się nie powtórzą: to jeden z naszych czterech celów, aż do ostatniego GP w Brazylii. Nie przejmuję się krytyką po brytyjskim Grand Prix, doświadczyłem jej niemało wcześniej, ale nigdy ona mnie nie załamała, ponieważ wiem co muszę i co chcę zrobić. Opinie ludzi spoza teamu nie liczą się zbytnio, zwłaszcza gdy jednego dnia mówią że jesteś fenomenalny, a następnego, że jesteś nieporozumieniem. Nie pozwalam wpływać takim głosom na mnie, w żaden sposób.
- Po wyścigu wziąłem kilka dni odpoczynku, zanim zastąpiłem Kimiego podczas ostatnich dni testów w Hockenheim. Warunki pogodowe były doskonałe, z letnimi temperaturami i sądzę, że wszystko poszło dobrze. Przejechaliśmy wiele okrążeń bolidem F2008, który był bardzo dobrze ustawiony na obu typach opon, zarówno w krótkich jak i długich przejazdach. Wiemy, że mamy bardzo dobry samochód, bardzo konkurencyjny, ale nie wykorzystaliśmy jego pełnego potencjału podczas ostatniego wyścigu - głównie z powodu bardzo niezwykłych warunków. Wyniki testów są bardzo zachęcające przed zbliżającym się weekendem.
- Od 2006 roku nie ścigaliśmy się w Hockenheim - wtedy byłem drugi za Michaelem Schumacherem. Lubię ten tor, chociaż nigdy nie ścigałem się na jego starej konfiguracji z długimi prostymi. Miałem tam kilka niezłych wyścigów, a w 2006 byłem naprawdę szybki. Mam nadzieję, że będę w takiej samej dyspozycji i może nawet zrobię kolejny krok i poprawię pozycję końcową. Niektóre części toru przypominają Magny-Cours, a atmosfera jest tam zawsze wspaniała, szczególnie na Motodromie, gdzie naprawdę, siedząc w bolidzie możesz poczuć bliskość fanów. Teraz w Niemczech jest tylko jeden wyścig, to bardzo ważne wydarzenie dla Formuły 1 i nawet jeżeli pierwszy raz na torze nie będzie Michaela Schumachera, to jestem przekonany, że będzie mnóstwo fanów i będziemy mieć sporo frajdy. Jestem pewien, że Michael będzie w boxach Ferrari, chociaż nie w roli kierowcy.
- Czułem się dobrze podczas ostatnich dni spędzonych wraz z rodziną w moim domu w Monaco, ale teraz już nie mogę się doczekać by znów się ścigać i by rozpocząć jak najlepiej drugą trudną, ale ekscytującą połowę sezonu!