Liczę na pierwszą dwudziestkę - rozmowa z Jackiem Czachorem, uczestnikiem Dakaru

Od 5 do 19 stycznia w Peru, Argentynie i Chile będzie rozgrywany Rajd Dakar. - Trzydziestu motocyklistów jest lepszych niż ja, ale na mecie chcę być w pierwszej dwudziestce - oznajmił Jacek Czachor

W tym artykule dowiesz się o:

Marcin Frączak: 5 stycznia, etapem z Limy do Pisco, rozpocznie się 35. edycja Rajdu Dakar. Trasa będzie przebiegać przez Peru, Argentynę oraz Chile. Impreza zakończy się 19 stycznia etapem z La Serena do Santiago. Jak przebiegają ostatnie przygotowania do Dakaru?

Jacek Czachor: Na początku listopada wygrałem rozegrany w Maroku Raj Merzouga. Zwyciężyłem tam w dwóch z pięciu odcinków specjalnych. Momentami wiódł on trasą starego Dakaru. Było to dobre przetarcie przed Dakarem, który w styczniu odbędzie się w Peru, Argentynie i Chile. Start w Maroku, to było duże wyzwanie jeśli chodzi o nawigację. Cieszę się, że dobrze sobie z tym poradziłem. Później trenowałem na poligonie wojskowym w Rembertowie. W grudniu wylecę potrenować do Maroka.

Czym pan pojedzie na Dakarze?

- Wystartuję na motocyklu KTM 450.

Kiedy odlatuje pan do Ameryki Południowej?

- Wspólnie z Markiem Dąbrowskim oraz Jakubem Przygońskim wylatujemy 28 grudnia. Trochę więc jeszcze czasu zostało na przygotowania. Nasze motocykle już tam są.

Czego oczekuje pan po najbliższym Dakarze?

- Wstartuje w nim aż 197 motocyklistów, więc konkurencja będzie ogromna. Jak spojrzałem na listę startową, to około 30 motocyklistów jest lepszych niż ja. Nikomu oczywiście źle nie życzę, ale to jest rajd, w którym trzeba jechać bardzo rozsądnie. Trzeba uważać, aby nie przeszarżować. Liczę nie miejsce w pierwszej dwudziestce. Marek Dąbrowski oczekuje pozycji w pierwszej trzydziestce. Mamy zająć jak najlepsze miejsce, ale i pomagać Kubie Przygońskiemu. On będzie miał przy sobie tylko kilka kluczy, pozostały sprzęt wezmę ja i Marek. W razie awarii, oczywiście nie mogę oddać Kubie motocykla, bo tego zabrania regulamin, ale koło jak najbardziej. Mam z nim ustną umowę, że będę mu pomagał.

Jakub Przygoński ma być liderem zespołu. Czy Orlen wymaga od niego miejsca na podium, bądź tuż za podium, na koniec rajdu?

- Oczekiwania są trochę mniejsze. Wszyscy wiemy jak liczna jest grupa uczestników, wystartuje przecież prawie 200 motocyklistów. Jeśli Jakub zajmie miejsce w pierwszej dziesiątce, będzie to bardzo dobry wynik. Gdyby udało mu się poprawić ósme miejsce z 2010 roku, najlepsze na Dakarze, byłoby wspaniale.

Kto dla pana jest faworytem Dakaru wśród motocyklistów?

- Jeszcze dwa miesiące temu powiedziałbym, że Hiszpan Marc Coma. Podczas Rajdu Maroka nabawił się jednak kontuzji, zwichnął bark. W tej sytuacji moim faworytem jest Cyril Despres. Francuz już cztery razy wygrywał Dakar. Duże szanse na zwycięstwo ma też Portugalczyk Helder Rodrigues, który ukończył Dakar na trzecim miejscu w 2011 i 2012 roku.

Gdzie spodziewa się pan najtrudniejszych momentów?

- Staram się w ogóle nie myśleć gdzie może być szczególnie ciężko. Muszę jechać na każdym odcinku jak najszybciej tylko się da. Inaczej będzie trudno o dobry wynik. Nie mogę z góry założyć, że na, którymś etapie może być ciężej niż na pozostałych, bo to mogłoby być zgubne. Mógłbym podświadomie jechać wolniej, a tego chcę uniknąć.

Dakar to duże wyzwanie dla pana, ale także dla sponsora. Ile Orlen musi wydać na przygotowania trójki motocyklistów?

- Nie mam pojęcia. Zresztą okres przygotowawczy można różnie liczyć. Trening to jedno, ale przygotowaniami można też nazwać starty w mistrzostwach świata. Poprzez tego typu starty przygotowuję się też do Dakaru. Jeśli chodzi o sprawy finansowe, dotyczącą Dakaru, to wiem tyle, że trzeba zapłacić 12 tys. euro startowego. Bez wpłacenia tej kwoty nie mógłbym wystartować.

Poprzedni Raj Dakar ukończył Adam Małysz. Czy jest pan zaskoczony tym, że tego dokonał?

- Nie. Zupełnie nie jestem tym zaskoczony. Dlaczego? Już po lekturze wywiadów z Małyszem wiedziałem, że ma dużą szansę ukończyć Dakar. Małysz bardzo trafnie się wypowiadał. Wiedziałem, że rozsądnie pojedzie w Ameryce Południowej. Jego rozsądek plus przygotowania w dobrych warunkach, to wszystko dało pozytywny wynik.

Impreza na bezdrożach Peru, Argentyny i Chile, to wielkie przeżycie, ale też straszny wysiłek. Przez jak długi okres po ukończeniu Dakaru ma pan dosyć jazdy na motorze?

- Gdy wracam z Dakaru do Polski, akurat u nas jest zima. Często pada śnieg, więc prawdę mówiąc nie ma za bardzo warunków do tego, aby jeździć na motorze. W każdym razie po powrocie z Dakaru najczęściej przez miesiąc w ogóle nie wsiadam na motor.

Dakar mocno jest obecny w mediach. Wielu kibiców śledzi każdy etap. Jeśli komuś marzy się start w Dakarze, to co musi zrobić, aby tego dokonać?

- Wszystko zależy od tego ile ma lat.

Powiedzmy, że 10-letni chłopak zobaczy w telewizji migawki z Dakaru, gdy akurat pan będzie jechał na motorze. Od czego powinien zacząć, aby mógł spełnić swoje marzenie?

- Powinien zacząć jeździć na motorach o małej pojemności. Niech spróbuje od tych o pojemności 65cm3 albo 80cm3. Powinien dużo jeździć enduro, a także na torach motocrossowych.

Komentarze (0)