McLaren-Mercedes: będziemy się odwoływać, nie mamy wyboru!

Na końcu trzeciego okrążenia przed końcem wyścigu, Lewis Hamilton podjął próbę wyprzedzenia Kimiego Raikkonena – nie udało mu się, wyjechał poza tor, ściął szykanę i w taki sposób znalazł się przed Finem. Według przepisów, Hamilton w takim przypadku powinien przepuścić Raikkonena – sposób w jaki zrobił to Brytyjczyk wzbudził wątpliwości nie tylko kibiców Ferrari, ale także sędziów.

Tomasz Turczański
Tomasz Turczański

Lewis nie zjechał za Kimim Raikkonenem, ale prawie przez całą prostą start-meta, jechał obok niego cofnięty o jedną trzecią długości bolidu, dopiero na końcu prostej znalazł się za Finem, ale dosłownie na ułamek sekundy, po to, by go objechać. Można powiedzieć, że Lewis Hamilton "przepuszczał", ale trwało to tak długo, że w końcu nie przepuścił, tylko zgrabnie objechał rywala.

Sędziowie badając incydent zapewne skłonili się do takiej interpretacji i przyznali rację Ferrari, uznając że Lewis Hamilton zachował przewagę uzyskaną dzięki wyjazdowi z toru i ukarali go karą przejazdu przez pit-lane. Ponieważ wyścig już się zakończył, kara przejazdu została zamieniona na doliczenie 25 sekund do czasu uzyskanego przez Hamiltona – to w efekcie przesunęło go na trzecią pozycję za Nicka Heidfelda.

- Sprawdziliśmy wszystkie nasze dane i udostępniliśmy je stewardom z FIA. Pokazują one, że Lewis był o 6 km/h wolniejszy niż Kimi gdy przecinali linię start/meta - powiedział rzecznik zespołu McLaren-Mercedes. - Przekazując prowadzenie z powrotem Kimiemu, Lewis przestawił swój bolid, przejeżdżając na ukos za Kimim na prawą stronę i potem opóźniając hamowanie wyprzedził go na nawrocie. Opierając się na tych danych, nie mamy innego wyboru, jak wyrazić nasz zamiar do złożenia apelacji.

Zgodnie z przepisami, McLaren-Mercedes ma osiem dni do potwierdzenia na piśmie swojego odwołania, a potem FIA w najbliższym możliwym terminie zwoła posiedzenie Międzynarodowego Sądu Apelacyjnego. Sprawę dodatkowo komplikują wątpliwości, czy można składać odwołanie od kary przejazdu, a to oznaczałoby, że Sąd Apelacyjny musiałby na swoim posiedzeniu orzec, czy takie odwołanie jest w ogóle możliwe.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×