Loeb spróbował szczęścia w wyścigach

Tydzień po znakomitym zwycięstwie w Rajdzie Nowej Zelandii Loeb wziął udział w kolejnym wyścigu, tym razem nie za kierownicą swojego Citroena C4 WRC, lecz Porsche Carrera. To nie jest pierwszy kontakt francuskiego kierowcy z wyścigami – w ubiegłym roku Loeb również jeździł w cyklu Porsche.

Paweł Świder
Paweł Świder

Na start w wyścigach swojego kierowcy już wcześniej zgodę wydał zespół Citroen Total. Sebastien Loeb po raz kolejny skorzystał z zaproszenia do Porsche Matmut Carrera Cup. Kierowca wziął udział w dwóch wyścigach w Albi na południowej Francji.

Aktualny lider klasyfikacji indywidualnej WRC ma za sobą już starty w wyścigach. Między innymi brał udział w 24-godzinnym wyścigu Le Mans w latach 2005 i 2006. Jeszcze w grudniu ubiegłego roku wystartował za kierownicą bolidu F1 ze stajni Renault na prywatnym torze Paula Richarda. Wówczas Loeb bardzo chwalił sobie możliwości bolidu F1, który sprawił mu nie lada przyjemność.

Rajdowiec był gościem honorowym podczas dwudniowego spotkania Porsche i wziął udział w oficjalnym wyścigu. W sobotę zakwalifikował się do wyścigu na 12. miejscu. Sam wyścig rozgrywany był w trudnych warunkach, bowiem deszcz utrudniał uzyskiwanie dobrych czasów. Mimo to Loeb wystartował bardzo dobrze i szybko przesunął się na ósmą pozycję na koniec pierwszego okrążenia. Drugie okrążenie nie poszło już tak dobrze jak początkowe. - Byłem dużo szybszy od większości kierowców w mokrych warunkach, ale oni byli trochę ostrożniejsi - wyjaśnił Francuz. - Na wyjściu z jednego z najdłuższych zakrętów przy wyprzedzaniu zbyt opóźniłem hamowanie i wypadłem z trasy - tłumaczył.

Po wypadnięciu musiał przeczekać, aż przejedzie stawka kierowców, aby mógł bezpiecznie powrócić na tor. Loeb spadł na 22. pozycję. - Byłem na siebie troszeczkę zły, ale przecież przyjechałem tutaj, aby się bawić jazdą a nie walczyć o mistrzostwo. To auto jest perfekcyjne i ja jako kierowca sporo się nauczyłem dzięki niemu. Przez kolejne 20 okrążeń wziął się do pracy i jechał jak z nut. Do mety wyprzedził jeszcze 15 aut i ostatecznie wyścig zakończył na siódmej pozycji.

Niedzielny wyścig w Carrera Cup okazał się pechowy dla Loeba. Już na pierwszym zakręcie auto Francuza zostało uderzone przez innego kierowcę. - No cóż, byłem głodny dobrego wyniku w niedzielę, ale ktoś uderzył w lewy tył mojego samochodu i wykonałem obrót. Uderzenie nie było mocne, jednak wystarczyło do rozerwania opony - stwierdził.

Rajdowy mistrz Świata szybko dojechał do swojego boxu, ale po naprawieniu auta nie zdecydował się na powrót na tor. Po wyścigu swoją decyzję tłumaczył tak: - Dlaczego miałbym utrudniać walkę o mistrzostwo innym kierowcom, którzy mocno się starali? Ja po uderzeniu nie mogłem walczyć o pozycje, które mnie satysfakcjonowały. To frustrujące, ponieważ chciałem zobaczyć na co mnie stać w warunkach, w których nie walczę na co dzień. Chciałem sprawdzić jak zachowam się na mokrym torze, niestety nie było mi to dane. Powtórzę po wszystkich - takie są wyścigi- powiedział.

Loeb zdradził, że dla niego starty WRC to nie jedyny sposób na ściganie się. - Bardzo się cieszę z tego, że miałem możliwość startów tutaj. Jestem bardzo wdzięczny wszystkim, którzy mi to umożliwili. Ten rodzaj ścigania się to dla mnie nowe doświadczenie i ciekawe wyzwanie. Na pewno dzięki startom w Carrera Cup wiele się nauczyłem przez ten weekend - zakończył Loeb.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×