Zapowiada się ekscytująca walka - rozmowa z Jarno Trullim, kierowcą Toyota Racing

Weekend z Grand Prix Włoch w wykonaniu japońskiej ekipy był zupełnie nieudany. Kierowcy zespołu z siedzibą w niemieckiej Kolonii, pomimo dobrej pozycji startowej, w wyścigu nie zdołali zdobyć nawet punktu. Tym samym Toyota w tabeli klasyfikacji konstruktorów zrównała się z najgroźniejszym rywalem - ekipą Renault, dla której punkty zdobył niezawodny Fernando Alonso. O powodach niepowodzenia w ostatnim w tym sezonie europejskim wyścigu opowiedział doświadczony kierowca japońskiego teamu, Włoch Jarno Trulli.

Mateusz Nikołajczuk
Mateusz Nikołajczuk

Jaka jest Twoja reakcja po kwalifikacjach, w których zająłeś siódme miejsce i następnie w wyścigu jadąc jako szósty, finiszowałeś ostatecznie na trzynastej pozycji?

Jarno Trulli: Było to rozczarowujące jednak uważam, że nie mieliśmy szczęścia. Strategia nie spisała się jak należy, a w takich warunkach - nie jesteś w stanie kontrolować toru, gdy pogoda postępuje przez cały okres trwania wyścigu. Czuliśmy, że mamy mocną strategię ponieważ planowaliśmy jazdę na jeden postój. Jednak kluczowym momentem była zmiana opon z tych, przeznaczonych na ekstremalnie mokry tor na przejściówki, co odbyło się zaledwie kilka okrążeń po moim pierwszym pit stopie. Biorąc pod uwagę warunki panujące na torze podczas pierwszego postoju, nie było wówczas możliwości założenia przejściówek i koniecznym stało się wykonanie dodatkowego pit stopu. Jeżeli w połowie wyścigu padałoby równie mocno - tak jak przewidywały prognozy, wypadlibyśmy z pewnością o wiele lepiej.

Miałeś problemy po zmianie opon na przejściowe?

- Nie byłem konkurencyjny ponieważ samochód bardzo mocno się ślizgał. Po prostu nie pracował dla nas. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że Monza będzie ciężkim wyścigiem przed weekendem, gdy używaliśmy twardszych mieszanek opon, jednak kwalifikacje sprawiły, że byliśmy nastawieni o wiele bardziej pozytywnie. Straciliśmy wszystko przez dodatkowy pit stop i był to po prostu brak szczęścia.

Jak wyglądała jazda w deszczu na Monzie?

- To było całkiem ekstremalne doświadczenie i prawdopodobnie gorsze, niż uważają ludzie z uwagi na samą specyfikę tego toru. Monza jest obiektem z największą średnią prędkością w całym kalendarzu Formuły 1, zatem samochód musi się zmagać z niską siłą docisku, co nie pomaga Ci w deszczu. Główne problemy to aquaplaning (zjawisko, podczas którego opony mają problem z właściwym odprowadzeniem wody - przyp. red.) i widoczność. Dostrzeganie innych samochodów, gdy jesteś zmuszony hamować z uwagi na rozpryskującą się wodę, jest po prostu okropne i bywa bardzo niebezpieczne.

Toyota była jednym z dwóch zespołów, których oba bolidy znalazły się czołowej "dziesiątce" kwalifikacji. Jak znaczące było to osiągnięcie?

- Ja, Timo i cały team wykonaliśmy świetną pracę. Nie oczekiwaliśmy, że TF108 będzie spisywał się najlepiej w konfiguracji na niski poziom docisku, zatem pogoda zrobiła nam przysługę, nawet jeśli nasza praca - jako kierowców - stała się znacznie cięższa. Samochód nie czuł się najlepiej w suchych warunkach, które wystąpiły w piątkowy poranek, jednak w deszczu wszystko układało się bardzo dobrze, pomijając niebezpieczny moment w Q2.

Co takiego się tam wydarzyło?

- Wiedzieliśmy z prognoz, że miał spaść mocniejszy deszcz i trzeba było pojechać jak najszybsze okrążenie już w początkowej fazie sesji kwalifikacyjnej. Ja swój najlepszy czas uzyskałem właśnie podczas pierwszego "kółka", jednak trzymałem się Sebastiana Vettela, który zwolnił mnie z przodu na zakręcie Parabolica, zmuszając do uniku. To była niebezpieczna sytuacja, biorąc pod uwagę te warunki. Byłem wolniejszy jedynie o 0.17 s od czołowego rezultatu Q2, zatem jeżeli nie wydarzyłby się ten incydent, byłbym z pewnością najszybszy.

Wraz z zakończeniem europejskiej części sezonu, jakie są Twoje oczekiwania odnośnie pozostałych czterech wyścigów cyklu Grand Prix?

- Na pewno będą one ekscytujące. Singapur wprowadzi w sezon całkiem nowe doświadczenie i oczywiście, będzie to nasz pierwszy nocny wyścig. Następne udamy się do Japonii i Chin, a to zawsze interesująca wyprawa. Wszyscy pamiętają pogodę z Fuji w poprzednim sezonie i uważam że jest to element, którego nikt nie będzie w stanie przewidzieć w pozostałych czterech występach. Powinniśmy mieć więcej takich wyścigów, jak ten na Monzie. Oczywiście Fuji będzie domowym wyścigiem Toyoty więc postaramy, się aby osiągnąć tam jak najlepszy rezultat. Generalnie jesteśmy optymistami mówiąc o szansach na pozostałą część sezonu.

Jesteś pewny, że Toyota zdoła utrzymać swoją czwartą lokatę w klasyfikacji Mistrzostw Świata Konstruktorów?

- Z pewnością będziemy w stanie ukończyć sezon na tej pozycji a dowodem na to były nasze wcześniejsze bardzo udane występy. Dwukrotnie stawaliśmy na podium i jeszcze niedawno mieliśmy dziesięciopunktową przewagę w klasyfikacji konstruktorów, co pokazywało w sposób czytelny naszą konkurencyjność. Niestety zabrakło nam szczęścia na Spa i Monzie i po dwóch wyścigach w których spodziewaliśmy się słabszych występów - zrównaliśmy się punktami z Renault. Zapowiada się naprawdę ekscytująca walka, ponieważ w chwili obecnej jest bardzo konkurencyjna sytuacja. Drobne szczegóły mogą zupełnie odmienić sytuację, jednak jestem pewien, że możemy pokonać Renault. Myślę że dwa ostatnie wyścigi nie ukazały naszego prawdziwego tempa. Zrobimy wszystko co w naszej mocy aby walczyć o kolejne podium i zakończyć mistrzostwa na czwartym miejscu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×