Analiza wyścigu: Grand Prix Chin

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Nadzwyczaj spokojny wyścig o Grand Prix Chin wygrał Lewis Hamilton, który w Brazylii będzie musiał dojechać do mety przynajmniej na piątym miejscu, aby wywalczyć mistrzowski tytuł.

W tym artykule dowiesz się o:

Zaskoczenie pozytywne:

W Chinach ponownie pozytywnie zaskoczył zespół Renault. Francuski team spisuje się rewelacyjnie w końcówce sezonu. Szkoda, że bolidy ekipy z Enstone dopiero od niedawna spisują się na miarę oczekiwań dwukrotnego mistrza świata - Fernando Alonso, który wygrał w tym sezonie dwa wyścigi. Na pochwałę zasłużył również hiszpański kierowca, który z pewnością przyczynił się do sukcesu Renault, dzieląc się swoim doświadczeniem.

Tym razem wyróżnić można także Lewisa Hamiltona, który zaliczył świetny weekend w Szanghaju. Brytyjczyk wygrał obie piątkowe sesje treningowe, a także wywalczył pole position. W trakcie wyścigu pozycja kierowcy McLarena nie była zagrożona ani przez chwilę. Pochwała należy się Hamiltonowi również za to, że wytrzymał presję i nie popełnił żadnego poważnego błędu. Rok temu brytyjski kierowca na torze w Chinach przedwcześnie zakończył swój wyścig, ponieważ niefortunnie wjechał do alei serwisowej. Oto film z tego zdarzenia:

Zaskoczenie negatywne:

W minioną niedzielę negatywnie zaskoczył zespół Ferrari, stosując w bardzo prymitywny sposób ukryte team orders. Oczywiście dobrze się stało, że Felipe Massa zajął drugie miejsce, bowiem sprawa tytułu nadal jest otwarta. Jednak wielu obserwatorów zraził sposób, w jaki Kimi Raikkonen przepuścił swojego partnera z teamu. Fin na końcu najdłuższej prostej wyraźnie zwolnił - tłumacząc się chwilowymi problemami z bolidem i w dziecinny sposób dał się objechać Brazylijczykowi.

Najszybsze okrążenie:

Najszybszym kierowcą podczas wyścigu o Grand Prix Chin okazał się Lewis Hamilton. Jego czas to 1:36,325 sekundy. Brytyjczyk rekord jednego okrążenia ustanowił podczas 13. okrążenia. Kierowca McLarena przerwał tym samym dominację zespołu Ferrari w tym elemencie, bowiem ostatnio najlepsze czasy jednego okrążenia uzyskiwali wyłącznie Kimi Raikkonen oraz Felipe Massa.

Najlepsza akcja:

Do najciekawszego momentu podczas minionego wyścigu doszło na dziewiątym okrążeniu, gdy Mark Webber jadąc mało zatankowanym bolidem mijał z łatwością wolniejszych rywali. Australijski kierowca reprezentujący team Red Bull Racing musiał bardzo postarać się, aby pokonać Nelsona Piqueta. Brazylijski zawodnik nie chciał łatwo się poddać, kontratakując na dziesiątym zakręcie. Jednak z tego pojedynku zwycięsko wyszedł Webber, który na 11. zakręcie wykorzystał sporo miejsca po wewnętrznej, wyprzedzając młodego zawodnika Renault.

Szczęściarz:

Po wyścigu w Chinach, to miano należy się Robertowi Kubicy, gdyż Polak skorzystał z błędów swoich rywali, zajmując szóstą lokatę, która w kontekście słabo przygotowanego bolidu jest całkiem sporym osiągnięciem. Chwilę po zgaśnięciu czerwonych świateł, na pierwszym zakręcie zderzyli się Jarno Trulli oraz Sebastien Bourdais, dzięki czemu krakowianin awansował bez najmniejszego wysiłku o dwie lokaty. Na 35. okrążeniu Kubica przesunął się o jedną pozycję wyżej, dzięki nieszczęściu Heikki Kovalainena, któremu uszło powietrze z przedniej prawej opony.

Pechowcy:

Największym przegranym wyścigu o Grand Prix Chin jest Heikki Kovalainen z McLarena. Fin był bardzo szybki, miał dobrze ustawiony bolid i jego szanse na jedną z czołowych pozycji były całkiem wysokie. Mimo wszystko, kierowca z mroźnej Finlandii nie wywiózł z Szanghaju nawet jednego punktu, a jego pozycja w klasyfikacji generalnej jest coraz gorsza. Kovalainena wyprzedził Fernando Alonso, który ma dwa punkty przewagi. Wydaje się już przesądzone, że podopieczny Rona Dennisa nie zajmie piątej pozycji, która przypadnie Nickowi Heidfeldowi.

Na 13. okrążeniu z wyścigiem pożegnał się Adrian Sutil, który miał problemy z elektroniką oraz ze skrzynią biegów. Inżynierowie indyjskiego teamu powinni popracować nad tym elementem, gdyż wyraźnie brakuje mu niezawodności.

Ostatni z pechowców, to Jarno Trulli. Już na pierwszym zakręcie, w bolid Włocha uderzył Sebastien Bourdais z teamu Toro Rosso. Niestety, kierowca Toyoty mimo starań swoich mechaników nie mógł ukończyć wyścigu, ponieważ uszkodzenia były zbyt poważne.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)