Zaskoczenie pozytywne:
Przede wszystkim na wyróżnienie zasłużył Fernando Alonso, który zaliczył fenomenalną końcówkę sezonu. Hiszpan w Brazylii zajął drugie miejsce i był najskuteczniejszym kierowcą w ostatnich ośmiu wyścigach. Zawodnik Renault udowodnił, iż nawet średnim bolidem, jakim jest R28 potrafił walczyć z Ferrari i McLarenami, jak równy z równym. Były mistrz świata najprawdopodobniej przedłuży kontrakt z francuską stajnią o kolejny rok. Zespół Flavio Briatore może liczyć na doświadczenie Alonso podczas zimowych testów, co na pewno zaprocentuje jeszcze lepszym bolidem w nowym sezonie.
Doskonały wyścig na brazylijskim Interlagos pojechał również Sebatian Vettel z Toro Rosso, który w niedzielę zajął czwarte miejsce. Nie bez kozery Vettel jest nazywany "babe Schumacher". Niemiec perfekcyjnie radzi sobie w trudnych warunkach, co udowodnił w Sao Paulo, ale także podczas Grand Prix Włoch.
Zaskoczenie negatywne:
To fatalny występ ekipy BMW Sauber. Błędy szwajcarsko-niemieckiego teamu w końcówce sezonu pozbawiły Roberta Kubicę trzeciego miejsca w klasyfikacji generalnej kierowców. Bolid Polaka był wyjątkowo niestabilny na Interlagos. Krakowianin w sobotnich kwalifikacjach zajął dopiero 13. miejsce, a w wyścigu miał problemy z wyprzedzeniem Adriana Sutila. Wydaje się, że dr Mario Theissen popełnił ogromny błąd skupiając się na przygotowaniach do nowego sezonu, zapominając o tym, że nasz rodak potrzebuje wsparcia w walce z Kimim Raikkonenem.
Najszybsze okrążenie:
Po raz kolejny najlepszy czas jednego okrążenia należał do zawodnika Scuderii Ferrari. Tym razem najszybszym kierowcą okazał się Felipe Massa, który pojechał bezbłędny wyścig przed własną publicznością. Czas Brazylijczyka to 1:13,736 sekundy. 27-letni Massa był bardzo zawiedziony po wyścigu, bowiem od tytułu mistrza świata dzielił go zaledwie jeden punkt. Kierowca Ferrari z trudem powstrzymywał łzy, gdy odbierał nagrodę za wygranie domowego Grand Prix.
Najlepsza akcja:
Końcówka wyścigu na Interlagos okazała się nieprzeciętnym widowiskiem i to ona zasługuje na miano najciekawszego momentu niedzielnej Grand Prix. Gdy na siedem okrążeń przed metą zaczął padać deszcz, na zmianę ogumienia zjechali prawie wszyscy zawodnicy. Jedynymi kierowcami, którzy zaryzykowali i pozostali na torze, byli reprezentanci Toyoty. To pozwoliło Timo Glockowi przesunąć się na czwarte miejsce. Za Niemcem jechał Sebastian Vettel, z kolei na szóstym miejscu znajdował się Lewis Hamilton i w tym momencie Brytyjczyk nie miał szans na mistrzowski tytuł. Nagle, na ostatnim zakręcie Glock zwolnił, pozwalając wyprzedzić się swoim rywalom. Dzięki temu, podopieczny Rona Dennisa zdobył najwyższy laur Formuły 1. Przypomnijmy sobie ten moment:
Szczęściarz:
Największym szczęściarzem niedzielnego wyścigu okazał się Lewis Hamilton, który dzięki ostrożnej jeździe Timo Glocka na ostatnim zakręcie finałowego okrążenia, został najmłodszym mistrzem świata w historii Formuły 1. Niewiele brakowało, by Brytyjczyk stracił mistrzowską koronę na rzecz Felipe Massy. Szefostwo McLarena przed weekendem w Sao Paulo postanowiło zmniejszyć obroty w silniku swojego kierowcy, aby uniknąć awarii jednostki napędowej. Nie da się ukryć, że przez ten zabieg, Hamilton nie był tak szybki, jak zazwyczaj i miał problemy, aby wyprzedzić Sebatiana Vettela.
Pechowcy:
Największym pechowcem ostatniego wyścigu sezonu 2008 był David Coulthard, który niezbyt udanie zakończył swoją sportową karierę w Formule 1. Szkot już na pierwszym zakręcie wziął udział w kolizji z Kazuki Nakajimą, bowiem w bolid Red Bulla uderzył Nico Rosberg.
Drugim zawodnikiem, który nie ukończył wyścigu o Grand Prix Brazylii był Nelson Piquet. Brazylijczyk nie potrafił wyjaśnić, co było przyczyną jego problemów na pierwszym okrążeniu. Najprawdopodobniej Nelsinho stracił kontrolę nad swoim bolidem, rozbijając go o bandę. To kolejny słaby występ kierowcy Renault. Mimo wszystko, według nieoficjalnych informacji serwisu Autosport.com Piquet pozostanie we francuskiej stajni.