Rozrywka w świecie biznesu - rozmowa ze Zbigniewem Staniszewskim, kierowcą rajdowym

Sam o sobie mówi: biznesmen-kierowca. Dla niego biznes jest najważniejszy, jednak nie potrafi żyć bez rajdów. Nie zna lenistwa. Nawet w czasie wolnym zabiera znajomych na przejażdżkę swoimi quadami, jeździ na nartach a latem szaleje motorówką. Na szutrze nie daje fory nikomu i swoim Lancerem goni rajdową czołówkę. Zbigniew Staniszewski.

W tym artykule dowiesz się o:

Paweł Świder: Wystartowaliście w trzech rajdach zaliczanych do RSMP, co jak sam Pan przyznał było efektem braku czasu. Czy możemy liczyć, ze w najbliższym sezonie zobaczymy zespół Staniszewski - Boba we wszystkich szutrowych rajdach? Może w planie starty na asfalcie?

Zbigniew Staniszewski: Nic się nie zmieniło i nie ma takiej możliwości, żebyśmy wystartowali w pełnym cyklu mistrzostw Polski. Rajdy są finansowane z moich prywatnych pieniędzy, aby startować w rajdach asfaltowych musiałbym przystosować samochód do tych warunków, co jest bardzo kosztowne. Szacuję, że musiałbym zainwestować ok. 300 000 zł . Kolejnym powodem jest brak czasu, solidne przygotowanie do startu zajmuje minimum dwa tygodnie plus czas rajdu czyli kolejne 6 dni. Nie jestem zawodnikiem, który pojedzie na zawody na "łapu capu", interesuje mnie tylko profesjonalne rozwiązanie. Plan jest podobny jak w poprzednich latach, czyli jedziemy wybrane rajdy, których łącznie jest około ośmiu. Nie zaczęliśmy jeszcze przygotowań do przyszłego sezonu, na razie dużo o nim myślę.

W tym sezonie zdobył Pan zaledwie 5 punktów w klasyfikacji ogólnej RSMP, w ubiegłym sezonie było ich 13. Nawiązuje Pan walkę z najszybszymi kierowcami, wygrywa odcinki. Czy nie jest Pan nieco rozczarowany tym wynikiem?

- W tym roku zaliczyliśmy tylko trzy starty w RSMP i tych punktów faktycznie jest mniej, ale nasze założenie było zupełnie inne: nie walczyć o punkty do końcowej klasyfikacji mistrzostw Polski. Nie można nastawiać się na walkę o punkty startując zaledwie w trzech rajdach, podczas gdy pełen sezon to osiem rajdów. Na początku sezonu założyliśmy, że nie ma znaczenia które miejsce będziemy mięć na koniec sezonu. Cel był zupełnie inny – wygrać przynajmniej jeden rajd zaliczany do mistrzostw Polski. Tego celu niestety nie osiągnęliśmy.

Czy zapowiadane już wcześniej starty autem S2000 dojdą do skutku w sezonie 2009?

- Decyzja została już podjęta, w przyszłym roku w mistrzostwach Polski startujemy Super 2000. Z informacji, które posiadam w przyszłym sezonie może być tylko jeden rajd szutrowy tej rangi - Lotos. W rajdach niższej rangi wystartujemy Lanc erem Ego IX, ponieważ nie jada w nich samochody S2000 i możliwości mojej "dziewiątki" na tego typu rajdy SA wystarczające. Rozważam możliwość wypożyczenia Ego X, jeśli okaże się, że jest znacznie szybsza od poprzedniej ewolucji. Może wystartujemy nią np. w Rajdzie Polski, ale jest jeszcze za wcześnie aby wdawać się w szczegóły.

Które z Super 2000 Pana interesują: Peugot, czy Fiat? A może coś z nowo powstałych rajdówek jak np. Skoda Fabia?

- Nie podjąłem jeszcze decyzji odnośnie marki, ale jak każdy kierowca chce aby był to samochód najszybszy i najmniej awaryjny. Gdyby decydował o tym dzisiaj byłby to Peugeot, ale mamy jeszcze czas i wszystko przed nami. Zmiana samochodu musi dąć możliwość uzyskiwania lepszych wyników, ponieważ S2000 jest dwukrotnie droższy od samochodu, którym teraz jeżdżę.

Czy miał Pan już bezpośredni kontakt z S2000? Odbywał Pan jakieś testy? Bartek Boba prowadził w tej sprawie negocjacje.

- Jeszcze nie prowadziłem S 2000. Tak Bartek rozmawiał z wypożyczalnią Fiata i Peugeota na temat startu w RSMP, i dwa, trzy razy namawiał mnie na testy. Zrezygnowałem z nich bo wiem ze to lepszy i szybszy samochód, a na testy i ustawienia pod moim kontem będzie czas bezpośrednio przed rajdem w którym nim wystartujemy. Mam opinie kierowcy o agresywnym stylu jazdy więc A-grupowy samochód, taki jak np. S2000 będzie mi pasował. Tam jazda jak "po sznurku" nie działa. Świadomie nie jeździłem S2000.

W przyszłym roku obsada klasy N4 w RSMP będzie mniej liczna, ponieważ kilku kierowców z tej klasy zapowiada starty S2000. Czy są szanse aby osiągnąć dobry wynik lenką?

- N4 zostało zdegradowane. Kiedyś mając auto tej klasy zostawało się mistrzem Polski lub wygrywało się w rajd ze. W momencie pojawienia się S2000 lenki odeszły w cień. Interesuje kibiców kto wygrał rajd, a nie kto był najszybszy w N4. Jadąc rajd Lancerem nie myślę, który jestem w N4, tylko próbuję walczyć ze wszystkimi i najszybciej jak tylko potrafię przejechać odcinek specjalny, startujemy aby osiągnąć jak najlepszy wynik, a to oznacza walkę również z S2000. Dla mnie rajdy to rozrywka i oderwanie od codziennych obowiązków biznesowych. Zawsze najważniejszy jest ten rajd, w którym aktualnie startuję. Na każdym rajdzie dajemy z siebie wszystko. Nie liczą się rajdy już przejechane, oraz te planowane w przyszłości.

Czy nadal korzysta Pan z rad Krzysztofa Hołowczyca, mówił Pan, ze był jego pilnym uczniem?

- Z całą pewnością tak. Krzysztof teraz szkoli mnie już nieco mniej niż kiedyś, ale kiedy jesteśmy razem na rajdzie często zadaję mu jakieś pytania, które są podyktowane moją niewiedzą. Hołek szkolił mnie przez kilka lat, przekazał mi ogrom wiedzy. Niektóre rzeczy zrozumiałem dopiero teraz, wraz z doświadczeniem, które zdobywam od kilku lat. Jego słowa jak bumerang wracają do mojego rajdowego życia i ciągle są przydatne. Na oesie jest oczywiście rywalizacja i Krzysztof jest niezmiernie groźnym konkurentem, z którym trzeba walczyć. Po odcinku specjalnym wracamy do układu koleżeńskiego.

Startuje Pan w każdej rajdowej imprezie w swojej okolicy, czym bardzo cieszy lokalnych kibiców. Chyba jest Pan obecnie najbardziej popularnym z czynnych kierowców rajdowych?

- U boku Hołka w naszej okolicy chyba tak. Natomiast nie mam zamiaru dochodzić, kto jest bardziej popularny z kierowców. Wymieniamy się, w okresie Dakaru jednak zawsze Krzysiek wygrywa popularnością, o mnie czasem głośniej w mediach w innych miesiącach, ale nie to jest najważniejsze. W ubiegłym sezonie pojawiło się blisko 80 artykułów, zbieramy je, numerujemy. Mogą one służyć jako karta przetargowa w rozmowach o wysokości sponsoringu dla potencjalnego sponsora. Nie wiem jak to jest u Krzysztofa i nie mam zamiaru robić sobie zawodów na tym polu. Po prostu realizuję swój plan – jeździć w rajdach, a z tym się wiąże mniejsza lub większa popularność. Celem jest jak największa obecność w rajdach, obecność w mediach jest dodatkiem, ale przyjemnym.

Podczas Rajdu Orlen był moment, w którym na czele byli kierowcy Hołowczyc i Staniszewski. To swoisty powrót do przeszłości, w której kierowcy związani z Warmią i Mazurami wiedli prym. Czy jest szansa na to, żeby te czasy powróciły na dobre?

- Na Orlenie faktycznie była taka sytuacja, ale Hołek był pierwszy od początku do końca. Ja nie jestem tak doświadczony jak on. Na naszym terenie jest wielu zdolnych kierowców. Obiecuje że damy z siebie wszystko aby w przyszłości przynajmniej takich sytuacji było więcej i żeby trwały do końca rajdu. Na Warmii i Mazurach jest wielu zdolnych kierowców. Problemem większości z nich jest zbudowanie budżetu. Rajdów praktycznie nie ma w mediach więc brakuje reklamodawców i sponsorów. Lokalni kierowcy ograniczają się do startów ośkami bo na zbudowanie milionowego budżetu na samochody cztero-napędowe najnormalniej w świecie ich nie stać.

Co się stało z całą plejadą olsztyńskich kierowców? Właściwie pozostali Staniszewski, Typa, Szeszko i sporadycznie Hołowczyc. Gdzie się podziała reszta? Trembicki, Abram, Kopcych, Predko?

- Przyczyną jest brak pieniędzy i brak rozwoju rynku sponsoringu. Wszyscy wymienieni kierowcy to pasjonaci. Oni owszem startują, ale w rajdach mniejszej rangi. Trembicki wystartował w Lotosie, Abram w Kormoranie. Wszyscy chętnie wystartowaliby we wszystkich rajdach, ale potrzebują do tego sponsorów. Prywatnych pieniędzy nie wyłożą.

Według planowego kalendarza przez PZM w przyszłym sezonie żadna z szutrowych imprez w woj. Warmińsko-Mazurskim nie będzie zaliczana do RSMP. Czy te rajdy naprawdę nie zasługują na najwyższą rajdową klasę rozgrywkową?

- Absolutnie Kormoran i Agapit są tego warte i moim zdaniem powinny znaleźć się w kalendarzu RSMP, ponieważ SA to piękne, techniczne i zorganizowane na wysokim poziomie rajdy. O tym, czy rajd ma znaleźć się w kalendarzu powinien decydować właśnie ten czynnik. Nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak się dzieje.

W czerwcu 2009 roku mamy na Mazurach eliminacje mistrzostw Świata. Jakim samochodem macie w planie wystartować?

- To ciężka sprawa. Chyba pojedziemy S2000. Rozmawiamy o tym z moim pilotem Bartkiem Bobą, ale decyzji jeszcze nie podjęliśmy. Nieznana jest jeszcze nowa specyfikacja grupy N, jest nadzieja, że zostaną wprowadzą rozwiązania, dzięki którym samochody klasy N4 będą mogły rywalizować z S2000. Może będzie to powiększenie zwężki w przypadku N4, a może doważenie S2000. Nie chcę w tym temacie za bardzo wybiegać w przyszłość, po prostu czekamy, aż to wszystko się wyjaśni i wtedy podejmiemy decyzję.

Czy jest chociażby cień nadziei na auto WRC?

- Tak, jest cień nadziei na WRC. Bardzo bym chciał, ale w tym momencie nic więcej powiedzieć nie mogę.

Mniej więcej od połowy tego sezonu w imprezach RSMP frekwencja drastycznie spadała. Czy jest nadzieja, że w przyszłym roku będzie lepiej?

- Wszystko zależy od władz w Polsce. Mówiłem już o tym, że potrzebni są sponsorzy a zawodnik sam nie jest w stanie przekonać ich do inwestowania tak dużych pieniędzy. Sponsor oczekuje w zamian zagwarantowanej obecności w mediach. Teraz jest to minimum.

Zawodnicy coraz częściej i głośniej skarżą się na organizatorów a niektórzy w ogóle stracili chęć do startów w Polsce. Podziela Pan ich zdanie?

- Osobiście nie mam nic do zarzucenia organizatorom rajdów, w których startowałem. Tam nie było żadnych "wpadek", nic złego się nie stało. Natomiast w rajdach asfaltowych nie biorę udziału, więc nie mogę się wypowiadać. Dochodzi do mnie cały szereg negatywnych wypowiedzi z telewizji, z internetu, czy z rozmowy z zawodnikami. Jednak osobiście tego nie doświadczyłem, wiec nie chce wypowiadać się w tej sprawie i nie mam wyrobionego zdania na ten temat.

Redakcja magazynu WRC w podsumowaniu sezonu wyraźnie insynuuje, że Pana wyniki na szutrze to kwestia "zapoznawania się z trasą aż do znudzenia". Czy jest tak, jak w słynnej rajdowej piosence – także betoniarze robią to?

- Jest to wierutna bzdura, nie wiem dlaczego tak napisano. Zresztą o wielu zawodnikach wydano negatywne opinie. Moja forma wynika z tego że faktycznie bardzo dużo trenuje. Natomiast z trasą rajdu zapoznaje się dwa lub trzy razy w zależności o regulaminu,, tak jak każdy inny zawodnik. Nikt z redakcji się ze mną w tej sprawie nie kontaktował, nikt nie pytał o moją opinię. Nie ma to nic wspólnego z profesjonalizmem.

Michał Sołowow po zdobyciu wicemistrzostwa Europy przyznał, że czuje się sportowcem w pełnym tego słowa znaczeniu. Pan na co dzień zajmuje się prowadzeniem swojej firmy, która absorbuje dużo czasu, czy mimo to czuje się Pan prawdziwym sportowcem?

- Serdecznie gratuluje Michałowi tytułu. W trakcie rajdu i na testach absolutnie czuję się sportowcem, a sporo trenuję. To mój sposób na życie, przerwy w pracy spędzam bardzo aktywnie. Jednak dużo czasu poświęcam firmie. Nie mogę się skupić tylko na rajdach, tak jak wielu zawodników. Chciałbym całkowicie poświęcić się mojej pasji, ale jest to niestety niemożliwe. Trzy lata temu rozpoczął się boom budowlany, który wymagał ogromnego zaangażowania i rozbudowy firmy. Teraz gdy rynek wyhamował pilnowanie firmy zajmuje mi jeszcze więcej czasu. Biznes to dla mnie temat numer 1. Potem jest długa przerwa i rajdy. Jeżeli dzięki interesom uda mi się wygenerować odpowiednią ilość czasu i pieniędzy to będę pojawiał się częściej.

Czy za rok będzie Pan kontynuować swoją współpracę z obecnymi sponsorami? Czy umowy z tego sezonu będą także obowiązywać w przyszłym?

- Z firmą Inter Parts współpracujemy tylko w pewnym okresie wraz z targami, które odbywają się w terminie sąsiadującym z Rajdem Polski, w związku z tym sponsoruje nas na jednym lub dwóch rajdach. Bardzo bym chciał, żeby sponsoring został rozszerzony na cały cykl moich startów, ale mam tez świadomość, że będzie bardzo trudno zainteresować tym firmę, ponadto moja firma tez potrzebuje reklamę. Chociaż w moim regionie tej reklamy mi nie brakuje. Reklama na samochodzie rajdowym "Staniszewscy Beton" przekłada się na mój lokalny biznes. Jestem największym producentem betonu w woj. Warmińsko-Mazurskim. Uważam, że powodem tego sukcesu jest m.in. moja bardzo duża obecność w mediach regionalnych.

Planujecie start w Barbórce Warszawskiej?

- Tak, niedawno byłem na pierwszym treningu, który de facto nie był takim prawdziwym treningiem. Zostałem poproszony o efektowną sportową jazdę rajdówką w przerwie piłkarskiego meczu pomiędzy OKS 1945 Olsztyn a Jeziorakiem Iława. To był bardzo prestiżowy mecz w naszym regionie, drugoligowe derby. Na stadionie był komplet kibiców i zaproszono mnie do zaprezentowania efektownej techniki jazdy po bieżni stadionu. Przyjąłem to zaproszenie, ponieważ kocham rajdy i korzystam z każdej możliwości, żeby pojeździć. Potraktowałem przejażdżkę jako trening do Barbórki, ponieważ każda obecność za kierownicą jest bardzo cenna. Na Barbórce również będą podobne "kręcioły", łuki jak na wspomnianym stadionie. W planach przed Barbórką mam także treningi z kolegą, który ściga się w wyścigowych Mistrzostwach Polski Pawłem Potockim.

Moje obydwa Lancery są już przygotowane, bez zwężki. Do samego rajdu jest jeszcze trochę czasu, ale warto już teraz o wszystkim pomyśleć. Nasi mechanicy przygotowali samochód i trzeba było go sprawdzić, nadarzyła się do tego doskonała okazja. Jak zwykle nie było żadnych zastrzeżeń. Nie mamy już nic do poprawienia w tym aucie. Jak zwykle będziemy robić wszystko co w naszej mocy aby zając jak najwyższe miejsce. Do tej pory co roku przytrafiała nam się jakaś przygoda, mam nadzieję że tym razem wszystko będzie bezawaryjnie.

Źródło artykułu: