Rubens Barrichello po okresie kilkumiesięcznych spekulacji dotyczących jego dalszej przyszłości w wyścigach cyklu Grand Prix, zdecydował przerwać milczenie. Sympatyczny zawodnik na swojej stronie internetowej przedstawił sytuację, w której znajdował się podczas przerwy zimowej. - Ludzie mówili, że się skończyłem i nikt mnie nie chce. Ktoś nawet powiedział, że Bruno Senna podpisał już trzyletni kontrakt z zespołem. Była to całkowicie absurdalna historia, stworzona przez desperata, który próbował zaistnieć nie dysponując jakimikolwiek podstawami, czy też źródłami takich informacji - stwierdził.
Brazylijczyk zaznaczył, że nigdy nie przestał wierzyć w swój powrót do Formuły 1, a determinacja oraz chęć ścigania pozwoliły mu na ponowne podjęcie rywalizacji. - Najważniejsze jest to, ze przez całą przerwę zimową zachowałem wiarę. Pracowałem ciężko nad sobą i rozmawiałem jedynie z członkami mojej ekipy. Kiedy po Grand Prix Brazylii powiedziałem, że być może był to mój ostatni wyścig w karierze, nie byłem absolutnie pewien tych słów. Coś mi jednak mówiło, że to jeszcze nie koniec - zdradził weteran Formuły 1.
Barrichello przyznał również, że start przygotowań zespołu Brawn GP z dużym opóźnieniem w stosunku do rywali, może okazać się dużym utrudnieniem dla jego ekipy. - Rozpoczynamy ten sezon z dużą dozą niepewności, ponieważ przed pierwszym wyścigiem sezonu mamy za sobą zaledwie kilka testów. Mamy jednak szybki samochód z mocnym silnikiem Mercedesa za nami. Nie mogę się już doczekać startu - zakończył doświadczony kierowca.