Pomimo słabego rezultatu w kwalifikacjach i zaledwie dwunastego pola na starcie zawodów, Lewis Hamilton ma nadzieję na zdobycie punktów w niedzielnym wyścigu. - Nasze kwalifikacje ułożyły się mniej więcej tak, jak tego oczekiwaliśmy - przyznał młody Brytyjczyk. - Nie mamy jeszcze tempa pozwalającego na awans do Q3, ale balans bolidu nie był zły - po prostu nie jesteśmy w stanie utrzymać odpowiedniej prędkości na zakrętach. Oczekujemy kilku poprawek podczas najbliższych dwóch, trzech wyścigów. Co do jutra, będę się ścigać całym moim sercem, dając z siebie wszystko i starając zdobyć trochę punktów - dodał ubiegłoroczny mistrz świata.
Heikki Kovalainen również nie może zaliczyć sobotnich sesji kwalifikacyjnych do udanych. Fiński kierowca do wyścigu o Grand Prix Malezji przystąpi dopiero z siódmej linii. - Wiedzieliśmy, że dostanie się do czołowej dziesiątki będzie trudne, dlatego mój rezultat jest mniej więcej taki, jak się można było tego spodziewać. Strata do bolidów z przodu jest mniejsza niż w Melbourne, wiec jestem pewien, że zmierzamy w dobrym kierunku. Balans nie był dzisiaj dokładnie taki, jaki chciałbym mieć, jednak zrobiłem wszystko co w mojej mocy i z niecierpliwością oczekuję jutrzejszej rywalizacji w wyścigu - stwierdził 27-letni zawodnik.
Szef teamu z Woking - Martin Whitmarsh przyznał, że rezultaty sobotnich sesji kwalifikacyjnych przed Grand Prix Malezji nie są dla niego zaskoczeniem. - Zawsze widzieliśmy, że kwalifikacje na Sepang będą trudne, ponieważ MP4-24 ma braki w zakresie przyczepności aerodynamicznej, która jest potrzebna do sprostania czołowym zespołom w stawce. Nie było tutaj żadnej winy Lewisa czy też Heikkiego, którzy przez ten weekend jeździli bezbłędnie. Brakuje im jedynie szybkości niezbędnej do wykorzystania pełnego potencjału bolidu na szybkich zakrętach - wyjaśnił Brytyjczyk.