Horror w Malezji! Ulewa przerwała wyścig

Robert Chruściński 05 Kwietnia 2009, 12:52

Drugi wyścig w sezonie i po raz kolejny Robert Kubica nie zdołał dojechać do mety. Polski kierowca już na okrążeniu instalacyjnym zgłaszał problemy swojemu teamowi. Jak się później okazało obawy krakowianina nie były bezzasadne, bowiem po zgaśnięciu czerwonych świateł nasz rodak został na starcie. Polak zdołał przejechać jedynie dwa okrążenia zanim zapalił się silnik w jego samochodzie.

Doskonałym startem popisał się Nico Rosberg z zespołu Williams, który na pierwszych metrach zdołał objąć prowadzenie. Świetnie wystartował również Fernando Alonso. Hiszpan z ósmej pozycji przebił się na trzecie miejsce. Zawodnik Renault nie cieszył się długo znakomitą pozycją, bowiem już na drugim okrążeniu Alosno został wyprzedzony przez Jensona Buttona. Kolejny raz już na pierwszym okrążeniu z wyścigiem pożegnał się Heikki Kovalainen z McLarena.

Kibice oglądający wyścig byli świadkami kilku efektownych manewrów wyprzedzania. Rubens Barrichello na trzecim okrążeniu stoczył wspaniałą walkę o walkę z Fernando Alonso o czwarte miejsce. Również Mark Webber z teamu Red Bull Racing wykorzystał fakt, iż Hiszpan jechał mocno zatankowanym bolidem i fantastycznym stylu wyprzedził zawodnika Renault tuż po pierwszym zakręcie 12. okrążenia.

Pierwszy na zmianę opon i tankowanie zdecydował się Sebatian Vettel. Następnie do swoich mechaników zjeżdżali zawodnicy z czołowych miejsc. Do najbardziej zaskakującego momentu podczas pierwszych pit stopów doszło, gdy w boksie pojawił się Kimi Raikkonen. Zespół Ferrari postanowił, że Fin pojedzie na deszczowych oponach. Jak się okazało włoski team po raz kolejny podczas Grand Prix Malezji popełnił błąd taktyczny, bowiem deszcz spadł dopiero kilka okrążeń później. Zanim to się stało Fin stracił wiele pozycji, a dodatkowo całkowicie zniszczył gumy.

W drugiej połowie wyścigu nad obiektem Sepang przeszła tropikalna burza. Kierowcy z trudem utrzymywali się na torze jadąc nawet za samochodem bezpieczeństwa. Niewiele brakowało, a wyścigu nie ukończyłby Fernando Alosno, któremu udało się uniknąć utknięcia w żwirowej pułapce. Mniej szczęścia miał Sebastian Vettel, którego obróciło na jednym z zakrętów i Niemiec nie był w stanie kontynuować wyścigu.

Na 24 okrążenia przed końcem Grand Prix Malezji sytuacja była na tyle dramatyczna, że stewardzi zdecydowali się przerwać wyścig. Samochody ustawiły się na prostej startowej i… ponad 20 minut kierowcy czekali na jakąkolwiek decyzję sędziów, mimo że deszcz nie dawał za wygraną i jasne było, że wyścig w normalnych warunkach nie będzie mógł być kontynuowany. Niektórzy kierowcy w pełnej gotowości siedzieli w bolidach, inni przechadzali się po pit line, a Kimi Raikkonen, który najwyraźniej stracił ochotę do jazdy, przebrał się w cywilne ubranie i w garażu jadł lody popijając Red Bulla.

Ostatecznie sędziowie uzgodnili, że nie dojdzie do wznowienia wyścigu. Z uwagi na to, iż zawodnicy nie przejechali nawet 75 procent dystansu, wszyscy kierowcy z czołowej ósemki dostaną połowę punktów, które należą się za dane miejsce. Wyścig o Grand Prix Malezji wygrał Jenson Button. Drugi był Nick Heidfeld, natomiast trzecią lokatę zajął Timo Glock.

Po wyścigu powiedzieli:
Sebastian Vettel i Mark Webber
Robert Kubica i Nick Heidfeld
Lewis Hamilton i Heikki Kovalainen
Sebastien Buemi i Sebastien Bourdais
Timo Glock i Jarno Trulli
Fernando Alonso i Nelson Piquet
Nico Rosberg i Kazuki Nakajima
Kimi Raikkonen i Felipe Massa
Jenson Button i Rubens Barrichello
Adrian Sutil i Giancarlo Fisichella