Gosia Rdest: To świetna okazja do rozwoju i pracy z profesjonalistami (wywiad)

O zakończonym sezonie, jeździe ze złamaną nogą oraz planach na przyszłość rozmawialiśmy z Gosią Rdest, najszybszą Polką na torach wyścigowych. - Kiedyś trzeba było zrobić ten krok - przyznaje.

Dawid Lis
Dawid Lis
Gosia Rdest i Audi R8 LMS GT3 WP SportoweFakty / Dawid Lis / Gosia Rdest i Audi R8 LMS GT3
Dawid Lis, WP SportoweFakty: Starowała pani w tym roku w dwóch seriach wyścigowych, a mianowicie TCR Germany i Audi Sport TT Cup. Zacznijmy może podsumowanie od TCR Germany. Niestety, nie był to dla pani zbyt udany sezon.

Gosia Rdest, kierowca wyścigowy: Przejechałam tam pół sezonu, z racji na problem, który miałam z silnikiem. Ten problem rozpoczął się już podczas wyścigu w Zandvoort (czwarty weekend wyścigowy w kalendarzu - dop. red.). W Zandvoort miałam niesprawny motor, podobnie było też na Nurburgringu. Zostałam w ten sposób wyeliminowana z konkurencji. Doszła też kwestia z ustawieniami samochodu. Nie do końca mogłam wpływać na jego ustawienie zgodnie z moimi preferencjami i predyspozycjami. Ale to, czego nauczyłam się w tej serii, doświadczenie jakiego nabyłam w startach wśród 40 kierowców w jednym wyścigu, to moje.

Zdecydowanie lepiej poszło pani w serii Audi Sport TT Cup, choć przypuszczam, że jest pewien niedosyt.

Nie mogę powiedzieć, że wszystko przebiegło idealnie, według założeń. W trakcie sezonu złamałam nogę i to mnie dość mocno ograniczyło. Z sezonu jestem zadowolona, zakończyłam go na szóstej pozycji w klasyfikacji generalnej. Oczywiście, o wiele lepiej byłoby, gdyby udało się utrzymać drugie miejsce w "generalce", tak jak to było do trzeciego weekendu wyścigowego sezonu. Dlatego trochę szkoda tego wypadku. Z samej rywalizacji jestem zadowolona, z pracy z inżynierem również. Na pewno nasza komunikacja była w tym roku o wiele bardziej bezproblemowa i płynna w porównaniu do tego, co miało miejsce rok temu.

Możemy powiedzieć, że zdecydowanie nie omijały pani problemy w tym sezonie. Co to była za kontuzja?

Złamałam nogę podczas kwalifikacji na torze w Zandvoort. Brakowało mi niewiele do pierwszego miejsca. Widziałam na tablicy, że jestem czwarta. Mimo, że możliwości opony zaczęły spadać, to cały czas chciałam przyspieszać. Opona troszeczkę puściła, wyjechałam na tarkę, która była jeszcze delikatnie mokra, obróciło mnie i uderzyłam w ścianę. Przy uderzeniu lewa noga ześlizgnęła mi się z pedału hamulca i uderzyła w element, z którego wystawała śrubka i ta śrubka przepołowiła mi kość śródstopia.

Jazda ze złamaną nogą chyba nie była jednak najlepszą decyzją, bo nie zrobiła sobie pani od razu odpoczynku od startów.

Już w Zandvoort jechałam ze złamaną nogą, chociaż wtedy jeszcze nie wiedziałam, że jest złamana. Ciężko powiedzieć, czy była to dobra decyzja. Na pewno ucierpiała na tym moja dyspozycja, nie była już niestety stuprocentowa. Jeżeli miałabym drugi raz podjąć decyzję, to chyba bym jej nie zmieniła. To był ekstremalny, bardzo szybki proces rekonwalescencji i rehabilitacji. Robiłam wszystko co możliwe, żeby przyspieszyć zrost kości. Korzystałam ze specjalnego urządzenia, które nazywa się Exogen. Nie jest ono jeszcze bardzo popularne, działa na zasadzie fal elektromagnetycznych, które przyspieszają gojenie się kości. Jadłam też zimne nóżki produkcji mojej babci, przeróżne witaminy i suplementacje. Wszystko po to, aby przyspieszyć proces gojenia. W sumie udało mi się to, bo po niecałych trzech tygodniach odstawiłam kule. Wiadomo jednak, że nie da się w tak krótkim czasie odzyskać pełnej sprawności. Noga szybciej męczyła się podczas wyścigu, bo zmniejszyła się wytrzymałość mięśni przez ten czas, kiedy musiałam zrezygnować z treningu siłowego.

Ten sezon panią czegoś nowego nauczył?

Nauczył mnie tego, że nie mogę się poddawać. Pokazał mi, że jak chcę, to mogę być twardą babką, która jest w stanie pojechać wyścig ze złamaną nogą. To mnie trochę podbudowało. Na pewno jest mi też trochę przykro, bo nie mogłam dać z siebie wszystkiego, co bym dała, gdyby była w pełnej sprawności. Przekonałam się, że trzeba cały czas elastycznie dostosowywać się do sytuacji. Nauczyłam się też hamować prawą nogą w Audi TT, co było dla mnie niewyobrażalnym na początku sezonu. Wydawało mi się, że wszystko wiem i nic nie jest mnie w tej serii zaskoczyć, a kontuzja spowodowała, że cały proces hamowania, przyspieszenia musiałam zacząć na nowo.

W tym roku nie była pani jedyną kobietą w stawce. Jak pani reaguje, kiedy kolejne zawodniczki dołączają do serii wyścigowych?

Cieszę się. Nie byłam jedyną kobietą, ale okazałam się szybsza od rywalek. To dla mnie zawsze satysfakcja. Dziewczyny włożyły sporo pracy w przygotowania do tego sezonu. Jedna z nich startowała równocześnie jeszcze w innej serii. Muszę przyznać szczerze, że na początku sytuacja w szatni była dosyć napięta, bo nie wiedziałyśmy jak się wobec siebie zachować. One także przyszły z serii wyścigowych, gdzie były jedynymi kobietami, a teraz miałyśmy wspólną szatnię. Mam z nimi kontakt, nawiązała się między nami relacja. Muszę przyznać, że z każdą kolejną rundą ta relacja była coraz lepsza, faktycznie koleżeńska. Fajne współzawodniczki mi się trafiły, naprawdę sympatyczne dziewczyny.

ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Jeśli będzie ryzyko, to jest jasne że nie zagram

Czy według pani powinna powstać osobna seria wyścigowa dla kobiet? To by spowodowało, że więcej kobiet by się zdecydowało na jazdę, czy jednak obecny format jest odpowiedni?

Aktualnie, przy obecnym poziomie, który prezentują dziewczyny, i przy ich ilości, to utworzenie osobnej serii dla kobiet nie ma sensu. Ścigałyby się może cztery dziewczyny. Może by było ich więcej, ale musiałyby się wszystkie przebranżowić. Jestem za tym, żeby było tak, jak jest.

Poznaliśmy już pani plany na przyszły sezon. Czemu wybór padł na serię GT4?

Kiedyś trzeba było zrobić ten krok przejścia do tylnonapędowych samochodów. To krok pośredni. Pojawiła się ciekawa opcja ze strony Audi Sport, które wypuściło takie auto. Przeskok pomiędzy Audi TT a GT3 byłby za duży, zbyt dużo czasu zajęło by mi wdrożenie się w prowadzenie tego samochodu. Dlatego ta seria GT4 jest czymś pomiędzy. Chcę na pewno przejechać jeden pełny sezon w GT4, potem jeszcze jeden rok GT4 albo już wyżej czyli GT3. To wszystko będzie zależało od mojego progresu przez cały sezon. Wiem, że będę musiała włożyć dużo pracy, żeby się odpowiednio przygotować. Pod kątem fizycznym, żeby wzmocnić mięśnie karku, bo będą większe przeciążenia, ale także pod kątem torowym, ponieważ będą obiekty, na których nie jeździłam. Skusiła mnie na GT4 także propozycja od fabrycznego zespołu Audi, jakim jest Phoenix Racing, który utrzymuje najbardziej zażyłą relację z Audi Sport. Jest to dla mnie świetna okazja do rozwoju i pracy z profesjonalistami, inżynierami na najwyższym poziomie. Chodzi głównie o szansę rozwoju. Nie jest tak, że GT4 i tyle. Po GT4 jest GT3, później może długi dystans. To na pewno zespół z długim doświadczeniem i idącą za tym historią oraz możliwościami na przyszłość.

Miała pani okazję zasiąść już w nowym Audi R8. Jakie wrażenia?

Niesamowite. Auto jest szybkie, to muszę przyznać. Jest to zupełnie coś innego, niż to, czym jeździłam do tej pory. Ciężko mi opisać charakterystykę pojazdu, ponieważ przejechałam nim zaledwie siedem okrążeń po dwa kilometry, czyli w sumie zrobiłam nim 14 kilometrów. To bardzo mało, ale wystarczyło, by auto wywarło na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Hamowania mnie zaskoczyły - wymagają mniejszej siły nacisku na pedał, niż w przypadku Audi TT czy RS3. W tamtych autach było to na poziomie 100-110 bar, tutaj było to 60-65 bar. Przyczepność również była dla mnie zaskoczeniem. Objawy jej utraty są inne niż w przednionapędówce. Będę musiała odkryć stopniowo granice przyczepności.

Ten tylny napęd to dla mnie pani spora zmiana? Będzie dużo pracy w zimie w związku z tym?

Na pewno będzie dużo pracy w zimie, szczególnie z moim BMW e30, które wreszcie doczeka się zimowego upalania. W zeszłym roku z racji na śnieg i to, że tylny napęd nie był mi tak potrzebny, to po prostu sobie to auto stało i czekało. Teraz będę się starała, żeby dało mi ono jakieś lekcje. Będzie to z jednej strony coś nowego, a z drugiej powrót do korzeni - startowałam przecież w kartingu, gdzie był tylny napęd. Potem rok w Formule 4. Dlatego liczę, że nawyki z tylnego napędu powrócą.

Wspominała pani chociażby wzmocnienie mięśni karku w trakcie przygotowań. Nad czym trzeba będzie jeszcze popracować w trakcie zimy?

Myślę, że ogólnie muszę zwiększyć siłę. Uważam, że auto jest nieco bardziej wymagające z racji na te przeciążenia. Ta forma, którą miała na początku sezonu, a później ją niestety straciłam przez złamanie, to już była gotowość do prowadzenia samochodu GT4. Z wyjątkiem tego karku, bo myślę, że te przeciążenia boczne będą powodem do zmiany w mojej budowie.

Zmiana serii wyścigowej to także nowe tory w kalendarzu. Jednak nie na wszystkich miała okazję pani startować. Jest radość, że uda się to zmienić w 2018 roku?

W kalendarzu znalazły się legendarne tory. Jest Spa, jest Monza. Do tej pory nie miałam okazji na nich jeździć. Jest też Silverstone. Tam jeździłam w formule 4 i nie mogę się doczekać, żeby tam wrócić. Będą również Paul Ricard, prawdopodobnie będzie Hungaroring, będzie Nurburgring.

W serii GT4 podczas wyścigu musi pani współdzielić samochód z innym kierowcą. Czy już coś wiadomo kto to będzie?

To jest kolejna nowość. Szczerze tego też się trochę obawiałam przed podpisywaniem kontraktu. Nigdy wcześniej nie musiałam dzielić samochodu. To jest podwójna odpowiedzialność za auto, ale też za wynik. Relacje między kierowcami mogą być różne. Nikogo nie mam jeszcze przydzielonego, jestem pierwszym kierowcą, który został ogłoszony przez Phoenix Racing. Jeżeli mogłabym decydować, to chciałabym, żeby to był kierowca, którego znam. Najlepiej, gdybyśmy się ścigali już w tej samej serii, to by znaczyło, że prezentujemy podobny poziom. Budowanie relacji będzie wtedy łatwiejsze.

Przez ostatnie dwa lata zaczynała pani ściganie w Dubaju. Czy jest już perspektywa na kolejny start w styczniu 2018 roku?

Plany są, ale jeszcze nie potwierdzone. Auto nie jest jeszcze gotowe i nie wiadomo czy będzie dostarczone do zespołu na styczeń. Jeżeli będzie, to też nie wiadomo kto dostanie priorytet na ten samochód. Jeżeli tylko dostanę szansę, to na pewno skorzystam i pojadę. Liczę, że się uda.

W tym roku startowała pani w TCR i Audi Sport TT Cup. Czy w przyszłym sezonie także planuje pani jeździć w dwóch seriach wyścigowych?

Skupiam się na serii GT4. Ewentualnie dojdą jakieś długie dystanse, ale to pojedyncze rundy. Chciałabym zrobić licencję na północną pętle. W tym celu muszę wziąć udział w zawodach niższej rangi. Chciałabym przejechać długi dystans na Nurburgringu, żeby móc startować w VLN-ach.

A co z torem w Poznaniu i okazjonalnymi startami. Jest szansa, że panią zobaczymy w akcji?

Na pewno chciałabym się pokazać, tylko jeszcze nie wiem z czym. Sytuacja z GT4 dynamicznie się rozwija, z tygodnia na tydzień są jakieś nowe informacje. Na pewno muszę coś testować w trakcie sezonu. Marzy mi się, żeby na jedną rundę Mistrzostw Polski przywieźć swoje auto z GT4. Byłoby super.

Jaka przyszłość czeka "Leosia" (treningowy Seat Leon Gosi Rdest - dop. red.)?

Ze łzami w oczach muszę powiedzieć, że będzie niedługo gotowy na sprzedaż. Niestety. Jest to samochód o zupełnie innej charakterystyce i nie będzie miało sensu trzymanie tego auta, ponieważ nie będzie miało realnego przełożenia na podniesienie poziomu mojej jazdy. Ale Leoś był świetny.

Na koniec nieco odbiegniemy od tematu pani startów. Było spotkanie i rozmowa z Kubicą, co było jednym z pani marzeń. Był wywiad z Kimim Raikkonenem. Kto będzie następny?

Podczas ostatniego dnia Audi Sport TT Cup miałam przyjemność poznać i porozmawiać z Nico Rosbergiem. Rozmawialiśmy trochę o Robercie Kubicy, a także o tym jak ciężko jest ze sponsoringiem w motorsporcie. Nasza rozmowa trwała stosunkowo długo, znalazły się wspólne tematy. Było to dla mnie bardzo miłe. Przyjechał, ponieważ jego tata ma zespół w DTM-ach, Team Rosberg. W jego teamie jechał Rene Rast, który zdobył tytuł mistrzowski. Właśnie dlatego Nico pojawił się tego dnia na zakończenie sezonu. To spotkanie było dla mnie przyjemnym zaskoczeniem. Był bardzo zmęczony, ale mimo to był otwarty na ludzi. Mówił, że jego życie po zakończeniu kariery w Formule 1 nabrało jeszcze większego tempa. Podjął się bycia menedżerem, czyli dużej odpowiedzialności, ale spełnia się w tym co robi. Miło było mi to słyszeć, bo to daje mi nadzieję na przyszłość, że moje życie po wyścigach jeszcze nie będzie stracone.

Ostatnio użyczyła pani także głosu w polskiej wersji filmu Auta 3. To było duże wyzwanie?

Okazało się większym wyzwaniem niż początkowo sądziłam! Byłam w szoku jak trzeba wszystko dokładnie, w tempie powiedzieć do postaci, którą miałam puszczoną w tle. Myślałam, że pójdzie mi to znacznie szybciej. Była to epizodyczna rola, ale wymagała paru powtórzeń, żeby wczuć się w dubbingowy klimat.

Czy Gosia Rdest stanie na podium przynajmniej w jednym wyścigu GT4?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×