Analiza wyścigu: Grand Prix Malezji

Drugi wyścig sezonu zapowiadał się niezwykle ciekawie. Najpierw środowiskiem i kibicami Formuły 1 wstrząsnęła wiadomość o cofnięciu na starcie wyścigu dwóch kierowców McLarena ? Lewisa Hamiltona i Heikki Kovalainena. W tym momencie wiadome było, że świetnie spisujące się bolidy Ferrari straciły głównych rywali w walce o zwycięstwo. Następnie wiele mówiono o tym, że podczas wyścigu spadnie ulewa, która może sprawić wiele niespodzianek. Jak się okazało, gdyby nie drugie miejsce Roberta Kubicy, to GP Malezji w porównaniu do tego z ubiegłego tygodnia można nazwać wielką nudą.

W tym artykule dowiesz się o:

Zaskoczenie pozytywne:

?bardzo dobry występ Jarno Trullego. Włoch po udanych kwalifikacjach startował w niedzielę z 3. pozycji. Jego bolid był równie mocno obciążony paliwem, co samochody BMW Sauber i McLarena. Start włoskiego kierowcy nie należał do najlepszych. Z obu stron musiał odpierać ataki zawodników BMW. Po lewej szarżował Nick Heidfeld, a po prawej Robert Kubica. Trulli skupił się na Niemcu i przez to stracił trzy lokaty. Dzięki równej jeździe przez resztę wyścigu Włoch zdołał powrócić niemal na to miejsce, z którego startował. Ostatecznie na mecie pojawił się jako czwarty, przywożąc dla Toyoty cenne pięć oczek.

Zaskoczenie negatywne:

?to postawa Nico Rosberga przez cały weekend. Niemiec wyraźnie nie radził sobie z ?wykręcaniem? szybkich okrążeń, głównie przez problemy z przyczepnością. Podczas kwalifikacji nie zdołał wejść do Q3, kończąc sobotni dzień dopiero z 16. czasem! Kierowca Williamsa swój nieudany występ w Malezji przypieczętował na początku pierwszego okrążenia, kiedy starał się wyprzedzić Timo Glocka. Manewr nie powiódł się, a straty były ogromne. 14. miejsce nadziei niemieckich fanów to stanowczo za słabo.

Najszybsze okrążenie:

?należało do Nicka Heidfelda. Jego czas to 1:35:366 sek. ?wykręcony? podczas 55. okrążenia. Pomimo tego, że Niemiec jechał bardzo lekkim bolidem trzeba oddać ekipie BMW Sauber to, że przygotowała świetne maszyny. Team Roberta Kubicy odrobił zimowe zadanie domowe, a F1.08 zgodnie z zapowiedziami ma rozwinąć skrzydła na torach w Europie.

Najlepsza akcja:

?ponownie będzie mowa o Heidfeldzie, który rozgrzał swoich fanów popisując się fantastycznym manewrem wyprzedzania na czwartym okrążeniu. Na przedostatniej prostej Niemiec zrównał się z walczącymi: Davidem Coulthardem i Fernando Alonso. Hiszpan atakował Szkota po prawej, a od lewej do przodu gnał partner Polaka, wypracowując sobie najlepszą pozycję przed 14. zakrętem. Tym samym zyskał dwie lokaty.

Szczęściarz:

?bezapelacyjnie to Robert Kubica. Drugie miejsce nasz rodak zawdzięcza po pierwsze karze nałożonej na zawodników McLarena, ponieważ podczas kwalifikacji wypracował sobie dopiero szóste miejsce startowe, z którego ciężko było by się ?przeciskać? do przodu. Po drugie poszczęściło się naszemu rodakowi na pierwszym zakręcie. Sam dojazd do niego nie był udany w jego wykonaniu. Wyraźnie szybszy był Trulli i atakujący bezpardonowo Heidfeld. Paradoksalnie dzięki Niemcowi Krakowianin ?wskoczył? na trzecią lokatę, zaraz za kierowcami Ferrari. Po trzecie, drugie miejsce to zasługa Felipe Massy, który starał się utrzymać równe i szybkie tempo za Kimi Raikkonenem. Jednak 6. zakręt na 30. okrążeniu pokazał, że Brazylijczykowi brakuje koncentracji. Popełnił szkolny błąd na dojeździe do zakrętu, wylatując poza tor i zakopując swój bolid w żwirze.

Pechowcy:

?to wszyscy, którym nie dane było ujrzeć flagi w biało-czarną szachownicę. Największy z nich to Massa. Nie sprawdziły się zapowiedzi kierowcy Ferrari, jakoby sezon dla niego miał zaczynać się od GP Malezji. Żywiołowy Brazylijczyk nie zdobył jeszcze ani jednego punktu w klasyfikacji indywidualnej, co jest sporą niespodzianką. Nie dość, że w mediach coraz głośniej mówi się o zatrudnieniu Sebastiana Vettela jako drugiego kierowcy włoskiego teamu, to na domiar złego Massa znów będzie musiał w udzielanych komentarzach twierdzić, iż jego sezon rozpocznie się od kolejnego Grand Prix. Następni pechowcy, ale już mniejszego kalibru to obaj zawodnicy Scuderii Toro Rosso. Vettelowi na 39. okrążeniu posłuszeństwa odmówił silnik, a Sebastien Bourdais chyba jeszcze nie przyzwyczaił się do nowych warunków i tego, że to już nie jest Champ Car, a najbardziej elitarny sport motorowy na świecie. Ostatni z pechowców to dwaj Niemcy ? Timo Glock i Adrian Sutil. W tego pierwszego uderzył jego własny rodak z Williamsa niszcząc kompletnie zawieszenie bolidu zawodnika reprezentującego team Toyota. Sutilowi z Force India ?padło? zasilanie na piątym okrążeniu. Najwyraźniej bolidy indyjskiej ekipy jeszcze nie są w stanie zajmować miejsc w środku stawki.

Komentarze (0)