Michał Sołowow: Początek był całkiem niezły. Potem przydarzył się pechowy czwarty oes, na którym zagrzebaliśmy się w piachu na nawrocie. Straciliśmy półtorej minuty i przez to wypadliśmy trochę z gry o zwycięstwo. Mieliśmy trochę przygód i kłopoty z silnikiem, bo z niewiadomych przyczyn wyciekał olej. Musieliśmy dolewać mniej więcej litr po każdym odcinku. Rano przed drugim etapem, zrobiliśmy eksperyment z zawieszeniem. Mając osłabiony silnik, postanowiliśmy coś zmienić, aby odrobić stratę i utrzymać kontakt z czołówką. Ale był to zły kierunek i na ostatnią pętlę wróciliśmy do ustawień z początku rajdu, które okazały się lepsze. Liczyliśmy na zwycięstwo, ale się nie udało. Świetnie jechał "Kuzi", Bryan również kręcił znakomite czasy. Trochę szkoda tego czwartego odcinka, słabnącego silnika, ale jak to się wszystko weźmie pod uwagę, to z naszej perspektywy czwarte miejsce jest doskonale.
Maciej Oleksowicz: To był dla nas bardzo udany rajd i cieszymy się z naszego wyniku. Rajd był bardzo trudny. Pierwszego dnia jechało nam się dużo lepiej i wywalczyliśmy piąte miejsce. Podczas drugiego, niedzielnego etapu poszło nam nieco słabiej, ale w tym przypadku odcinki były niezwykle śliskie i zdradliwe. Jeszcze nie czuję się zbyt pewnie w takich warunkach nowym samochodem. Mimo to zrobiliśmy większy postęp niż podczas Rajdu Elmot i w końcowym rozrachunku zdobyliśmy 10 punktów w RSMP. Jeśli utrzymamy taką progresję to sądzę, że będzie naprawdę dobrze.
Cieszę się, że metę osiągnął mój ojciec, który wraz z Jackiem Rathe zajął 2 miejsce w klasie Open, jadąc naszym Subaru. Chciałbym bardzo podziękować mojemu zespołowi za perfekcyjna pracę i mechanikom za świetnie przygotowany samochód. Ogromne podziękowania kieruję do Pana Groblewskiego, który udostępnił nam swój warsztat przed rajdem gdzie mogliśmy w doskonałych warunkach przygotować samochód do rajdu. Teraz przed nami przygotowania do Rajdu Polski. Będzie to nie lada wyzwanie bo czekają nas trzy długie dni ścigania.
Michał Bębenek: Start w 5. Rajdzie Lotos zaczął się dla nas szczęśliwie. Po czwartym odcinku specjalnym zajmowaliśmy bardzo dobrą czwartą pozycję w rajdzie ze stratą niecałych 10-ciu sekund do prowadzącej załogi. Zapowiadała się ciekawa walka o zwycięstwo. Niestety, na piątym oesie przydarzyła się awaria techniczna Lancera, eliminująca nas z walki o czołowe lokaty. Pierwszy dzień rajdu ukończyliśmy niesprawnym samochodem na 13-tej pozycji w klasyfikacji generalnej.
Drugi dzień rajdu zaczęliśmy w bojowych nastrojach, choć samochód nie był do końca sprawny – nie udało się usunąć problemów technicznych. Przejechaliśmy tak dwa odcinki specjalne. Niestety, powtarzające się problemy z samochodem wyeliminowały naszą załogę z rywalizacji na trzecim odcinku specjalnym drugiego dnia 5. Rajdu Lotos. Dziękuję wszystkim za wsparcie okazane naszej załodze podczas tego rajdu. Liczymy, że w naszym następnym starcie – w 66. Rajdzie Polski będziemy w pełnej dyspozycji.
Jan Chmielewski: Jestem bardzo zadowolony z osiągniętego wyniku - to był trudny rajd. Z jednej strony byliśmy podwójnie zmotywowaniu do szybkiej jazdy, z drugiej chcieliśmy być na mecie. Wygraliśmy Rajd Lotos, mimo, że po uszkodzeniu auta na Elmocie, nie było łatwo zdążyć z przygotowaniami do tego startu. Udało nam się po zaciętej rywalizacji zwyciężyć w klasie A6 oraz rozgrywkach Citroen Racing Trophy. Wynik cieszy tym bardziej, że rajd był naprawdę ciężki, wymagał sporej koncentracji zwłaszcza, gdy odcinki były już zniszczone na drugiej pętli. Dziękuję całemu zespołowi NEO - rosetex za świetną pracę włożoną w ten start!
Paweł Stefanicki: Bardzo chciałbym podziękować moim sponsorom i rodzinie za wsparcie bo bez ich pomocy ten wspaniały wynik nie byłby możliwy. Honda przygotowana przez ARTmotorsport spisywała się bardzo dobrze więc razem z Bartkiem mogliśmy skupić się na osiągnięciu naszego celu jakim było zwycięstwo. Bawiliśmy się jazdą i robiliśmy wszystko aby licznie dopingująca nasz publiczność była zadowolona. Plan wykonany na 110%!
Maciej Rzeźnik: Jestem bardzo niezadowolony. Druga runda Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski nie była dla nas szczęśliwa i nie tak wyobrażaliśmy sobie kolejny rajdowy weekend w kraju. Przed startem zapowiadaliśmy, że naszym celem jest meta i chcieliśmy spokojnie przejechać pierwszy szutrowy rajd samochodem Super 1600. Pewne problemy mieliśmy już podczas pierwszego sobotniego odcinka specjalnego. Złapaliśmy kapcia w lewym przednim kole i przez prawie siedem kilometrów musieliśmy wolnym tempem podążać do mety tej próby. Kolejny odcinek został niestety odwołany, a trzeci przejechaliśmy bardzo spokojnie.
Po skończonej pętli przyjechaliśmy na serwis, a po nim udaliśmy się na kolejne próby. Niestety na dojazdówce silnik w naszym Suzuki Swift Super 1600 odmówił posłuszeństwa i musieliśmy się wycofać z rajdu. Jeszcze nie wiemy, co dokładnie się stało. Jednostka zaczęła gwałtownie tracić moc, gubiła obroty i niestety nie było nawet możliwości naprawy i skorzystania z systemu SupeRally. Ten silnik nie miał przejechanych wielu kilometrów. Korzystaliśmy z niego podczas Rajdu Elmot i szacunkowo powinien wystarczyć jeszcze na około dwa rajdy tego typu. Niestety stało się inaczej. Mamy nadzieję, że pech ominie nas podczas kolejnej rundy RSMP.
Cieszę się, że metę osiągnął Krzysztof Predko z Sebastianem Sadowskim. Wprawdzie ich również spotkała awaria, ale po naprawie auta drugiego dnia mogli kontynuować jazdę. Wielokrotnie miałem okazję trenować wspólnie z Krzysztofem i mogę powiedzieć, że ma naprawdę wielkie serce do jazdy samochodem rajdowym. Przesiadka do Super 1600 wymaga jednak wiele treningów i trudno jest bez odpowiedniego przygotowania zrobić dobry wynik. Tym bardziej cieszy nas ich rozsądna jazda, z dużym zapasem i ogromnym bagażem doświadczeń. Chciałbym podziękować kibicom za gorący doping i trzymanie kciuków. Do zobaczenia na kolejnym rajdzie.
Sławomir Sawicki: Nasz Citroen C2R2 Max był na mecie trochę poobijany- to skutek kraksy na OS 5, kiedy to jadąc na kapciu podczas hamowania odjechał tył samochodu, zaś przód uderzył w skarpę, która wybiła naszego Citroena niczym trampolina. Potem było półtora obrotu w powietrzu i lądowanie. Szkody były dość duże, między innymi złamana tylna belka zawieszenia. Skorzystaliśmy jednak z systemu SupeRally i po heroicznej pracy mechaników, którzy naprawiali auto do siódmej rano, mogliśmy wystartować w trzeci dzień rajdu. Popełniłem na tym rajdzie sporo błędów. Wynikły one z braku doświadczenia w opisie na szutrze oraz ustawienia na takiej nawierzchni samochodu. Teraz w obu tych kwestiach jestem już nieco mądrzejszy. Mam nadzieję, że doświadczenie zebrane na Kaszubach zaprocentuje w kolejnych rajdach szutrowych. Chcę podziękować wszystkim tym, którzy przyczynili się do tego, że mogłem kontynuować jazdę i znaleźć się na mecie rajdu zdobywając kolejne punkty.