Zgodnie z oczekiwaniami Lewis Hamilton nie zdołał wywalczyć miejsca w czołowej "ósemce". Po starcie z ostatniej linii, Brytyjczyk zajął ostatecznie szesnastą lokatę. - Dałem z siebie wszystko. Pomimo walki o niższe pozycje, jechałem na absolutnym limicie przez cały wyścig. Wiedzieliśmy że może być ciężko, niemniej podobała mi się walka z Fernando, choć nie miałem dzisiaj tempa pozwalającego na zdobycie punktów - przyznał. - Najlepszą rzeczą podczas tego weekendu byli fani. To właśnie oni wspierali mnie w trakcie wyścigu. Chciałbym im podarować rezultat, który by ich uszczęśliwił, jednak wciąż wiele pracy przed nami, zanim stanie się to możliwe - dodał mistrz świata.
O wyjątkowym pechu może mówić Heikki Kovalainen. Kierowca McLarena już po raz piąty w tym sezonie nie ukończył wyścigu. Tym razem na jego drodze do mety stanął Sebastien Bourdais z ekipy Toro Rosso. - Z pewnością rozczarowującym jest brak finiszu w domowym wyścigu naszego zespołu - wyznał Fin. - Do czasu wycofania się z rywalizacji, samochód sprawował się dobrze, podobnie jak nasza strategia. Wtedy Bourdais po prostu wjechał we mnie, uszkadzając lewy tylny róg skrzydła w bolidzie. Musiałem się zatrzymać, gdyż szkody bolidu sprawiły, iż nie dało się go prowadzić. Zdecydowaliśmy się zatem wycofać ze względów bezpieczeństwa - zakończył rozczarowany zawodnik.