Giancarlo Fisichella przyznał otwarcie, że nie spodziewał się aż tak dobrego rezultatu na torze Spa, choć już po kwalifikacjach wiedział, iż będzie to dla niego udany wyścig. - To był kolejny wielki dzień i niewiarygodny wręcz rezultat. Jeszcze przed przyjazdem do Spa, gdyby ktoś zapytał członków naszej ekipy, czy bylibyśmy zadowoleni z ósmego miejsca, powiedzieliby, że to fantastyczny wynik. Drugie miejsce to po prostu marzenie. Szczerze mówiąc jednak, jestem trochę rozczarowany. Czułem, że mogę wygrać ten wyścig. Nie byłem zadowolony w momencie, kiedy na torze pojawił się safety car i później Kimi mnie wyprzedził używając KERS-u. Właściwie to byłem szybszy od niego, ale dzięki KERS-owi Kimi zyskiwał sporo na długich prostych. Jednak to dla nas fantastyczny rezultat, zarówno dla ludzi, którzy pracowali na torze, jak i w fabryce. Po sobotnich kwalifikacjach byłem przekonany, że zdobędę punkty. To bardzo pozytywne dla mistrzostw, a także z perspektywy kolejnych wyścigów. Należą się wszystkim wielkie podziękowania - przyznał uradowany Fisichella.
Nieco rozczarowany był natomiast Adrian Sutil, który na mecie zameldował się na jedenastej pozycji. Niemiec przyznał, że spory wpływ na losy wyścigu, miało kilka pierwszych okrążeń. - To był wspaniały weekend dla zespołu, zwłaszcza dla Giancarlo. On pojechał fantastycznie, zdobył drugie miejsce, co jest wielkim osiągnięciem dla zespołu. Zrobiliśmy wielki krok do przodu. W tym wyścigu było wszystko możliwe, stąd też nie możemy już doczekać się kolejnych zawodów. Osobiście jestem trochę rozczarowany. Ktoś uderzył mnie w pierwszym zakręcie i w tym momencie wyścig dla mnie był już właściwie zakończony. Myślę, że był to Alonso, który wjechał w tył mojego bolidu, obróciłem się i zniszczyłem przednie skrzydło. Generalnie to było rozczarowujące. Samochód był przecież szybki, a ja starałem się odrabiać straty. Nadal jestem jednak zadowolony z bolidu i drugiego miejsca Giancarlo. Mam nadzieję, że będę w stanie osiągnąć podobny rezultat na Monzy - wyznaje Sutil.