Przełom w medycynie? STIMO nadzieją dla chorych z uszkodzonym kręgosłupem

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: prace nad STIMO w laboratorium
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: prace nad STIMO w laboratorium

Na całym świecie nie brakuje chorych z uszkodzonym rdzeniem kręgowym. Przykuci do wózków inwalidzkich marzą, by pewnego dnia znów stanąć na nogi. Nadzieję dają im badania prowadzone przez Szwajcarów i metoda zwana STIMO.

Niemal każdego roku w motorsporcie dochodzi do poważnych wypadków, które kończą się uszkodzeniem rdzenia kręgowego i przykuciem sportowców do wózka inwalidzkiego. Od kilku lat ciężką walkę o powrót do zdrowia toczy Tomasz Gollob, kontuzja kręgosłupa przedwcześnie przerwała też karierę Darcy'ego Warda, a w wyścigach samochodowych paraliż dotknął Roberta Wickensa.

Osobom z niepełnosprawnościami stara się pomagać fundacja Wings for Life. Jej szefowa Anita Gerhardter mówiła nam niedawno, że urazy rdzenia kręgowego znacznie częściej dotyczą osób poszkodowanych w wypadkach komunikacyjnych. Tyle że historie osób potrąconych w drodze do szkoły czy pracy, mających wypadek za kierownicą, nie trafiają do mediów.

Nadzieję w serca osób z niepełnosprawnościami wlać może nowa metoda STIMO, nad którą pracują specjaliści ze Szwajcarii. To innowacyjne badanie kliniczne dla pacjentów z uszkodzeniem rdzenia kręgowego. Polega ono na dwóch zabiegach - precyzyjnej stymulacji nadtwardówkowej rdzenia kręgowego i treningu chodzenia z wykorzystaniem specjalnego robota.

ZOBACZ WIDEO: Jego zjazd robi ogromne wrażenie. Zareagował znany aktor

STIMO już działa

Michel Roccati w roku 2017 miał wypadek motocyklowy, w wyniku którego został sparaliżowany od pasa w dół. Włoch jest pierwszym uczestnikiem badań finansowanych przez Wings for Life, który zaczął swobodnie chodzić, pomimo całkowitego przecięcia rdzenia kręgowego. Równocześnie Roccati to dziewiąty uczestnik programu STIMO.

Nad nową metodą od kilku lat pracuje zespół naukowców z Ecole Polytechnique Federale de Lausanne i Szpitala Uniwersyteckiego w Lozannie. Na czele zespołu badawczego stoją prof. Gregoire Courtine i prof. Jocelyne Bloch.

Osoby zakwalifikowane do programu STIMO otrzymują 16 elektrod, które zostają wszczepione między kręgi a błonę rdzenia kręgowego. Te odbierają prąd z rozrusznika znajdującego się pod skórą brzucha, aby aktywować mięśnie nóg i tułowia. W ten sposób chory może ruszać kończynami.

Do finalizacji badań daleka droga

Gdy w styczniu rozmawialiśmy z szefową fundacji Wings for Life, mówiła ona o tym, że badania kliniczne czasem prowadzone są latami, zanim dojdzie do przełomu i powszechnego wykorzystania danej metody leczenia. Tak też jest ze STIMO. Obecnie naukowcy nie do końca rozumieją zachowanie mechanizmu, ale najważniejsze jest to, że zaczyna on działać.

Wydaje się, że stymulacja z wykorzystaniem elektrod, połączona z treningiem chodzenia, powoduje "budzenie się" uśpionej tkanki kręgosłupa poniżej miejsca urazu. Dlatego też wyzwaniem dla chorych jest nauczenie się koordynacji w nowej rzeczywistości.

STIMO daje nadzieję chorym z uszkodzonym rdzeniem kręgowym
STIMO daje nadzieję chorym z uszkodzonym rdzeniem kręgowym

- Osoby, które otrzymały implant, potrafią chodzić z małym wsparciem po zaledwie tygodniu. Kontrola mięśni znacznie poprawia się w ciągu paru miesięcy, w miarę rozwoju treningu i rehabilitacji - tłumaczy prof. Jocelyne Bloch.

- Wybrane konfiguracje elektrod aktywują określone obszary rdzenia kręgowego, naśladując sygnały, które w normalnych okolicznościach dostarczałby mózg i umożliwiał chodzenie - dodaje prof. Bloch.

Na czym polega trening chodzenia i jak pracuje robot, który pomaga chorym zakwalifikowanym do programu STIMO? To specjalne urządzenie, które umożliwia pacjentom swobodne poruszanie się. Zapewnia ono podparcie ciężaru ciała, a jego ustawienia można na bieżąco regulować. Jeśli chory notuje postępy w rehabilitacji, wsparcie oferowane przez robota można zmniejszyć. Kluczowe jest znalezienie równowagi, która pozwoli pacjentowi chodzić bez ryzyka upadku.

Badania się nie kończą

David Mzee w roku 2010 uszkodził kręgosłup podczas treningu gimnastyki. Od lekarzy usłyszał, że z powodu urazu rdzenia kręgowego już nigdy nie stanie na nogi. Szwajcar był pierwszą osobą zaproszoną do programu STIMO. Po ośmiu latach od wypadku doszło do przełomu, który sprawił, że Mzee odzyskał kontrolę nad mięśniami.

Kilka miesięcy później Mzee przeszedł 390 metrów w charytatywnym biegu Wings for Life. W jego kolejnej edycji w roku 2020 był w stanie pokonać dłuższy dystans - 467 metrów. - To już nie jest tak, że stymulacja włącza się co 1,5 s. Działa wtedy, kiedy ja tego chcę - tłumaczył później Mzee.

David Mzee podczas treningu
David Mzee podczas treningu

- Gdy noga osiągnie odpowiedni kąt, stymulator zaczyna działać. To pozwala mi chodzić w odpowiednim tempie. W tym biegu wyszło to perfekcyjnie - dodał.

Aby takich historii było więcej, potrzebne są dalsze badania kliniczne i rozwijanie metody STIMO. W zbieraniu środków pomaga coroczny bieg Wings for Life. Jego najbliższa edycja zaplanowana jest na 8 maja. W Polsce biegacze rywalizują w szczytnym celu w Poznaniu, ale wszystkie pakiety startowe zostały już wykupione.

Wyjściem dla chętnych jest zainstalowanie aplikacji Wings for Life, z którą można pobiec indywidualnie w dowolnej części kraju. Sam bieg polega na ucieczce przed samochodem, który rusza 30 minut po starcie. Jedzie z prędkością 14 km/h, która z czasem wzrasta - do maksymalnie 34 km/h. Bieg uznaje się za zakończony w momencie, gdy pojazd wyprzedzi ostatniego biegacza.

Czytaj także:
Syn miliardera wykluczył transfer. Dobrze mu z ojcem
Ostatni sezon Sebastiana Vettela w F1?

Źródło artykułu: