Nadzieja dla chorych z przerwanym rdzeniem kręgowym? Trwają prace nad lekiem

Przerwany rdzeń kręgowy - dla wielu taka diagnoza to wyrok. Oznacza przykucie do wózka inwalidzkiego na resztę życia. Nieliczni odnajdują się w nowej rzeczywistości. Dla zmagających się z tego typu urazami pojawia się jednak nadzieja.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
wózek inwalidzki Materiały prasowe / Pixabay / jhenning / Na zdjęciu: wózek inwalidzki
Chociaż medycyna na przestrzeni lat zaliczyła ogromny postęp, to urazy kręgosłupa nadal stanowią wyzwanie dla badaczy zajmujących się nowymi metodami leczenia. Przerwanie rdzenia kręgowego dla wielu jest wyrokiem. Paraliż kończyn przykuwa do wózka inwalidzkiego na resztę życia, oznacza zmiany o 180 stopni. Nikt nie jest w stanie się na nie przygotować. Tylko nieliczni są na tyle mocni, by odnaleźć się w nowej rzeczywistości.

Żużlowiec Rafał Wilk po złamaniu kręgosłupa zdobył medale igrzysk paraolimpijskich, obronił tytuł doktora i rozpoczął pracę na uczelni. Tomasz Gollob, żużlowy mistrz świata z sezonu 2010, odnalazł się w roli eksperta telewizyjnego. Darcy Ward, dwukrotny mistrz świata juniorów i olbrzymi talent, wrócił do Australii i tam zaczyna pomagać młodym zawodnikom.

Z dala od mediów rozgrywa się jednak wiele dramatów osób, które muszą codziennie poruszać się na wózku inwalidzkim. Często są zależne od innych osób, bo chociażby w Polsce przestrzeń publiczna ciągle pełna jest barier dla osób z niepełnosprawnościami. Nadzieją dla nich może być lek, który pozwala zregenerować rdzeń kręgowy.

ZOBACZ WIDEO Powstanie film dokumentalny o Tomaszu Gollobie. "Połowa zdjęć już powstała"

Wings for Life daje nadzieję

Od kilku lat proces szukania złotego środka na urazy kręgosłupa wspiera fundacja Wings for Life. Organizowane przez nią biegi na całym świecie gromadzą rzesze ludzi, w tym gwiazdy sportu - takie jak Max Verstappen, Neymar, Carlos Sainz czy Sebastien Ogier. Całość opłat wpisowych trafia na szczytny cel.

- Jesteśmy coraz bliżej znalezienia leku - mówi nam Anita Gerhardter, dyrektor zarządzająca Wings for Life, która co roku bierze udział w biegach charytatywnych organizowanych przez fundację.

Jak podkreśla Gerhardter, urazy rdzenia kręgowego są na tyle skomplikowane, że badania pochłaniają ogromne środki. W ciągu kilku lat do fundacji zgłosiło się szereg ochotników, którzy są gotowi poddać się próbom klinicznym. Wierzą, że postęp medycyny sprawi, że pewnego dnia znów staną na nogi.
W Wings for Life biorą też udział osoby z niepełnosprawnościami W Wings for Life biorą też udział osoby z niepełnosprawnościami
Obecnie szefowa Wings for Life nie jest gotowa jednak podać konkretnego terminu, w którym możemy się spodziewać rewolucyjnego leku na rynku. - Gdy zaczynasz podstawowe badania w laboratorium, to czasem potrzeba 30 lat, by przejść do etapu badań klinicznych konkretnego leku. Czasem te prace postępują w ekspresowym tempie. Nie da się określić granic czasowych, w których taki lek może trafić do analiz - wyjaśnia.

Problem, o którym się nie mówi

Gdy kręgosłup łamie znany sportowiec i trafia na wózek inwalidzki, może liczyć na zainteresowanie mediów. Często w takich sytuacjach na jego wsparcie decydują się sponsorzy, byli pracodawcy. Gorzej, gdy wypadek zdarza się przeciętnemu Kowalskiemu, a statystyki są zatrważające.

- 50 proc. tego typu urazów to ofiary codziennych wypadków komunikacyjnych. To nie jest tak, że ludzie uszkadzają kręgosłupy uprawiając sporty ekstremalne. Każdy z nas jest zatem w grupie ryzyka, wykonując nasze codzienne obowiązki - komentuje szefowa Wings for Life.

- 25 proc. urazów kręgosłupa to efekty różnego rodzaju upadków, chociażby spadnięcia z drabiny podczas pracy, starsi ludzie spadają ze schodów, dzieci podczas zabaw i skakania do wody. Tak naprawdę tylko 3 proc. urazów kręgosłupa to efekt ryzyka podjętego w motorsporcie, robiąc np. salta w powietrzu na motocyklu crossowym - dodaje Gerhardter.
W Polsce bieg Wings for Life odbywa się w Poznaniu W Polsce bieg Wings for Life odbywa się w Poznaniu
Szefowa fundacji założonej i współfinansowanej przez Red Bulla jest świadoma tego, że dla przeciętnego człowieka przykucie do wózka inwalidzkiego oznacza dramat do końca życia. Sama w swoim życiu poznała wiele osób z niepełnosprawnościami i ich historie są jej niezwykle bliskie. Wie, że często w rehabilitacji cieszy ich najmniejszy postęp. Ruch palcem czy reagowanie na ciepło-zimno.

- Problem polega na tym, że do mediów zwykle docierają dramaty sportowców. Dlatego opinia publiczna myśli, że to właśnie takie gwiazdy są narażone na kontuzję kręgosłupa. Jeśli przeciętny człowiek ma wypadek samochodowy i dojdzie do przerwania rdzenia kręgowego, to nie ma w tym elementu sensacji - ocenia szefowa Wings for Life.

Pełnosprawni w sporcie

Wiele osób po urazach kręgosłupa marzy o powrocie do normalności. W przypadku sportowców - zazwyczaj oznacza to chęć ponownej rywalizacji. Krzysztof Cegielski po latach od uszkodzenia rdzenia kręgowego ponownie wsiadł na motocykl żużlowy i wyjechał rekreacyjnie na tor. O tym samym najpewniej marzą Tomasz Gollob czy Darcy Ward.

Nieco łatwiej mają kierowcy, bo samochody wyścigowe da się dostosować do ich niepełnosprawności i część przycisków przenieść na kierownicę. Robert Wickens, pomimo poruszania się na wózku, właśnie szykuje się do startów w amerykańskiej serii IMSA.
W zeszłym roku do Wings for Life przystąpiły ekipy F1 - Red Bull Racing i Alpha Tauri W zeszłym roku do Wings for Life przystąpiły ekipy F1 - Red Bull Racing i Alpha Tauri
Czy jednak dożyjemy czasów, że osoby po poważnych urazach kręgosłupa na tyle odzyskają zdrowie, że będą rywalizować na równi z pełnosprawnymi? - Wierzę, że tak. Mieliśmy już przypadki kierowców, którzy powrócili do ścigania w F1 po poważnych wypadkach - mówi nam Christian Horner, szef zespołu Red Bull Racing w Formule 1.

- Wierzę w znalezienie lekarstwa na urazy rdzenia. Nie widzę powodu, dla którego ktoś po złamaniu kręgosłupa miałby nie wrócić do F1. Jednak na to potrzeba pieniędzy. Mnóstwa pieniędzy! Dlatego warto wspierać takie inicjatyw jak Wings for Life - dodaje Horner.

Tegoroczna edycja Wings for Life odbędzie się 8 maja. Polska jest obecnie jedynym krajem, w którym wykupiono już wszystkie pakiety startowe. Oznacza to, że w stolicy Wielkopolski pobiegnie 8 tys. osób. Pół godziny po starcie ruszy za nimi samochód, który pojedzie z prędkością 14 km/h. W momencie, gdy wyprzedzi biegacza na czele stawki, bieg zostanie uznany za zakończony.

Pozostali, którzy nie zdążyli zakupić pakietu startowego, mogą wesprzeć inicjatywę biegając ze specjalną aplikacją Wings for Life i rywalizując z wirtualnym samochodem pościgowym.

Czytaj także:
"Życie jest takie, że każdy może usiąść na wózku"
Złamany kręgosłup, przerwany rdzeń kręgowy i utrata czucia w nogach

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×