Syn miliardera wykluczył transfer. Dobrze mu z ojcem
Gdyby nie majątek ojca, Lance Stroll być może nigdy nie pojawiłby się w F1. Kanadyjski miliarder z myślą o nim inwestuje teraz pieniądze w Aston Martina. Dlatego też 23-latek nie zamierza się ruszać z ekipy z Silverstone.
Kanadyjski biznesmen zainwestował w ekipę, która obecnie funkcjonuje jako Aston Martin, a syn podążył za nim. Pytany o to, czy byłby skłonny porzucić zespół ojca na rzecz Ferrari czy Red Bull Racing, odpowiedział krótko. - Nie - stwierdził Stroll, cytowany przez racingnews365.com.
- Wierzę w ten projekt. Zespół buduje nową fabrykę, sprowadza wielu ciekawych ludzi do firmy. Dlatego myślę, że mam tutaj świetne warunki do rozwoju - dodał młody kierowca z Kanady.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szaleństwo na lotnisku. "Zaniemówiłem"Jednym z nowych pracowników jest Mike Krack. Dotychczasowy szef BMW Motorsport wkrótce przejmie obowiązki szefa Aston Martina w F1. Niemiecki inżynier wcześniej pracował m.in. w BMW Sauber, gdzie miał okazję współtworzyć dość udany bolid Roberta Kubicy z sezonu 2008.
- Wspaniale jest mieć go na pokładzie. Niedawno po raz pierwszy widziałem się z nim w cztery oczy. Jego CV i kariera w motorsporcie jest imponująca. Na pewno będzie stanowić wartość dodaną dla Aston Martina. Jestem naprawdę podekscytowany rozpoczęciem współpracy z nim. Może nam pomóc w osiąganiu dobrych wyników - stwierdził Stroll.
Aston Martin posiada pięcioletni plan, który zakłada walkę o tytuł w F1 w niedalekiej przyszłości. Młody kierowca wierzy, że tak będzie, a sezon 2022 okaże się lepszy od poprzedniego. - Jako zespół musimy być zjednoczeni. Musimy myśleć o każdym najmniejszym szczególe - zapowiedział Kanadyjczyk.
- Czekają nas nowe bolidy F1, a to oznacza, że każdy zespół będzie miał dużą krzywą uczenia. Już przy okazji zimowych testów będzie się można sporo dowiedzieć o nowych samochodach. Każda z ekip będzie chciała wyciągnąć jak najwięcej z nowych przepisów w F1 - podsumował Stroll.
Czytaj także:
Kolejny bolid F1 zaprezentowany! McLaren zaskoczył malowaniem
Formuła 1 potwierdziła ważne zmiany