- Jestem naprawdę wściekły - powiedział Lorenzo, który ukończył GP San Marino na drugim miejscu. - W przeszłości być może też robiłem szalone rzeczy, ale kiedy organizatorzy dawali mi porady, stałem się bardziej rozważny. Myślę że powinni coś zrobić z takimi zawodnikami, tymi samymi, którzy próbują podczas kwalifikacji jechać zaraz za szybszymi. To bardzo niebezpieczne.
De Angelis przepraszał za wywołanie incydentu, który spowodował, że zawodnik ten po raz pierwszy w tym roku nie ukończył wyścigu.
- Przykro mi, nie z powodu braku punktów, ale dlatego, że wyrzuciłem dwóch zawodników, którzy byli absolutnie bez winy. Zauważyłem, że Edwards jest przede mną. Zahamowałem maksymalnie, ale to nie było wystarczające - mocno w niego uderzyłem.
Nicky Hayden po wyścigu powiedział, że de Angelis zbyt mocno zaangażował się w domowy wyścig: - Wiedziałem że w domu de Angelis, szukając ciągle pracodawcy, wniesie dużo dramatyzmu. Zauważyłem go na zakręcie kątem oka i próbowałem odjechać, dodając mocno gazu, ale uderzył w mój tył. Jestem rozczarowany.
Nieco mniej wyrozumiałości miał Colin Edwards: - Wszystko wyglądało dobrze. Miałem świetny start, ale jesteśmy we Włoszech i czasem spotka się włoskiego durnia. Po prostu wyłączył swoje myślenie.