Rywale wściekli na Alexa de Angelisa

Jorge Lorenzo, mimo że przetrwał kolizję z Alexem de Angelisem na drugim zakręcie GP San Marino, wciąż jest bardzo zły na zawodnika Hondy Gresini. De Angelis poprzez kolizję wyeliminował Nicky'ego Haydena oraz Colina Edwarda. Hiszpan sam na początku swojej kariery jeździł agresywnie, jednak uważa, że reprezentant San Marino powinien stanąć przed dyrekcją wyścigu.

- Jestem naprawdę wściekły - powiedział Lorenzo, który ukończył GP San Marino na drugim miejscu. - W przeszłości być może też robiłem szalone rzeczy, ale kiedy organizatorzy dawali mi porady, stałem się bardziej rozważny. Myślę że powinni coś zrobić z takimi zawodnikami, tymi samymi, którzy próbują podczas kwalifikacji jechać zaraz za szybszymi. To bardzo niebezpieczne.

De Angelis przepraszał za wywołanie incydentu, który spowodował, że zawodnik ten po raz pierwszy w tym roku nie ukończył wyścigu.

- Przykro mi, nie z powodu braku punktów, ale dlatego, że wyrzuciłem dwóch zawodników, którzy byli absolutnie bez winy. Zauważyłem, że Edwards jest przede mną. Zahamowałem maksymalnie, ale to nie było wystarczające - mocno w niego uderzyłem.

Nicky Hayden po wyścigu powiedział, że de Angelis zbyt mocno zaangażował się w domowy wyścig: - Wiedziałem że w domu de Angelis, szukając ciągle pracodawcy, wniesie dużo dramatyzmu. Zauważyłem go na zakręcie kątem oka i próbowałem odjechać, dodając mocno gazu, ale uderzył w mój tył. Jestem rozczarowany.

Nieco mniej wyrozumiałości miał Colin Edwards: - Wszystko wyglądało dobrze. Miałem świetny start, ale jesteśmy we Włoszech i czasem spotka się włoskiego durnia. Po prostu wyłączył swoje myślenie.

Komentarze (0)