Artur Wiśniewski: Czeski film z polską obsadą

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Niezmierzone są pokłady narodowego patriotyzmu. Wielu Polaków zasiadło w sobotni wieczór przed telewizorami śledzić poczynania biało-czerwonych mimo czysto iluzorycznych szans na awans na przyszłoroczny mundial. Znalazła się nawet grupka fanatyków, która zdecydowała się poświęcić swój czas i pieniądze i wybrać do Pragi wspierać naszych orłów. Drużyna trenera Majewskiego nie zdołała jednak pokonać pogrążonych w marazmie Czechów, ale trudno było spodziewać się innego scenariusza.

W tym artykule dowiesz się o:

Trudno było spodziewać się w ogóle czegokolwiek po kadrze złożonej z takich zawodników, jak Piotr Polczak (czy jak mu tam...) Maciej Iwański czy Kamil Grosicki. Takich obrońców, jak ten pierwszy, w naszej lidze można by było wykopać co najmniej dziesięciu, jeśli nie piętnastu. Albo przejść się Krakowskim Przedmieściem i pozbierać paru chłopaków, którzy znaleźliby parę dni wolnego. Za te pieniądze wcale nie wypadliby gorzej. Z kolei pomocnikowi Legii Warszawa umiejętności odmówić nie można, ale w obecnej formie, w dodatku z nadwagą, jest on cieniem samego siebie. Grosicki strzelił niedawno kilka bramek w Ekstraklasie, jednak bez żartów - czy jest to piłkarz, który zasługuje na to, by grać z orzełkiem na piersi? Co jest już bardziej kontrowersyjne: nagroda Nobla dla Baracka Obamy, czy Grosicki w polskiej kadrze?

Nigdy nie byłem skłonny głośno krytykować powołań do reprezentacji narodowych. Trener Leo Beenhakker niekiedy zaskakiwał dobieranymi przez siebie zawodnikami (strzelano do niego za to i z pistolecików, i z armat), ale nigdy, ale to nigdy w meczach o punkty nie wystawił drużyny tak słabej, jaką w sobotę posłał na boisko sir Stefan Majewski.

W umiejętności byłego szkoleniowca Cracovii Kraków wątpią w Polsce wszyscy z wyjątkiem członków PZPN-u oraz Czesława Michniewicza, który na swoim blogu próbował bronić Majewskiego, używając argumentów o jego "profesjonalnym podejściu" i "twardej dyscyplinie". Argumentów, których w publicznej debacie nie użyłoby nawet kilkuletnie dziecko, bo uznałoby je za absurdalne.

Polska reprezentacja zagrała z Czechami tak źle, że właściwie ciężko z tej porażki wyciągnąć jakiś merytoryczny wniosek. Swoją drogą, nie potrzeba nam było tej przegranej, by uświadomić sobie, że Majewski jest najgorszym z możliwych kandydatów typowanych przez media do prowadzenia polskiej reprezentacji. Nie potrzeba nam też było tej przegranej, by pojąć, że nigdy nasz zespół narodowy ani żaden klubowy nie osiągnie jakiegokolwiek większego sukcesu, jeśli w samej centrali, a więc Polskim Związku Piłki Nożnej, nie zrobi się przewietrzenia i starych ludzi betonu nie zastąpi nowymi spoza układu.

Bunt, jaki szykują na mecz ze Słowacją polscy kibice, wcale nikogo nie dziwi. Wydawało się bowiem, że wraz z obradami Okrągłego Stołu komuna została u nas wypleniona, tymczasem okazuje się, że pomimo 20 lat demokracji pewne struktury wciąż istnieją i co najgorsze, mają się dobrze.

Źródło artykułu: