Nasz ekspert na MŚ - Tomaszewski o komentatorach TVP: To są opowiadacze bajek, a nie odczytywacze gry

Jan Tomaszewski, ekspert portalu SportoweFakty.pl na mistrzostwa świata, zwraca uwagę na komentatorów, których do RPA wysłała Telewizja Polska. - Nie wiem skąd się biorą ci komentatorzy. Poza duetem Szpakowski - Lubański odnoszę wrażenie, że Telewizja Polska wysłała piłkarskich Sabałów - mówi.

W tym artykule dowiesz się o:

- Jak to słyszę to zastanawiam się, kto to komentuje: ludzie znający się na piłce czy bajkopisarze? - pyta retorycznie były reprezentant Polski po czym dodaje: - Jak znów słyszę, że Iwański mówi, iż cztery lata temu o Cannavaro biły się najmocniejszy kluby świata, a on tu popełnia jeden błąd, to ja się go pytam czy on błędów nie popełnia? Każdy popełnia - nawet taki Messi. To są opowiadacze bajek, a nie odczytywacze gry. Chryste panie, co tu się dzieje?!

W poniedziałek w pierwszym spotkaniu Holandia pokonała Danię 2:0, chociaż samo widowisko nie porwało. - Dla mnie Holandia zagrała profesjonalnie. Są kandydatami na finał. Będą grali step by step. Oni minimalnym kosztem wygrali to dzisiejsze spotkanie akurat dzięki temu, że Duńczycy strzelili sobie "swojaka". Sprawiedliwości stało się zadość. Holandia wyjdzie z grupy i z meczu na mecz będzie grała coraz lepiej - mówi Jan Tomaszewski. - Może nie wygrała dzisiaj drużyna lepsza, bo Duńczycy byli równorzędnym partnerem, ale wygrał zespół, który ma większe predyspozycje - dodaje.

W popołudniowym spotkaniu Japonia dość niespodziewanie wygrała z Kamerunem 1:0. Dla Japończyków było to pierwsze zwycięstwo poza Azją podczas mundialu. - Byłem rozczarowany Kamerunem. Tam naprawdę grają Europejczycy, którzy powinni potrafić grać. Natomiast ilu Japończyków gra w Europie? Oni grają swój futbol. Porażka Kamerunu jest dla mnie zaskoczeniem. Jest to kolejna plama dla Europejczyków, ponieważ takiego Eto'o nie można traktować, jak zawodnika z Afryki. Oni zdobyli szlify w ligach europejskich - tłumaczy.

Z kolei w Kapsztadzie Włosi zremisowali z Paragwajem 1:1 i podobnie jak Holendrzy nie zaprezentowali się zbyt okazale. - Włosi przyjechali na siedem spotkań, bo też liczą, że będą grali w finale. Nie można jednak lekceważyć przeciwnika: "a to pierwszy mecz z Paragwajem". Ich rywale rzeczywiście dzisiaj nic nie pokazali poza jedną wrzutką, ale ja mam pytanie: co pokazali Włosi? Bramkę strzelili po ewidentnym błędzie bramkarza paragwajskiego, który zrobił błąd szkolny. Nawet ja dzisiaj bym wybił tę piłkę! Później Włosi mieli jakieś sytuacje. Do tego momentu, kiedy bramkarz nie zrobił tego numeru, Włosi byli bezradni. Gdyby nie ta bramka, to mistrzowie świata tego meczu nie wygraliby - mówi Tomaszewski po czym dodaje: - Te trzy pierwsze mecze gra się po to, żeby wyjść z grupy, a nie grać fajnie. Kadrowo Włosi wyglądają fatalnie. Ten skład jest niby fajny, niby wszystko mają, niby mają mistrzów świata, ale nie potrafią tego pokazać. Jest to taka drużyna z 1974 roku, kiedy grali eliminacyjne mecze co miesiąc. Tutaj grając co 3 dni mogą już nie wytrzymać.

Źródło artykułu: