Przed meczem wiele się mówiło o słownej "różnicy zdań" na linii Paul Le Guen - Samuel Eto’o. Francuski szkoleniowiec Kamerunu widział bowiem największą gwiazdę Nieposkromionych Lwów w roli lewoskrzydłowego. Ten z kolei wolał spełniać funkcję najbardziej wysuniętego napastnika. Ostatecznie konflikt załagodzono, a napastnik Interu mógł zagrać na swojej ulubionej pozycji. Przebieg pierwszej połowy spotkania udowodnił kto miał rację. Eto’o zaprezentował wszystkie swoje walory, z których jest znany. Szybkość, przebojowość, pressing na przeciwniku.
Od początku meczu odważnie do przodu ruszyli Kameruńczycy. Już w 4. minucie mogli objąć prowadzenie. Po raz pierwszy w głównej roli wystąpił Eto’o. Zdecydował się na uderzenie zza pola karnego. Minimalnie niecelnie. Chwilę po tym odpowiedzieli Duńczycy. Aktywny na prawej stronie Dennis Rommedahl otrzymał dokładne, crossowe podanie z głębi pola. Huknął jednak nad poprzeczką.
W 10. minucie Kamerun objął prowadzenie. Fatalne zachowanie Kjaera. Środkowy obrońca Danii podał piłkę...do swojego rywala. Webo posłał futbolówkę do Eto’o, a ten wiedział już jak się zachować w takiej sytuacji. Warto podkreślić, iż był to jego 46 gol w 98 występie w narodowym zespole.
Bramka ta wyraźnie dodała skrzydeł podopiecznym Paula Le Guena, którzy wciąż atakowali. W 29. minucie na indywidualną akcję zdecydował się Emana. Strzelił niecelnie. Kilka minut później filmową wręcz akcję przeprowadził Gang Olsena. Rommedahl otrzymał świetne, długi podanie. Nie zastanawiając się natychmiast odegrał ją do Bendtnera, który wślizgiem skierował ją do siatki. Duński majstersztyk! Tempo meczu wciąż nie spadało. Byliśmy świadkami otwartej gry obu zespołów. Jeszcze przed przerwą powinny paść trzy bramki. Najpierw jednak Tomasson z bliska trafił wprost w bramkarza, potem z kolei Eto’o w słupek, a dwukrotna próba Emany również spaliła na panewce.
Druga połowa szybko utwierdziła w przekonaniu, że oba zespoły nie poprzestały na ofensywnych akcentach. Rozpoczął Mbia, ale jego uderzenie głową nie znalazło drogi do siatki. Odpowiedział Kjaer również bez spodziewanego rezultatu. Co chwila sunął atak za atakiem. W 60. minucie w dogodnej sytuacji Webo nie trafił czysto w piłkę, a minutę później było 2:1 dla Danii.
Świetnie wyprowadzony kontratak wykończył Rommedahl. Ściął z piłką z prawej strony do środka, a następnie uderzył z lewej nogi w długi róg bramki. Spektakl godny rangi mistrzostw!
Pięć minut później mógł wyrównać Makoun, ale fatalnie skiksował. Swojej szansy nie wykorzystał także Tomasson, którego powstrzymał Hamidou. Trener Le Guen nie mając nic do stracenia zdecydował się na wprowadzenie kolejnego napastnika. Kamerun przeszedł na ustawienie z trzema obrońcami. Nieposkromione Lwy w ostatnim kwadransie mocno przycisnęły. Strzał Emany świetnie obronił Sorensen. To jednak nie zniechęciło Eto'o i spółki do kolejnych ataków, którzy napierali niczym walec. Duńczycy przeżywali wręcz istne oblężenie swojej bramki, ale potrafili zachować zimną krew i ostatecznie wygrali 2:1.
Brawa należą się jednak obu zespołom. Takich emocji i pięknych akcji życzymy sobie jak najczęściej. Wygrał futbol, a obie drużyny udowodniły, iż piłka może być piękna.
Kamerun - Dania 1:2 (1:1)
1:0 - Eto’o 10’
1:1 - Bendtner 33’
1:2 - Rommedahl 61'
Składy:
Kamerun: Souleymanou Hamidou - Benoit Assou-Ekotto, Sebastien Bassong (72' Mohamadou Idrissou), Nicolas Nkoulou, Stephane Mbia, Geremi Njitap (46' Jean Makoun), Eyong Enoh, Alexandre Song, Achille Emana, Pierre Achille Webo (79' Vincent Aboubakar), Samuel Eto'o.
Dania: Thomas Sorensen - Lars Jacobsen, Daniel Agger, Simon Kjaer, Simon Poulsen, Jesper Gronkjaer (67' Thomas Kahlenberg), Christian Poulsen, Martin Jorgensen (46' Daniel Jensen), Dennis Rommedahl, Jon Dahl Tomasson (85' Jakob Poulsen), Nicklas Bendtner.
Żółte kartki: Bassong, Mbia (Kamerun) oraz Sorensen, Kjaer (Dania).
Sędzia: Jorge Larrionda (Urugwaj).
Widzów: 38000.