Jakub Wawrzyniak: Jak pech to pech

Obrońca warszawskiej Legii i reprezentacji Polski, Jakub Wawrzyniak nie zdołał dograć nawet pełnej pierwszej połowy spotkania z Czechami, a mimo to miał szansę na zdobycie bramki dającej Polsce prowadzenie. Po meczu przyznał, że żałuje zmarnowanej sytuacji i że będzie musiał popracować nad skutecznością na treningach. Wspomniał też o swojej kontuzji.

Jakub Wawrzyniak w pierwszej połowie spotkania miał wyborną sytuację do zdobycia bramki, ale ją zmarnował. Przyznał po meczu pół żartem, pół serio, że będzie musiał nad skutecznością popracować: - Miałem swoją okazję,, idealną sytuację, ale nie wpadło. Śmieję się teraz, że w ostatnich czterech spotkaniach za każdym razem dochodzę do sytuacji strzeleckiej. Będę musiał popracować nad grą z przodu z trenerem Urbanem, ale to teraz nie ma znaczenia. Zdobyliśmy trzy punkty. Wydaje mi się, że to wszystko co się działo w ostatnich tygodniach, miesiącach w reprezentacji, dziś się zmieniło. Czechy to najwyższa półka europejska, a dzisiaj byli zdecydowanie słabsi od nas.

Ze względu na kontuzję defensor biało-czerwonych nie zdołał wytrzymać na murawie nawet pierwszych 45. minut. Po meczu zdradził co się stało, że musiał opuścić przedwcześnie boisko: - Miałem problemy z nogą, odczuwałem ból. Wydawało mi się, że po interwencji lekarza wszystko będzie w porządku, ale z każdą minutą ból się nasilał. Kontynuacja gry naprawdę nie miałaby sensu. Tylko mogłem zaszkodzić zespołowi.

Nieznane są na razie szczegóły kontuzji lewego obrońcy polskiej kadry i on sam także nie wie czy będzie w stanie zagrać w środowym meczu eliminacyjnym ze Słowacją w Bratysławie: - Nie wiem na razie jak poważna jest moja kontuzja. W poniedziałek przejdę badania USG. Mam nadzieję, że to nie jest naderwanie mięśnia dwugłowego, bo to byłby na pewno duży pech. Jestem jednak dobrej myśli.

Komentarze (0)