Tomaszewski dla SportoweFakty.pl: Od października trwa pogrzeb polskiej piłki

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Były bramkarz reprezentacji Polski Jan Tomaszewski w żołnierskich słowach skomentował grę polskiej kadry w meczu eliminacyjnym z Irlandią Północną. Stwierdził, że winę za taki obraz polskiej piłki ponoszą prezes PZPN Grzegorz Lato, minister sportu, Mirosław Drzewiecki oraz selekcjoner Leo Beenhakker, który zdaniem Tomaszewskiego kpi sobie z Polski i Polaków.

W tym artykule dowiesz się o:

- W tym meczu Polska nie grała. Polska co gorsze strasznie rzępoliła – stwierdził w rozmowie z naszym portalem Jan Tomaszewski. - Rzępolenie to jednak nie jest wynikiem tego meczu. Rozpoczęło się ono od tego, że mamy takiego prezesa związku, którego rządy musiały mieć wpływ na grę. Mamy takiego ministra Sportu, który wycofał 6 października z PZPN kuratora i od tego czasu rozpoczęły się uroczystości pogrzebowe. W tej chwili mamy po prostu pogrzeb - podkreślił.

- Mamy takiego trenera, który obraża nas, Polaków. Utwierdza zawodników w tym, że są oni wielkimi gwiazdami i zaowocowało to tym, że ograła nas czwarta liga angielska. Zgadzam się z Żewłakowem, który powiedział, że możemy tylko przeprosić. Ale jeszcze raz podkreślam, to nie jest ich wina, bo ktoś do tego dopuścił - dodał Tomaszewski.

Były golkiper polskiej kadry skrytykował też postawę Artura Boruca: - Zawsze starałem się bronić Artura. Myślę jednak, że skoro on tę wojnę religijną wywołał, to Bóg go pokarał. Niejednokrotnie mówiłem po meczach we Lwowie czy Bratysławie, żeby Artur usiadł przed lusterkiem i zrobił sobie rachunek sumienia. Jeśli on uważał, że nic się nie stało, to w tym meczu się chyba jednak stało, bo jak dla mnie przy wszystkich trzech bramkach ponosi winę - ocenił Tomaszewski.

Ponadto Tomaszewski uważa, że na szukanie zmian dopiero w meczu z San Marino jest za późno: - Tutaj nie chodzi o to, żeby teraz robić rewolucję w bramce. W kadrze San Marino są przecież sami amatorzy. Ba, nawet ja mógłbym w tym meczu stanąć do bramki i sądzę, że wygralibyśmy to spotkanie. W tej reprezentacji grają prawnicy, bankierzy, roznosiciele mleka i trudno żebyśmy nie wygrali z taką drużyną - powiedział Tomaszewski i dodał: - Ja boję się tylko jednej rzeczy. Że gdy drużyna Grzegorza Laty, która w liczbie stu osób pojechała do Belfastu zasiądzie w środę na stadionie w Kielcach i gdy wygramy ten mecz powie, że właściwie to się nic się nie stało, że dalej jesteśmy w grze.

- Mecz z Irlandią dedykuję trzem ludziom: ministrowi sportu, prezesowi PZPN i Leo Beenhakkerowi, który się po prostu naszym kosztem dobrze bawi i z tego miejsca mu gratuluję - zakończył Jan Tomaszewski.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)