Polacy koniecznie chcą zwyciężyć

Reprezentacja Polski zmierzy się w środę w Kielcach z reprezentacją San Marino. Po klęsce w Belfaście, polskim piłkarzom bardzo zależy na odniesieniu zwycięstwa i zmazaniu plamy z Windsor Park - czytamy na łamach Przeglądu Sportowego.

Marcin Foltyn
Marcin Foltyn

Selekcjoner reprezentacji Polski Leo Beenhakker zapewnił w imieniu kadrowiczów, że nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Po fatalnej porażce z Irlandią Północną, szanse biało-czerwonych na awans na Mistrzostwa Świata w RPA bardzo zmalały. Kolejnym krokiem polskiej reprezentacji są trzy punkty w meczu z amatorami z San Marino.

- Nadal liczymy się w wyścigu - przekonuje. - Lider naszej grupy zgromadził do tej pory dziesięć punktów w sześciu meczach, a my mamy siedem w pięciu. Szanse na awans wciąż są naprawdę duże. San Marino to nasza kolejna przeszkoda i oczywiście mówimy wyłącznie o zwycięstwie. Jaki wynik usatysfakcjonuje Beenhakkera? - Nie wiem. Może 1:0, a może 4:0. Po meczu będę mądrzejszy. Na razie wiem tylko, że liczą się trzy punkty. Piłkarze też tak podchodzą do sprawy. Strasznie chcą wygrać. Doskonale to widzę. Oni mają wręcz obsesję na tym punkcie - mówi Leo Beenhakker.

Holenderskiego szkoleniowca wcale nie dziwi ogromne rozczarowanie polskich kibiców meczem w Belfaście. Beenhakker tłumaczy, że piłkarze to też ludzie i oni także bardzo to niepowodzenie przeżywają.

- Reakcja polskich kibiców jest zupełnie zrozumiała. Wszyscy jednak muszą zrozumieć, że taka reakcje muszą się źle odbijać na piłkarzach. Nie mamy do czynienia z niewrażliwymi ludźmi, którzy po nieudanym meczu idą pod prysznic i po wyjściu już nie rozpamiętują porażki - broni kadrowiczów selekcjoner.

Leo Beenhakker odniósł się także do sprawy Artura Boruca. Przypomnijmy, Artur Boruc opuścił zgrupowanie reprezentacji w Tychach i powrócił do Glasgow po decyzji Holendra. Jego fatalna postawa w meczu z Irlandią Północną przyczyniła się do utraty dwóch, a nawet trzech bramek, jak sądzą niektórzy. Pojawiły się plotki, że przyczyną słabej od kilku miesięcy formy Boruca, są problemy rodzinne oraz nadwaga.

- Do domu wrócił natomiast Artur Boruc. Myślałem, że nie będę już musiał rozwodzić się na ten temat, ale widzę, że niektórzy dziennikarze mają bardzo bujną wyobraźnię albo specyficzne poczucie humoru i wypisują o jego rozstaniu z kadrą dziwne rzeczy. A sprawa jest klarowana i nie ma w niej żadnych podtekstów. Zamknijmy tę sprawę raz na zawsze, nie chcę już dłużej o niej mówić - ucina holenderski szkoleniowiec reprezentacji Polski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×