MŚ 2018. Polski mundial. Angielska inwazja na Gdańsk

"Do Kaliningradu jedziemy tylko na mecz. Wolimy zostać u was". To hasło słyszałem od dziesiątek fanów, którzy przyjeżdżają latem na mundial. Gdańsk ma stać się wtedy 13. miastem-organizatorem turnieju. Anglicy już ostrzegają: "będą nas tysiące".

Maks Chudzik
Maks Chudzik
kibic reprezentacji Anglii Getty Images / Tim P. Whitby / Na zdjęciu: kibic reprezentacji Anglii

- Mamy wiele zapytań o noclegi. Odbieramy telefony z Anglii, Maroka, Holandii oraz Francji. Zainteresowanie oceniamy na bardzo duże - mówi nam Piotr Sienicki z firmy turystycznej AB Poland. Po zeszłorocznym losowaniu mistrzostw świata Piotr postanowił zorganizować linię autobusową z Gdańska do Kaliningradu, gdzie odbędą się 4 mecze fazy grupowej rosyjskiego mundialu (Chorwacja - Nigeria, Serbia - Szwajcaria, Hiszpania - Maroko, Anglia - Belgia). - Zazdroszczę mu - mówi George, który na mecz w mieście położonym 50 kilometrów od polskiej granicy przyjedzie ze wschodniej Anglii. I dodaje: - Taki biznes to musi być żyła złota.  My boimy się Rosji, więc mieszkać będziemy u was...

A Gdańsk doskonale wyczuł sytuację i zaproponował Kaliningradowi, że chętnie tych wszystkich fanów u siebie przyjmie.

Zainteresowanie z Afryki

W dyskusji na internetowym czacie, utworzonym przez Nikołaja Charczenkę, gospodarza turystycznego poradnika "Kaliningrad Guide", udział biorą setki kibiców, którzy wybierają się na turniej do Kaliningradu. Większość pyta jednak nie o sytuację w Rosji tylko… o tę na północy Polski. W utworzonej ankiecie około 60-70 procent mówi, że do Kaliningradu jedzie tylko na mecz. Resztę czasu zamierzają spędzić na polskim Pomorzu:

- Powiesz mi, jak mogę znaleźć salę zabaw dla dziecka?
- Ma ktoś wypatrzone pole golfowe nieopodal Elbląga?
- Powiedzcie parę słów o Sopocie. Planuję tam mieszkać.

Pytają m.in Anglicy, Serbowie, Hiszpanie, Marokańczycy. - Dlaczego Gdańsk? To proste. Przelot do was kosztuje 50 funtów. Za cenę lotu do Rosji musiałbym chyba sprzedać dom - żartuje George, ale chce pokazać w ten sposób, jak bardzo to drogie.

- Jestem z Maroka i mam jeszcze gorzej - zdradza mi Diyae, który ma wejściówki na prestiżowe starcie rodaków z Hiszpanią. - W moim kraju ten mecz to święto. Niestety z samym regionem nie ma jak dotąd żadnego korzystnego połączenia. Od tygodni różne linie lotnicze negocjują możliwość bezpośredniego lądowania. Bez skutku. Na ten moment musimy planować podróż przez Moskwę czy Sankt Petersburg. Wolimy więc wybrać Polskę i przesiedzieć te parę godzin w autobusie.

ZOBACZ WIDEO Klęska SSC Napoli we Florencji, Koulibaly z nieba do piekła [ZDJĘCIA ELEVENS SPORTS 1]

Wtóruje mu Jamie, dla którego to trzeci mundial z rzędu. Podróże na piłkarski turniej to dla niego rodzinna tradycja. Z początku jednak obawiał się pobytu w Rosji. Zastanawiał się, czy tym razem nie odpuścić. Potem zobaczył ceny za nocleg w Gdańsku. - Są śmiesznie niskie - mówi. I dodaje: - Lot do Kaliningradu, choćby z Londynu, jest o 5-6 razy droższy. Nie mówiąc o mieszkaniu. Na początek planowałem spędzić po dwie noce w Gdańsku oraz Rosji. Gdy zobaczyłem ceny hoteli, postanowiłem, że każdą dobę przenocuję w Polsce.

Widzieli Syrię. Nie chcą zobaczyć Rosji

- Szczerze mówiąc, wydaje mi się, że Gdańsk będzie bardziej żył mistrzostwami niż Kaliningrad - dodaje wspomniany Piotr Sienicki.

Sprawdziłem to sam. Wyszukałem oferty trzech wycieczek do Gdańska ściśle przeznaczonych dla Brytyjczyków podróżujących na mundial. Pod wszystkimi na dole strony widniał krótki komunikat: "Sold out" (z ang.: wyprzedane).

- Słyszałem, że jestem szaleńcem, bo jadę do Rosji. Chcę więc tym wszystkim ludziom udowodnić, że się mylili. Jednak tak na wszelki wypadek wolę się upewnić: myślisz, że mogę spokojnie chodzić tam w większych grupkach? - mówi zapadającym się głosem Ian. On, jak trzy tysiące angielskich fanów, zasiądzie 28 czerwca na kaliningradzkiej Arenie Baltika, gdzie odbędzie się mecz Anglii z Belgią.

Brytyjczycy panicznie boją się podróży na mundial. Powodów jest wiele. W tym z pewnością sytuacja na arenie politycznej. Po otruciu w Salisbury byłego szpiega KGB Igora Skripala brytyjski parlament skutecznie odstrasza kibiców od podróży do Rosji. Najpierw minister spraw zagranicznych Boris Johnson nawoływał do bojkotu turnieju przez reprezentację Garetha Southgate'a. Wniosek oddalono, lecz premier Theresa May odrzekła, iż rodzina królewska oraz dygnitarze sprzeciwiają się rosyjskiej polityce i z tego powodu nie pojawią się na turnieju.

Gdańsk wyjściem dla "idiotów"

Krótko po tym wydarzeniu angielscy kibice mogli pobrać dokument z rządowej strony, na której widnieje lista zagrożeń dla wybierających się na mundial. Z treści tekstu wynika, że najlepiej w ogóle nie wychodzić z hotelu.

Podziałało. Po dwóch turach sprzedaży biletów zanotowano z Wysp "jedynie" ledwo ponad 60 tysięcy aplikacji. Daje to ledwie 20-te miejsce na liście wszystkich państw, których reprezentacje pojadą do Rosji. Większym popytem wejściówki cieszą się w Chinach, Indiach, Stanach Zjednoczonych czy Holandii, których na mistrzostwach nie ma.

- Przed mistrzostwami w RPA oraz Brazylii wszyscy nas straszyli przed narastającą przestępczością. Ale teraz naprawdę czuję się zagrożony - mówi Jamie, który na turniej do Rosji przyjedzie z położonego na północy kraju Newcastle: - Rosja jest trudnym państwem ze względów logistycznych. Do tego pamiętaj o wszystkich idiotach, którzy przyjeżdżają z Wysp na mistrzostwa po to, aby się pobić i narobić nam problemów. Jadę tam z dziećmi, więc chcę czuć się bezpiecznie.

Ian natomiast dodaje: - Widzieliśmy Salisbury. Widzieliśmy wojnę w Syrii. Nie chcemy więc widzieć Rosji.

Trzynaste miasto 

Gdańsk znajduje się jedynie 170 kilometrów w linii prostej od Kaliningradu. Nic dziwnego, że miasto chce z tej sprzyjającej okoliczności skorzystać. Zwłaszcza przy takim zainteresowaniu kibiców. Prezes Gdańskiej Organizacji Turystycznej Łukasz Wysocki opowiadał wcześniej naszemu portalowi o trzech opcjach dla podróżujących latem do Rosji. Turyści mogą liczyć nie tylko na liczne autobusy czy pociągi, ale również połączenie morskie.

Dodatkowo kibice, którzy mają bilety na mecze, będą mogli liczyć na specjalną ofertę noclegową. Na początku marca doszło nawet do oficjalnego spotkania przedstawicieli obu miast, gdzie Gdańsk reprezentowali Aleksandra Dulkiewicz (zastępca prezydenta), Jerzy Latała (prezes Żeglugi Gdańskiej), Andrzej Bojanowski (prezes Areny Gdańsk) i wspomniany Łukasz Wysocki. Według zdania tego ostatniego, strona rosyjska nie podchodziła do współpracy negatywnie.

Podobnego zdania jest wspomniany Nikołaj Charczenko z portalu "Kaliningrad Guide": - Tak naprawdę nie dziwię się zainteresowaniem Gdańska. Dla ludzi z Zachodu połączenia samolotowe do was są o wiele bardziej przystępne niż te do Kaliningradu. Mimo wszystko uważam, że wcale nie będziemy mieli w mieście mniej kibiców niż na Pomorzu - opowiada Charczenko. I dodaje: - Tak naprawdę nie byłbym jednak aż tak optymistycznie nastawiony na pomysł mieszkania w Gdańsku i przyjeżdżania do Kaliningradu tylko na mecz.

Z Euro było podobnie

Skąd te obawy? - Nigdy nie wiadomo, ile zajmie postój na granicy. Czasem trwają one po parę godzin. To w zasadzie jedyny minus polskiej oferty - wyznaje Charczenko. Również właściciele firm, które organizują wycieczki między dwoma państwami, narzekali, iż służby wcale nie spieszą się z przyspieszaniem ruchu na granicy. O dziwo, wielu zarzuca to celnikom po polskiej stronie: - Nie obarczałbym tutaj winą jedynie was. Rosjanom też zdarza się mieć gorszy dzień na przejściu - mówi z uśmiechem Nikołaj, który sam odwiedził nasz kraj podczas Euro 2012.

Pamięta tamte mistrzostwa bardzo dobrze, był we Wrocławiu na meczu Rosji z Czechami. Pytam go, jakie dostrzega różnice w organizacji turniejów? - W Polsce widać było większą radość z bycia gospodarzem, ale reszta pozostaje podobna. Nie mogę powiedzieć, że jesteśmy wyjątkowo dobrze przygotowani i już możemy przyjmować wszystkich. W dodatku kibice też się nas boją. Pamiętacie nagonkę przed waszym turniejem? Anglicy czy Włosi również na Euro 2012 przyjeżdżali z hasłem: "Mieszkajmy w Polsce i tylko pojedźmy na mecz do Ukrainy". Teraz może być podobnie. Zwłaszcza że nie ma gdzie tutaj mieszkać.

Angielska stolica Polski

Rzeczywiście. Kaliningrad jest gotowy pomieścić do 12 tysięcy przyjezdnych. Strefa kibica przygotowana na gdańskim Targu Węglowym gwarantuje niemal tyle samo miejsca: - Nie w tym rzecz. Nie rozumiem tego, ale po losowaniu turnieju FIFA wraz ze swoimi partnerami zarezerwowała miejsca niemal we wszystkich hotelach w mieście. Aktualnie większość pokoi jest już wyprzedana. Kibice, gdy chcą do nas przyjechać, biorą co tylko się da. W Gdańsku jest inaczej - opowiada szef portalu "Kaliningrad Guide".

- Widzi więc pan, że oferta Gdańska jest po prostu o wiele bogatsza niż ta, którą ma do zaproponowania Kaliningrad. Ludzie nas znają, to popularne miejsce dla turystów, wyrobiliśmy sobie renomę, więc kibice wolą przyjeżdżać do nas. Tam gdzie w Rosji pojawiają się znaki zapytania, tam przychodzi Polska - mówi Piotr Sienicki z "AB Poland".

Zwróciliśmy się o komentarz w tej kwestii do England Supporters’ Club, oficjalnego klubu kibica reprezentacji Anglii, skąd kibice mogą aplikować o bilety na mundial. Bez skutku: - No więc my zamiast czekać na głuchy telefon, wolimy planować podróż do Polski. Dużo osób was czyta, tak? To przekażcie, że latem Gdańsk będzie angielski - mówi Richard, który posiada bilety na mecz Anglia - Belgia.

- To ilu was przyjedzie? - pytam.
- Tysiące! - odpowiada Richard.


Czy cieszysz się z masowego przyjazdu kibiców do Gdańska?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×