- Żaden trener w historii nie miał przeciw sobie wszystkich. To sytuacja unikalna, wykraczająca poza zwykłe pojęcia. Po raz pierwszy stało się tak, że trenerowi udało się zrazić do siebie opinię publiczną do tego stopnia, że nawet w przypadku ewentualnego sukcesu został on pozbawiony prawa do niego. To już nie jest tylko piłka nożna - napisał Wiktor Maksimow, dziennikarz i bloger Sports. ru. - To nie ona jest tu głównym tematem. Ta historia jest o wiele bardziej interesująca, wypływająca z delikatnych tkanek ludzkiej duszy i relacji międzyludzkich w ogóle.
On jest temu winien
"Gorbaczow rosyjskiej piłki nożnej", "Austriacki poliglota - szarlatan", "Wąsaty prostak", "Najgorszy z najgorszych", " Amatorskie Chamisko" "Miedziany słup trenerski", "Nasz wstyd i hańba" - te określenia Stanisława Czerczesowa przewijające się wśród rosyjskich kibiców można zacytować. Pozostałe nie nadają się do druku. Dosadne i wulgarne, ale i przepełnione goryczą oraz zawodem. I podszyte ogromną niepewnością. "Nasza drużyna miała wywoływać dumę, tymczasem budzi jedynie strach " - mówią rosyjscy kibice. Wszystkiemu jest winien ponoć jeden człowiek.
- Stanisław Czerczesow musi zdawać sobie sprawę z tego, że kiedy jesteś na najwyższym poziomie, wszyscy patrzą na ciebie: dzieci, kobiety, starsi ludzie - twierdzi Aleksiej Popow, były piłkarz Amkaru Perm. - Nie musisz być aniołem i demonem dla całego zespołu, ale każdy powinien być z ciebie dumny i szanować cię. Nie widzę, żeby ktoś był dumny z Czerczesowa.
Z rosyjskiego zespołu również nikt nie jest dumny. I nikt w niego nie wierzy. W umiejętności trenerskie Stanisława Czerczesowa także. W ciągu niespełna dwóch lat nie wypracował z piłkarzami żadnego stylu gry. Zarzuca się mu, że od początku miał w głowie tylko jeden schemat i jedną wizję drużyny. Żadnego wyjścia awaryjnego. A potem został bez kluczowych graczy, jak Igor Denisow czy Aleksiej oraz Wasilij Bierezuccy i zaczął eksperymentować.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Łukasz Fabiański o powrocie Kamila Glika: Nie rozpatruję tego jako zaskoczenia. Szybko się zregenerował
Trzeba było brać niedźwiedzia
Skutek na razie jest taki, że udało mu się pobić niechlubny rekord: osiągnął najgorszy bilans meczowy spośród wszystkich trenerów Rosji w historii. I wciąż ma szanse go wyśrubować, bo przed nim przynajmniej trzy mecze podczas mundialu. Przed jego rozpoczęciem Czerczesow kojarzy się rosyjskim kibicom już nie tylko z wąsami. Wokół niego krążą też: seria bez zwycięstw, mecze bez strzałów na bramkę i ranking FIFA. Były trener Legii Warszawa w ciągu ostatnich kilku miesięcy stał się pośmiewiskiem całej Rosji i został okrzyknięty najgorszym trenerem w historii reprezentacji narodowej.
Czerczesow prowadził zespół w 21 meczach. Jego bilans to 6 zwycięstw, 6 remisów i 9 porażek. W ostatnim teście przed mundialem reprezentacja Rosji zremisowała z Turcją 1:1. Dla Sbornej Czerczesowa było to już siódme spotkanie bez zwycięstwa. Po raz ostatni sukces odniosła 7 października 2017, pokonując Koreę Południową 4:2.
- Panie Czerczesow, przez trzy miesiące można było wziąć z tajgi niedźwiedzia i nauczyć go grać - powiedział po remisie z Turcją w rozmowie ze sport24.ru Walery Rejngold, słynny radziecki piłkarz. - Siedzę i zastanawiam się, co dobrego można znaleźć w tym meczu ... I nie znajduję nic. Jedyny pozytyw - nie przegraliśmy. Ale widowisko było przykre. Robi się trochę przerażająco i nawet nie dlatego, że absolutnie nie jesteśmy gotowi na mistrzostwa świata, ale przez to, że nie widać żadnych zmian. W najczarniejszych snach mi się to nie śniło.
A jeszcze dwa lata temu działaczom śniło się, że to właśnie Stanisław Czerczesow wyciągnie Sborną z dna, na jakim znalazła się po katastrofalnym występie na EURO 2016. Dwa lata później przebudzenie okazało się bardzo bolesne. - Okazuje się, że reprezentacja Rosji potrafi penetrować dno bez końca. Za każdym razem wydaje się, że już gorzej być nie może, ale rzeczywistość przekracza oczekiwania - napisał portal sports.ru. - Z Brazylią graliśmy zbyt asekurancko, we Francji - źle. Teraz nie gramy wcale. Prawdopodobnie obecne dno - nie ostatnie. Co nam zostało poza smutkiem i goryczą? Nawet nie chce się im współczuć.
W całej historii wokół przygotowań Rosji do mundialu przebija się jedna rzecz. Ostra krytyka rosyjskiego zespołu niemal jednogłośnie całkowicie zaprzeczyła zaangażowaniu trenera w sukces. Jeśli drużyna nie wyjdzie z grupy, to jasne na kogo spadnie wina. Ale jeśli wyjdzie i Rosja będzie grać dalej, w opinii wielu to szczęście będzie grało albo zbieg okoliczności, a piłkarze będą bohaterami w oczach kibiców. Czynników sukcesu będzie wiele, ale nikt nie powiąże tego z osobą głównego szkoleniowca.
A było tak pieknie
Początkowo nic nie zapowiadało katastrofy. Stanisław Czerczesow został trenerem reprezentacji Rosji w sierpniu 2016. Przychodził do Sbornej jako mistrz Polski z Legią Warszawa i człowiek, który ma za zadanie odbudować z gruzów reprezentację Rosji. A ta po katastrofalnym występie na mistrzostwach Europy była na 38. miejscu w rankingu FIFA.
Czerczesow był wtedy wolnym strzelcem: opowiadał rosyjskim dziennikarzom, że odszedł z Legii po tym, jak kierownictwo nie zagwarantowało mu 50 milionów euro na transfery pod kątem gry w Lidze Mistrzów. Szybko stał się faworytem większości działaczy Rosyjskiego Związku Piłki Nożnej. Dla nich decydujące przy wyborze nowego szkoleniowca kluczowe były trzy kwestie: kandydat musiał znać język rosyjski, nie być związany umową z klubem i posiadać doświadczenie w pracy z zespołem rosyjskiej ligi.
Stanisław Czerczesow latem 2016 spełniał wszystkie warunki. Był idealnym kandydatem i faworytem Witalija Mutko, ówczesnego szefa związku. Ten ostatni argument przeważył wszystkie wątpliwości jakie zgłaszali odnośnie Czerczesowa inni, np. Igor Lebiediew. Jego zdaniem lepszym kandydatem był Gurban Berdyiew, ale ten prowadził rozmowy z rosyjskimi klubami i automatycznie odpadł z wyścigu. Na placu boju został jedynie Stanisław Czerczesow. Podpisał dwuletni kontrakt, a za pracę w Sbornej dostanie 2 miliony euro. Na starcie obiecywał działaczom, że jest w stanie dojść aż do finału mundialu w 2018. Niespełna dwa lata później wydaje się, że mówił to jakiś szaleniec.
Początek końca
Cierpliwość Rosjanie zaczęli tracić jesienią zeszłego roku. Wcześniej, po występie w Pucharze Konfederacji 2017, nie było wielkich pretensji, mimo braku wyników. Podobała się atmosfera w zespole, zaangażowanie piłkarzy. Trener mógł liczyć na dobre słowo od dziennikarzy, wydawało się, że wierzy w swoją ideę i czekano, kiedy przyniesie ona rezultaty.
Po serii katastrofalnych występów w ostatnich miesiącach trudno uwierzyć, że taka atmosfera wokół kadry unosiła się jeszcze w zeszłym roku. Taki zwrot zafundował jej w dużej mierze właśnie Stanisław Czerczesow. Niezrozumiałe, rozpaczliwe zmiany dokonywane np. w meczu z Turcją, dowodzą, że po ostatnich popisach piłkarzy nie tylko dziennikarzy i kibiców ogarnęła panika, ale i samego trenera również.
A ten kompromitował się podczas kolejnych konferencji prasowych, aż w końcu zadający pytania nie wiedzieli, czy trener jeszcze żartuje, czy już mówi poważnie. Wyśmiewano go, gdy pięć dni przed meczem z Arabią Saudyjską pytany o styl gry pierwszego rywala i jego analizę, odpowiadał, że grają po prostu po chilijsku, bo mają za trenera Chilijczyka.
Z niedowierzaniem przyjęto słowa Aleksieja Miranczuka, pomocnika reprezentacji Rosji, który na cztery dni rozpoczęciem mundialu z rozbrajającą szczerością przyznał, że nikt ze sztabu jeszcze żadnej analizy Saudyjczyków nie robił. Nie wiadomo jak w meczu otwarcia wypadną Rosjanie, ale jedna rzecz Czerczesowowi przez dwa lata udała się już na pewno: kibice zjednoczyli się przeciw niemu i wręcz nienawidzą go. W jakiś sposób stał się barierą pomiędzy nimi, a drużyną narodową. Z całego serca życzą powodzenia graczom i chcą cudu, ale jednocześnie nienawidzą tego "głupiego, wąsatego, pozbawionego talentu trenera" jak najczęściej określają byłego szkoleniowca Legii Warszawa.
Grunt to dobre samopoczucie
Z oficjalnych wypowiedzi Czerczesowa wciąż przebija humor i pozorny spokój. - Nie jestem psychologiem, żeby ich uspokajać - mówił po meczu z Turcją pytany, czy wyniki powinny niepokoić kibiców. - Zrobiliśmy krok naprzód w porównaniu z tym, co było w Austrii. Ich zadaniem jest w nas wierzyć, a my odpłacimy się dobrą grą. Nie wątpię, że damy im to, czego oczekują.
Na konferencji przed meczem z Arabią Saudyjską zapowiedział z kolei, że wszystkie bolączki poszły na bok. Miał na myśli dolegliwości fizyczne swoich zawodników i ich zdrowie. Bo inne bolączki zostały, a kibice Sbornej o swoje zdrowie obawiają się tak samo mocno jak przed oświadczeniem trenera.
Szkoleniowiec Rosjan zapewnia też, że z presją radzi sobie świetnie. - Taką mamy pracę. Wszystkie zespoły i trenerzy powinni przyjmować krytykę. Szczerze mówiąc: nie czytam dużo, koncentruję się na pracy - stwierdził.- Idziemy własną drogą, a to, co jest przedmiotem krytyki, jest zjawiskiem naturalnym we współczesnym świecie. Nie możemy na to wpływać, ale musimy to właściwie postrzegać. Możemy mieć wpływ jedynie na nasze treningi i jakość naszej gry. Pochwała jest również krytyką, prawda?
Tych pochwał Stanisław Czerczesow ostatnio nie słyszał zbyt wiele. Wesoły, otwarty, "swój chłop" - tak było kiedyś. Słuchając go obecnie, można odnieść wrażenie, że brał lekcje u Witalija Mutko, a między sztabem i niektórymi mediami w Rosji od kilku tygodni toczy się wręcz otwarta wojna. Zaangażowali się w nią nawet sami piłkarze. Kiedyś jeden z dziennikarzy zapytał Czerczesowa, czy nie widzi problemu w tym, że piłkarze i sztab rosyjski nie są tak otwarci w kontaktach z mediami, jak np. Niemcy. - Chcecie sobie z nimi porozmawiać, a oni akurat nie chcą - tak bywa. Sądzę, że to sprawa drugorzędna - mówił Czerczesow w wywiadzie dla sport24.ru - Ludzie zakochają się w tym zespole, jeśli będzie dobrze grał, a nie ładnie mówił.
Dużo do powiedzenia mediom miał ostatnio Artiom Dziuba, napastnik Sbornej. Ale nie na temat swojej gry. 9 czerwca w kanale sportowym MatchTV ukazał się reportaż Dmitrija Zanina o przygotowaniach do mundialu. Bardzo krytyczny, naszpikowany szyderstwem i ironią. Do tego stopnia, że Dziuba nie mógł powstrzymać emocji i skomentował go publicznie. - Zachowujecie się jak nasi wrogowie - mówił do dziennikarza. - Ten turniej to dla nas święto. Przygotowujemy się wszyscy i chcemy wygrywać. Myślisz, ze to dla nas jakaś bzdura? To najważniejsze wydarzenie w karierze i życiu! Potrzebujemy wsparcia całego kraju. Będziemy walczyć, a dopiero potem będziecie nas sądzić - powiedział Dziuba.
Wszyscy na jednego
W materiale dostało się najbardziej Czerczesowowi. - Lwia część krytyki nie ma nic wspólnego z graczami, całe niezadowolenie przyciąga przede wszystkim główny trener. To on jest twarzą rosyjskiej drużyny narodowej. Jeszcze miesiąc przed rozpoczęciem przygotowań Czerczesow chętnie zgadzał się na wszystkie wywiady, podchodził do każdego rozmówcy, odpowiadał na wszystkie pytania - twierdzi Zanin. - Jednak robił to tak umiejętnie, że pod koniec pytający zapominał w ogóle w czym rzecz. Jest tak pewny siebie, że zbicie go z pantałyku i wyrwanie z rutyny jest prawie niemożliwe.
Jednym z największym krytyków Czerczesowa jest Walerij Utkin, znany komentator sportowy i publicysta. Będzie pracował podczas mundialu dla jednej z rosyjskich telewizji. - Nasz zespół już od dawna trenuje miedziany posąg Czerczesowa. Możemy mieć tylko nadzieję na szczęśliwy los - twierdzi. - Biorąc pod uwagę mecze kontrolne z całą pewnością mogę stwierdzić, że nasz sztab nie ma żadnego planu strategicznego. Może graczy coś natchnie? Nie rozumiem taktyki i nie zamierzam nawet się starać, bo jak można pojąc tok myślenia amatora?
Za takiego uważają Czerczesowa również inne osobistości rosyjskiego sportu. - Nie mamy zespołu. Stoimy nad przepaścią - twierdzi Aleksiej Popow. - Cały kraj jest przeciwko niemu, przeciwko temu, co robi. Jego komunikacja z dziennikarzami, piłkarzami - wszystko to miało negatywny wpływ na jego wizerunek. Ale on już po prostu taki jest.
Złudzeń co do taktyki Stanisława Czerczesowa nie ma również Walery Rejngold, jeden z najlepszych napastników lat 60. - Nie oczekuję niczego podczas mundialu. Spodziewałem się, że coś zmieni się na lepsze, ale teraz wiem, że tak się nie stanie. Nie ma żadnych wniosków. Żadnych - mówił rozgoryczony w rozmowie ze sports.ru - Trzeba być szaleńcem, żeby nie powołać np. Denisowa. Chciałem zobaczyć podczas meczów towarzyskich tylko jedno: żeby zespół biegał. Ale nasi zawodnicy nie biegli wcale. To wstyd grać mecze kontrolne w przededniu Pucharu Świata bez wysiłku! Mogę wybaczyć błędy techniczne, ale nie gdy zespół idzie pieszo po boisku.
Są jednak w Rosji tacy, którzy nie podważają decyzji Czerczesowa i apelują, by mu zaufać, mimo że wcześniej również do krytykowali. To działacze Rosyjskiego Związku Piłki Nożnej. Nawet ci, którzy dwa lata temu nie chcieli oddawać Sbornej w jego ręce. - Uważam za absolutnie niewłaściwe udzielanie porad, którzy gracze powinni być włączeni do reprezentacji narodowej, a którzy nie. Komitet Wykonawczy związku zatwierdził kandydaturę Stanisława Czerczesowa na funkcję głównego trenera, dlatego odpowiedzialność za wynik spoczywa na nim - twierdzi Igor Lebiediew. - Może wziąć do zespołu nawet inwalidów - to jego prawo. Jeśli ci inwalidzi przegrają, wszystkie kamienie polecą w Czerczesowa.
Czekamy.