Z Moskwy Mateusz Skwierawski
Świetna wymiana podań Hirvinga Lozano z Javierem Hernandezen, po której piłkarz PSV ośmieszył obronę mistrzów świata i strzelił gola, tylko potwierdziła dominację drużyny Juana Carlosa Osorio.
Piłkarze Meksyku zrobili na stadionie Łużniki to samo, co ich kibice w centrum Moskwy. A ci w okolicach Placu Czerwonego zachowywali się tak, jakby to u nich rozgrywały się mistrzostwa świata. Z większości restauracji dobiegała meksykańska muzyka, z daleka widoczne były zielono-czarne pióropusze i ogromne sombrera. Męska część fanów z Ameryki Północnej podbiegała do każdej atrakcyjnej kobiety, niezależnie od narodowości, porywała je do tańca i robiła z nimi zdjęcia. Podobną determinację w dążeniu do celu już od pierwszego gwizdka sędziego można było zobaczyć u piłkarzy Juana Carlosa Osorio. Meksykanie byli tak samo pozytywnie bezczelni jak ich kibice w centrum Moskwy. W niektórych sytuacjach zachowywali się wręcz ostentacyjnie, jakby podrywali cudzą dziewczynę na oczach jej partnera.
Bo w jakiej skali zmierzyć pewność siebie Hectora Herrery, który z własnego pola karnego wyprowadził piłkę z Tonim Kroosem na plecach i oddał ją koledze dopiero kilkadziesiąt metrów dalej? Meksyk się bawił. Meksyk nie bał się niczego.
Niemieccy dziennikarze siedzący obok nas na trybunie prasowej jęczeli i łapali się za głowy. Bo obrazki, gdy Manuel Neuer źle wybija piłkę nogą (a zawsze robi to perfekcyjnie), albo kolejni gracze przegrywają pojedynki biegowe, zdarzają się w niemieckiej kadrze bardzo rzadko. Przewagę Meksyku w tym aspekcie pokazała już pierwsza akcja tego spotkania. Nie minęła minuta, a Hirving Lozano już uderzał na bramkę Manuela Neuera. W ostatniej chwili strzał piłkarza Meksyku zablokował Jerome Boateng. Skończyło się tylko na rzucie rożnym.
Drużyna z Ameryki Północnej ostrzegła mistrzów świata jeszcze kilka razy, jej piłkarze zaczepnie poprawili na głowie kapelusze i widząc, że Niemcy nie mają nic przeciwko, zaczęli tańce przed ich nosami.
A po butach zaczął skakać im Lozano. Piłkarz PSV Eindhoven przeprowadził świetną dwójkową akcję z Javierem Hernandezem. Najpierw bez przyjęcia odegrał do kolegi, dostał podanie zwrotne, szybko wbiegł z piłką w pole karne Niemców, ograł rywala na zamach i płaskim strzałem w krótki róg pokonał Neuera.
I wtedy stało się jasne, dlaczego niemieccy dziennikarze i eksperci byli tak zdystansowani przed rozpoczęciem tego spotkania. Ludzie, którzy w genach mają pewność siebie i przekonanie o własnej sile, czuli się niezręcznie po naszych pytaniach, czy ich drużyna ma potencjał, by obronić tytuł sprzed czterech lat. Dało się raczej usłyszeć, że "zespół jest nasycony".
I to jakby potwierdzało się na boisku. Niemcy owszem, atakowali, ale poważnie bramce Guillermo Ochoy zagrozili w pierwszej połowie raz. Toni Kroos uderzył technicznie z rzutu wolnego. Ochoa nie miałby szans, ale piłka trafiła w poprzeczkę.
Niezłą szansę na zdobycie bramki zmarnował też Timo Werner. Piłkarz RB Lipsk przytomnie skorzystał z błędu obrońców Meksyku, szybko doskoczył do piłki w polu karnym, ale uderzył lekko po ziemi i Ochoa spokojnie złapał piłkę.
Po przerwie Niemcy zauważyli, że w tej fieście powoli zaczynają przeszkadzać, co nawet przez chwilę nieco ich podrażniło. Obrońcy tytułu ruszyli do przodu. Z przewrotki strzelał Joshua Kimmich, ale nad poprzeczką. Z kilku metrów mocno huknął też Werner, ale w górny sektor trybuny. Meksykanie mogli wcześniej zakończyć ten mecz, jednak ostatnie podanie zepsuł Hernandez. Wystarczyło zagrać celnie do Carlosa Veli, ale napastnik West Hamu kopnął za mocno i Vela nic z tej akcji nie zrobił.
Zawodnikom z Meksyku fetę mógł zepsuć Julian Brandt. Rezerwowy był najbliżej pokonania Ochoy, potężnie uderzył zza pola karnego, ale pomylił się o centymetry. Po chwili ciszy muzyka znowu zaczęła grać, rozpoczęły się śpiewy, choć tym razem zabrakło basenu i roznegliżowanych pań (więcej TUTAJ), to znowu skończyło się spektakularnie. Niemcy zostali poproszeni o opuszczenie lokalu i ze spuszczonymi głowami grzecznie udali się do wyjścia.
Niemcy - Meksyk 0:1 (0:1)
0:1 - Hirving Lozano 35'
Niemcy: Manuel Neuer - Joshua Kimmich, Jerome Boateng, Mats Hummels, Marvin Plattenhardt - Toni Kroos, Sami Khedira (60. Marco Reus), Thomas Mueller, Mesut Oezil, Julian Draxler - Timo Werner.
Meksyk: Guillermo Ochoa - Carlos Salcedo, Hugo Ayala, Hector Moreno, Jesus Gallardo - Hector Herrera, Andres Guardado, Miguel Layun, Carlos Vela (58. Edson Alvarez), Hirving Lozano (66. Raul Jimenez) - Javier Hernandez.
Żółte kartki: Hector Moreno (Meksyk)
Sędziował: Alireza Faghani (Iran)
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Lewandowski i Zieliński z przodu a Milik na ławce? "Takie ustawienie zaczęło dobrze funkcjonować"