Choć w dzisiejszym świecie piłkarze zarabiają krocie w klubach, a kluczowa jest gra w europejskich pucharach, na czele z Ligą Mistrzów, każdy zawodnik marzy o tym, by założyć koszulkę swojej reprezentacji. I nie zmieniają tego pieniądze. - Niczego ważniejszego niż mistrzostwa świata nie ma. Tak jak dla innych sportowców najważniejsze pozostają igrzyska olimpijskie - chociaż pewnie gdzie indziej jest większa kasa do podniesienia - tak dla piłkarza najważniejsze jest zwycięstwo w mundialu - powiedział w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Zbigniew Boniek.
Według prezesa PZPN-u najważniejszy jest premierowy mecz, który Polska zagra z Senegalem. Kolejne spotkania grupowe rozegra z Kolumbią i Japonią, ale najistotniejszy będzie początek mundialu. - Historia naszej piłki pokazuje, że cokolwiek na wielkiej imprezie osiągaliśmy tylko wówczas, gdy nie przegrywaliśmy pierwszego meczu. Gdy ponosiliśmy porażki na inaugurację, to w zasadzie było dla nas już po turnieju (...). Dobra inauguracja daje luz, pewność siebie, komfort chłodnej kalkulacji. Jeśli w pierwszym meczu zdobędziesz punkty, to obojętne, co się stanie w drugim, wygrywając w trzecim, masz awans w kieszeni. My na mundial jedziemy z ambicjami i celem - chcemy wyjść z grupy. Później każde spotkanie to mecz marzenie. O wejście do ćwierćfinału, o możliwość awansu do półfinału, o jak najpóźniejszy powrót do domu. Ale by to wszystko było możliwe, nie można przegrać pierwszego meczu - wyjawił były piłkarz.
Boniek jest spokojny o formę polskich piłkarzy, doskonale również rozumie powołanie Sławomira Peszki na mundial. - Ma pecha, bo doczepiono mu łatkę. Że rozrywkowy, pijak itd. Słucham tego i śmiech mnie ogarnia, bo ja Sławka dobrze znam i naprawdę to żaden pijak. Ale założyłem się z nim o flaszkę, że strzeli na Euro gola. Nie strzelił, więc przesunąłem zakład na mundial - wyjawił prezes PZPN.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Nawałka nie wykluczył występu Glika. "Albo jest źle w obronie, albo stał się cud"
Nie są jednak ważne nazwiska ani to, kto wyjdzie w podstawowym składzie, choć w porównaniu do Euro 2016, ławka w zespole jest znacznie mocniejsza. Boniek cały czas podkreśla, że najważniejszy jest mecz z Senegalem, a nie pompowanie balonika i rozmowa o dalszych celach.
- Ja im powtarzam: chłopaki, jedziemy wyjść z grupy. Według mnie - ciszej jedziesz, dalej dojedziesz. Nigdy nie wygraliśmy, gdy padały mocarstwowe deklaracje. Dwóch selekcjonerów deklarowało walkę o złoto: Gmoch w 1978 i Engel w 2002 roku. Jak się skończyło, pamiętamy - spuentował.
I poco było pompować ten balon