Mundial 2018. Czytaj w "PN": Urugwaj. In maestro we trust

Getty Images / Matthias Hangst / Na zdjęciu: Oscar Tabarez
Getty Images / Matthias Hangst / Na zdjęciu: Oscar Tabarez

– Niezliczone są drogi ku golom – powiedział Oscar Tabarez po zwycięskim meczu z Egiptem. Jedynego gola meczu strzelił stoper Jose Maria Gimenez, za to najlepszy strzelec w historii reprezentacji Urugwaju, Luis Suarez, tego dnia partolił co się da.

Bartłomiej Rabij 

Gdyby nie mundialowa obecność Islandii, to pewnie znowu napisałbym o fenomenie kraju, co to liczy 3,4 miliona mieszkańców, a ma zawodników w Barcelonie, PSG, Atletico itd., itd. No, ale po Islandczykach, których jest dziewięć razy mniej, już nie wypada. Tym bardziej że ci w absolutnym debiucie w mistrzostwach świata strzelili gola, zdobyli punkt i nie dali się Argentynie. Sorry, Urugwaju, ta śpiewka w artykuł nie wchodzi...

(...)

Wszystko jest w głowie

Tabarez nie przepada za rewolucyjnymi zmianami. Zanim ktoś trafi do jego drużyny, musi się sporo nagimnastykować, ale też powinien zostać zaakceptowany przez kolektyw. To nie jest konkurs dryblingów i goli z przewrotek. El Maestro w meczach towarzyskich sprawdza graczy i ustawienie, w meczach o punkty nie przejmuje się notami za styl, bo liczą się punkty. Pragmatyczny do bólu! O jego Urugwaju można powiedzieć wszystko, ale nie to, że gra przyjemny dla oka futbol. Oczywiście, że nie stawiają autobusu, technicznie są świetnie wyszkoleni, ale trener nie ma ambicji, by prowadzić grę, dominować nad rywalem i tłamsić go na jego połowie. Wysoki pressing tylko w pewnych momentach gry, za to zmiana tempa i intensywności to cecha wyróżniająca Urugwajczyków. Ani to Hiszpania z jej nieustannym parciem do posiadania piłki przy nodze, ani Islandia z frustrującym rywala bronieniem się 40 metrów przed własną bramką. Urugwajczycy po prostu umieją grać w piłkę, ale grają nią w sposób, który sympatyków raczej nie zjednuje. No, chyba że przez wzgląd na urugwajski paszport, turystyczne wspomnienia lub przekorę, bo Urugwaj taki mały, a Brazylia taka duża.

Po wygranym meczu z Egiptem El MaestroTabarez nie omieszkał zauważyć, że brak Salaha był sporym osłabieniem dla przeciwnika, ale chwalił swoich za wygraną. Nie raz musiał grać bez Suareza, na przykład mundialu w roku 2014 i Copa America 2015. Nie marudził. Stawał do boju i walczył. W Brazylii swego czasu modne było zatrudnianie urugwajskich zawodników, bo wnoszą do drużyny charakter, waleczność, odpowiedzialność. Obecność w reprezentacji 32-letniego Cristiana Rodrigueza jest najlepszym przykładem, co znaczą cechy wolicjonalne we współczesnym sporcie.

Podniszczony kontuzjami już dwa razy dostał od klubów w Europie i Ameryce Południowej kontrakt do ręki. Dwa razy potrafił jednak się pozbierać. W argentyńskim Independiente też mu podziękowali, bo ponoć nie był w formie fizycznej na miarę oczekiwań trenera. Wrócił do Urugwaju, trenował z zespołem Penarolu Montevideo, w końcu wzięli go do składu. Chociaż nie tyra jak kiedyś, jest sercem i dobrym duchem, lokalni dziennikarze twierdzą, że lada chwila trenerem. Typem, jaki uwielbia trener Tabarez, czyli serce i duszę oddaje drużynie, a to, że nie biega tak szybko jak kiedyś... Jest inteligentny, zatem wymyśli mu się inne zastosowanie dla dobra drużyny! I tak pozostaje dyżurnym zmiennikiem w reprezentacji kraju. Na 30, 15, ale i dwie minuty. Kiedy trzeba, skosi rywala, by na siebie wziąć kartkę, a nie obciążać nominalnego startera. U urugwajskiego selekcjonera jak w mrowisku, każda mrówka ma znać swoje miejsce i harować dla dobra całej populacji. Ważna jest hierarchia – to często podkreślają sami piłkarze. Muslera, Godin kierujący na tyłach za jeden czy drugi słabszy mecz z kadry nie wypadają. By móc zastąpić ich w drużynie, trzeba nie tylko fruwać we własnym klubie, ale też cieszyć się zaufaniem selekcjonera i... kolegów!

(...)

ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Gmoch wskazał, co powinien zrobić Nawałka. "Ta drużyna musi się zmienić"

Komentarze (0)