W eliminacjach zagrał w 3 spotkaniach przez... 4 minuty. Do tego miał niezbyt udany sezon w Lechii Gdańsk. Chyba żadne polskie mundialowe powołanie w historii nie wywołało tyle kontrowersji, co zabranie na MŚ w Rosji Sławomira Peszko. I trudno się temu dziwić.
Szczególnie, że kilka tygodni wcześniej atmosferę wokół piłkarza podgrzała afera w radiu "Weszło FM". Kibice już wtedy domagali się usunięcia go z reprezentacji. Ale Adam Nawałka nie zdecydował się na taki ruch. Nie był jak Franciszek Smuda przed Euro 2012, który bez wahania wyrzucił zawodnika po tym, gdy ten pod wpływem alkoholu wdał się w awanturę z taksówkarzem.
Dlaczego? Zarzucano selekcjonerowi, że głównym powodem jest koleżeństwo 33-latka z Robertem Lewandowskim. Ale trener odpierał te słowa. - Taką mam koncepcję, a Sławek jest zawodnikiem zadaniowym - podkreślał Nawałka jeszcze podczas konferencji w Arłamowie. Może nie uwierzyliśmy, ale daliśmy szansę jego wyborowi.
Ale on nie dał jej Peszce ani w mało ważnych meczach towarzyskich, ani już w tych najbardziej istotnych podczas mistrzostw. Bo 12 minut w spotkaniu "o pietruszkę" i to w czasie, kiedy już nikt grać nie zamierzał, raczej do tych słynnych zadań nie należało. Raczej było tylko możliwością pożegnania z kadrą, które piłkarz zapowiadał jeszcze przed MŚ.
Nawałka udowodnił więc, że fani mieli rację, śmiejąc się, iż jedynym wyzwaniem wychowanka Nafty Jedlicze będzie trzymanie dobrej atmosfery. Problem tylko w tym, że w Rosji nastroje nie były takie jak trzeba. I to od samego początku, co można było przeczytać z niektórych wypowiedzi Biało-Czerwonych. A to oznacza iż Peszko zawalił na całej linii.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Chichot Europy po odpadnięciu Niemców. "Żegnają się z turniejem na własne życzenie"
Czy ty pismaku w ogóle masz rozum i wiesz o czym piszesz !!!!???? Idioto !!!
Atmosfera była zła pon Czytaj całość
I SZAMPANA BO TO GWIAZDA I TO Z NIM POWINNA BYC JAZDA