Mundial 2018. Carlos Vela - człowiek, który nie lubi futbolu, ma zbawić Meksyk
- Lubię grać, ale kiedy mecz się kończy, piłka nożna jest dla mnie skończona - powiedział kiedyś Carlos Vela. Przez kilka lat odmawiał gry w kadrze. A teraz to w nim Meksyk pokłada największe nadzieje przed meczem 1/8 finału MŚ z Brazylią.
Futbol to tylko praca
- Będę z tobą szczery. Prawda jest taka, że nigdy nie byłem tak entuzjastycznie nastawiony do piłki nożnej, by powiedzieć: "Jestem fanem Realu Madryt lub innej drużyny i będę o nic walczył aż do śmierci". Lubię grać, ale kiedy mecz się kończy, piłka nożna jest dla mnie skończona. Możesz rozmawiać ze mną o wszystkim, co nie jest futbolem, bo nie czułbym się komfortowo. Nie lubię tego - oznajmił kiedyś Vela w "Canal+". - Wolę obejrzeć mecz koszykówki - dodawał w innym wywiadzie.
Dla niego futbol stał się pracą, w której zapisywał swój codzienny grafik i wychodził. Stąd zrozumiałe staje się, że gracz nigdy nie miał w sobie na tyle motywacji, by dążyć do zostania gwiazdą. - Zawsze mówiłem mu, że ma atrybuty do gry na poziomie elitarnym. W każdej z dużych europejskich drużyn. Ale nie chodzi tylko o talent, potrzebna jest siła umysłu, a przede wszystkim pożądanie - podkreślał Ramon Lopez, były trener Salamanki.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Autorytet Messiego problemem Argentyny? "Jeśli przekracza pewne granice to nie jest dobrze"W tym hiszpańskim klubie Vela ogrywał się, by otrzymać pozwolenie na pracę w Wielkiej Brytanii. Tuż po wspomnianych wyżej młodzieżowych mistrzostwach świata kupił go bowiem Arsenal Londyn. Tam jego gwiazda miała zaświecić pełnym blaskiem. W debiucie z Sheffield United (6:0) zdobył hat-tricka. Ale później było już znacznie gorzej. Skończyło się na zaledwie 11 bramkach w 62 meczach. - Jeśli chodzi o życie w Londynie, nie przystosowałem się ani do niego, ani do angielskiego futbolu - wyjawił później.
Nie chciał grać dla kadry
Szansą na pozytywną odmianę okazało się wypożyczenie, a później transfer do Realu Sociedad. Vela wyraźnie odżył. Stworzył świetny duet z Antoine Griezmannem. Pomógł zakwalifikować się klubowi do Ligi Mistrzów po wielu latach. W sezonie 2013/14 strzelił aż 15 bramek i miał 12 asyst. Tylko Cristiano Ronaldo, Lionel Messi, Diego Costa i Alexis Sanchez osiągnęli lepsze liczby w La Liga. Trener David Moyes, chwalił go w wywiadzie dla "The Guardian". - Może być jednym z najlepszych piłkarzy w Europie, jeśli osiągnie naprawdę szczytową formę - mówił Szkot. Ale Meksykaninowi brakowało do tego motywacji. Tak jak nie miał jej w pewnym momencie do gry w kadrze narodowej.
- Nie jestem szczęśliwy w Meksyku, ponieważ wszyscy mnie śledzą i nie czuję się zrelaksowany. Nie mogę żyć w spokoju - wyjaśniał. Problem zaczął się w 2010 roku, zaraz po mundialu w RPA. Vela został wtedy zawieszony na sześć miesięcy za imprezowanie po meczu z Kolumbią. Później wrócił, ale tylko na dwa mecze. Kolejnych powołań odmawiał, włącznie z wezwaniami na igrzyska olimpijskie w Londynie oraz mistrzostwa świata w Brazylii. - Czterech różnych menedżerów próbowało przekonać go do powrotu. Czuł jednak, że Meksykańska Federacja Piłki Nożnej chroniła innych graczy przed incydentem w 2010 roku, odmawiając poparcia jemu - mówi Diego Mancera, dziennikarz "El Pais".
Wrócił do kadry pod koniec 2014 roku i od razu strzelił dwa gole Holandii w spotkaniu towarzyskim. W tym czasie stał się jedną z legend Sociedad, dla którego wystąpił łącznie w 250 spotkaniach. Na mistrzostwa pojechał już jednak jako zawodnik Los Angeles FC, do którego trafił w styczniu. - Miał okazję odejść do lepszego zespołu, ale nigdy nie chciał - podkreślił dla "Sky Sports" Yoan Cuezva, dziennikarz "Marca". Transfer czołowego napastnika "El Tri" z Europy do MLS pół roku przed mundialem spotkał się z dużą krytyką kibiców w Meksyku. Obawiali się bowiem, że ich ulubieniec jedzie bardziej się bawić niż grać. - Każdy może swobodnie myśleć, co chce, ale w końcu to moja kariera, moja decyzja i jestem z tego zadowolony - stwierdził 29-latek.
Czas pokazał, że strach fanów był nieuzasadniony. W 12 meczach ligowych Vela zdobył 7 goli. Formę zachował też na turnieju w Rosji, gdzie mocno przyczynił się do grupowej wygranej z Niemcami (1:0), z Koreą Południową (2:1) zdobył bramkę z rzutu karnego. - Teraz jest jednym tych, w którym nasz kraj pokłada największe nadzieje przed starciem z Brazylią - oznajmia nam Jose, fan Meksyku.
Autor na Twitterze: Follow @kubacimoszko