Chorwaci w środowy wieczór zaimponowali wszystkim. W fazie pucharowej wyeliminowali rywala po trzeciej dogrywce. Zespół Zlatko Dalicia mógł jednak w Rosji nie zagrać.
Jesienią Chorwaci niespodziewanie zaczęli gubić punkty. Udało im się wprawdzie 3 września 1:0 pokonać najsłabsze w grupie Kosowo, po golu Domagoja Vidy w 74. minucie. Spotkanie wówczas zostało przerwane z powodu ulewy i dokończone następnego dnia. Później Chorwaci prowadzeni jeszcze przez Ante Cacicia przegrali z Turcją 0:1, ale wciąż byli w niezłej sytuacji. 6 października drużyna miała pokonać Finlandię i być krok od awansu. Tymczasem Chorwaci w doliczonym czasie stracili prowadzenie i remisując 1:1 w tabeli grupy I znaleźli się na kolejkę przed końcem eliminacji na 2. pozycji, mając tyle samo punktów co 3. Ukraina. Liderem była Islandia, która w ostatniej serii grała u siebie z najsłabszym w stawce Kosowem.
Przed meczem o wszystko w Kijowie z Ukrainą nowym selekcjonerem został Zlatko Dalić. Chorwaci musieli pokonać rywala. W przypadku remisu byliby najsłabszym wicemistrzem grupy i nie zakwalifikowaliby się do baraży.
Po golach Andreja Kramaricia Chorwacja zwyciężyła 2:0 i zajęła 2. miejsce w grupie. W barażach zagrała z Grecją i już w pierwszym meczu zapewniła sobie wysoką zaliczkę, wygrywając 4:1. W rewanżu gole nie padły.
W 1998 roku Chorwacja do mistrzostw świata we Francji także awansowała dzięki barażom. Wówczas wyeliminowała Ukrainę i mundial zakończyła na 3. miejscu. W Rosji drużyna Dalicia wynik sprzed dwudziestu lat poprawi.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Gmoch zawiedziony postawą Belgów. "Nie dorośli, by grać wyżej niż w półfinale"