MŚ 2014: Zmienne szczęście gospodarzy, czyli jaki los czekać może Brazylię
W dziewiętnastu dotychczasowych edycjach mistrzostw świata sześciokrotnie po puchar sięgali gospodarze. O dziwo, brakuje w tym gronie Brazylii, która wygrała najwięcej mundiali w historii.
Na kolejny mundialowy triumf gospodarzy czekać trzeba było aż 32 lata! Przed własną publicznością po mistrzostwa świata w 1966 roku sięgnęli Anglicy, którzy na inaugurację turnieju zaledwie bezbramkowo zremisowali z Urugwajem. Po wygraniu swojej grupy, w drodze do wielkiego finału Duma Albionu była minimalnie lepsza od Argentyny i Portugalii z Eusebio w składzie. Spotkanie o tytuł, w którym rywalem gospodarzy była reprezentacja Republiki Federalnej Niemiec, do dziś uchodzi za jeden z najdramatyczniejszych meczów w mundialowej historii. Franz Beckenbauer i spółka wyszli na prowadzenie w 12. minucie, by później stracić dwa gole i wyrównać dopiero minutę przed końcem regulaminowego czasu. Największy dramat rozegrał się jednak w dogrywce, gdy jedenaście minut po wznowieniu gry po strzale Geoffa Hursta piłka odbiła się od poprzeczki i spadła bardzo blisko linii bramkowej. Główny arbiter spotkania po konsultacjach z sędzią linowym uznał bardzo kontrowersyjną bramkę, z czym Niemcy długo nie mogli się pogodzić. Gol ten po latach wciąż budzi spore dyskusje. Ostatecznie gospodarze dorzucili jeszcze jedną bramkę tuż przed końcowym gwizdkiem i wygrali finał 4:2. Puchar wręczyła im sama króla Elżbieta II.
Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!
Niemcy na występ w kolejnym finale mistrzostw świata nie czekali zbyt długo. Osiem lat później, w 1974 roku, na własnym terenie zdołali sięgnąć po trofeum, mimo że w pierwszej fazie grupowej przegrali z NRD, a w drugiej, w pamiętnym meczu na wodzie, mieli olbrzymie problemy z pokonaniem reprezentacji Polski. Ostatecznie awansowali jednak do finału w Monachium, gdzie na oczach 75 tysięcy widzów pokonali 2:1 Holandię, którą reprezentowali tacy piłkarze jak: Johan Cruyff czy Johan Neeskens.
Oranje następną okazję, by wznieść puchar za mistrzostwo świata mieli już za 4 lata. Na mundialu w Argentynie w decydującym starciu ponownie jednak trafili na gospodarzy i znów zadowolić musieli się drugiem miejscem na podium. Albicelestes koszmarnie rozpoczęli turniej, przegrywając w swoim pierwszym meczu z Włochami. W drugiej rundzie grupowej szło im już dużo lepiej (2:0 z Polską, 0:0 z Brazylią i 6:0 z Peru), ale do finału awansowali tylko dzięki lepszemu bilansowi bramek niż Canarinhos. Spotkanie z Holandią Argentyńczycy rozstrzygnęli na swoją korzyść dopiero do dogrywce, dzięki bramkom Daniela Bertoniego i Mario Kempesa.Francuski mundial był ostatnim, na którym triumfowali gospodarze. W 2006 roku blisko dokonania tej sztuki byli Niemcy, ale w niezwykle emocjonującym półfinale po dogrywce ulegli Włochom i zadowolić musieli się trzecią lokatą.
W dziewiętnastu dotychczas rozegranych turniejach o mistrzostwo świata organizatorzy wygrywali sześciokrotnie. Statystycznie rzecz biorąc gospodarz zwyciężał więc niemal co trzeci mundial (ok 32%). Do grona ekip, które sięgały po puchar na własnym terenie bardzo chce dołączyć Brazylia, która uchodzi za jednego z głównych faworytów rozpoczynających się 12 czerwca w Sao Paulo zawodów. Canarinhos muszą jednak uważać, gdyż aż ośmiokrotnie gospodarz kończył mundial poza podium (choć na ogół były to niżej notowane reprezentacje jak: Meksyk, Stany Zjednoczone czy Republika Południowej Afryki).
Kraj Kawy gościł już raz mundial, ale w 1950 roku miejscowi piłkarze zadowolić musieli się drugim miejscem, mimo że do końcowego triumfu brakowało im bardzo niewiele. Wtedy bowiem o końcowej klasyfikacji decydowały mecze rundy finałowej rozgrywanej systemem "każdy z każdym". Wyniki ułożyły się tak, że w ostatnim spotkaniu Brazylijczykom wystarczył remis z Urugwajem, by zostać pierwszy raz w historii mistrzami świata. Canarinhos prowadzili już nawet 1:0, ale dali wbić sobie dwie bramki i na oczach prawie 200 tysięcy fanów musieli przełknąć gorycz porażki.
W 2014 roku na pewno łatwo nie będzie, bo o ile w fazie grupowej rywale reprezentacji Brazylii nie wydają się być wymagający, o tyle już w kolejnej rundzie gospodarze trafią najprawdopodobniej na kogoś z dwójki Holandia - Hiszpania. Któryś z wielkich faworytów turnieju pożegna się więc z nim już na etapie 1/8 finału. Czy tym razem gospodarzom sprzyjać będzie los?