Spotkanie na Arena das Dunas w Natal rozgrywane było przy obfitych opadach deszczu, ale najbardziej przeszkodziły one nie piłkarzom, a trójce sędziowskiej z Kolumbii. Po 30 minutach Meksyk powinien prowadzić już 2:0, ale arbitrzy okradli ekipę Miguela Herrery z dwóch bramek, a potem jeszcze z rzutu karnego!
Najpierw w 11. minucie po centrze Hectora Herrery z prawej flanki Giovanni dos Santos pewnym strzałem z 6 metrów wpakował piłkę do siatki Charlesa Itandje, ale gol nie został uznany, bowiem zdaniem sędziego liniowego napastnik Villarreal znajdował się na spalonym.
[ad=rectangle]
Meksykanie zasłużyli na dobre otwarcie. Niesieni dopingiem dziesiątek tysięcy kibiców, którzy zjawili się w Natal, w pierwszym kwadransie całkowicie zdominowali Nieposkromione Lwy, którym - choć przy pomocy sędziów - udało się przetrwać nawałnicę i na kilka minut wypchnąć rywali ze swojej połowy. W 16. minucie do bramki Meksyku trafił Eric-Maxim Choupo-Moting, ale tym razem gol został nieuznany prawidłowo, bowiem napastnik 1. FSV Mainz w momencie strzału znajdował się na kilkumetrowym spalonym. W 21. minucie swoją szansę miał słaby w przekroju całego meczu Samuel Eto'o, ale po poprzedzonym świetnym rajdem podaniu Benoit Assou-Ekoto uderzył obok bramki Meksyku.
El Tri szybko odzyskali kontrolę nad spotkaniem i w 27. minucie powinni prowadzić 1:0, ale po centrze Andresa Guardado z rzutu wolnego w oddaniu strzału przeszkodzili sobie Rafa Marquez i Hector Moreno. Dwie minuty później kolejną prawidłową bramkę zdobył dos Santos, ale znów jego radość przerwał trzymający w górze chorągiewkę sędzia liniowy. To kardynalny błąd arbitra - dos Santos trafił do kameruńskiej siatki głową po centrze z rzutu wolnego i zagraniu piłki przez jednego z Kameruńczyków - o spalonym nie mogło być mowy.
[event_poll=24681]
Jakby tego było mało, to w doliczonym czasie gry I połowy sędzia nie podyktował, choć powinien, rzutu karnego dla Meksyku po tym, jak Aurelien Chedjou sfaulował w swojej "16" dos Santosa.
Piątek trzynastego był pechowy dla dos Santosa. Tak jak przed przerwą z dwóch goli okradli go sędziowie, tak tuż po zmianie stron z asysty ograbił go Oribe Peralta, który po kapitalnym prostopadłym podaniu gracza Żółtej łodzi podwodnej znalazł się w sytuacji sam na sam Itandje, ale uderzył wprost w bramkarza.
W myśl powiedzenia "do trzech razy sztuka" po godzinie gry Meksyk w końcu wyszedł na prowadzenie. Tym razem pojedynek sam na sam z Itandje przegrał dos Santos, ale do odbitej piłki dopadł Peralta i z 12 metrów posłał ją do pustej bramki. Warto zaznaczyć, że to on zainicjował akcję, którą po chwili sam sfinalizował.
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.
Po objęciu prowadzenia Meksyk grał dojrzale, kontrolując przebieg spotkania. Nieposkromione Lwy były takimi tylko z nazwy - po przerwie zagroziły bramce rywali dopiero w 91. minucie gry, ale Guillermo Ochoa pewnie złapał piłkę po "główce" Benjamin Moukandjo. Drużyna Volkera Finke przed mundialem zbyt dużo energii poświęciła na sprawy pozasportowe i w pierwszym meczu na mistrzostwach zaprezentowała się słabo. W 92. minucie fatalnie spudłował Javier Hernandez, który po podaniu Miguela Layuna z lewej strony z 8 metrów uderzył wysoko nad bramką przeciwnika.
To pierwsze zwycięstwo Meksyku przeciwko drużynie z Afryki w historii MŚ i czwarta jego wygrana w pierwszym meczu na mundialu. W trzech poprzednich takich przypadkach El Tri awansowali do kolejnej fazy rozgrywek. Teraz przed dobrze wyglądającą ekipą Miguela Herrery spotkanie z Brazylią. Kamerun natomiast w 2. serii zmierzy się z Chorwacją.
Skrót spotkania
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.
Meksyk - Kamerun 1:0 (0:0)
1:0 - Peralta 61'
Składy:
Meksyk: Guillermo Ochoa - Francisco Rodriguez, Rafael Marquez, Hector Herrera (90+2' Carlos Salcido), Miguel Layun, Giovani dos Santos, Hector Moreno, Andres Guardado (69' Marco Fabian), Oribe Peralta (74' Javier Hernandez), Paul Aguilar, Jose Juan Vazquez.
Kamerun: Charles Itandje - Benoit Assou-Ekotto, Nicolas N'Koulou, Cedric Djeugoue (46' Dany Nounkeu), Alex Song (79' Pierre Webo), Benjamin Moukandjo, Eric-Maxim Choupo Moting, Aurelien Chedjou, Stephane M'Bia, Eyong Enoh, Samuel Eto'o.
Żółta kartka: Moreno (Meksyk) oraz Nonkeu (Kamerun)
Sędzia: Wilmar Roldan (Kolumbia).
Kamerun kolejny raz jest chyba tylko zlepkiem kilku dobrych nazwisk.
Więcej się spodziewałem po Kamerunie.