Reprezentacja Brazylii rozegrała w poniedziałek 100. mecz w historii występów na mundialach. Stawką było zwycięstwo w grupie A i uniknięcie Holandii w 1/8 finału. Kamerun był już jedną nogą w samolocie powrotnym do Afryki i jedyne, co miał do ugrania, to uratowanie twarzy po haniebnym występie przeciw Chorwacji.
"Canarinhos" zamierzali zagrać wreszcie na miarę rozbudzonych oczekiwań. Szybko ruszyli do ataku i nie tyle mogli, co powinni objąć prowadzenie w 3. minucie. Neymar wyłożył piłkę Paulinho tak umiejętnie, że ten drugi nie widział już przed sobą bramkarza. Strzelił jednak źle, w asekurującego obrońcę. Po małej nawałnicy Brazylia zwolniła, nawet oddała inicjatywę rywalom. Była to jednak cisza przed burzą. W 17. minucie Neymar dostawił stopę do płaskiego dośrodkowania Luiza Gustavo i z ok. 7 m ulokował piłkę w narożniku bramki. Gospodarze zdobyli wymarzone prowadzenie, a trafienie Naymara było setnym w trwającym turnieju.
[ad=rectangle]
Gola nr 101 strzelili niespodziewanie Kameruńczycy. W 26. minucie Allan Nyom poradził sobie z nieporadnym w tej sytuacji Danielem Alvesem i kapitanie zagrał wzdłuż linii bramkowej. Na środku pola bramkowego znalazł się Joel Matip, któremu pozostało dopełnić formalności. Generalnie podopiecznym Volkera Finke należała się pochwała za pierwszą połowę. Podjęli rękawice, nie przypinali samych siebie z poprzednich spotkań. Ba, mieli następne szanse na gola. Gospodarzy ratować musiał David Luiz, a Eyong Enoh spudłował minimalnie.
Na Neymara sposobu jednak nie znaleźli i to Canarinhos zeszli na przerwę z prowadzeniem 2:1. W 35. minucie gwiazda reprezentacji Brazylii dostała piłkę 20 metrów przed bramką, złamała akcję do środka, złapała na wykroku bramkarza i precyzyjnym strzałem z półdystansu strzeliła swojego czwartego gola na mundialu. Cała pierwsza połowa stała na niezłym poziomie, tempo było szybkie, a na boisku utworzyło się wiele wolnych przestrzeni. Kibice oczekiwali podobnego obrazu widowiska po przerwie.
Po czterech minutach od wznowienia gry Brazylia zwiększyła prowadzenie. Przebudził się Fred, który urwał się obrońcom i klatką piersiową wpakował piłkę do bramki. Gol ostudził Kameruńczyków, a Brazylia miała w tym okresie momenty gry niezłej, a nie ledwie przyzwoitej, jak to często bywało w poprzednich meczach.
Nieposkromione Lwy odgryzły się dopiero w 63. minucie, gdy po błędzie jednego z obrońców sytuację musiał ratować Julio Cesar. W 72. minucie Scolari zdjął z boiska Neymara. Autor dwóch goli nabawił się urazu i selekcjoner nie miał powodu, by szafować zdrowiem podopiecznego.
Luiz Felipe Scolari miał rację - Brazylii nie stało się już w tym meczu nic złego. Szanse na czwartego gola mieli natomiast Marcelo, Fred, w końcu dzieła zniszczenia Kamerunu dopełnił w 84. minucie Fernandinho, który wykorzystał sytuację sam na sam z Itandje. Brazylia wygrała zasłużenie 4:1, pozostała liderem grupy A i spotka się w 1/8 finału z dobrze znaną sobie reprezentacją Chile.
Kamerun - Brazylia 1:4 (1:2)
0:1 - Neymar 17'
1:1 - Joel Matip 26'
1:2 - Neymar 35'
1:3 - Fred 49'
1:4 - Fernandinho 84'
Składy:
Kamerun: Charles Itandje - Allan Nyom, Joel Matip, Nicolas N'Koulou, Henri Bedimo, Landry N'Guemo, Eric-Maxim Choupo-Moting (81' Jean Makoun), Stephane M'Bia, Eyong Enoh, Benjamin Moukandjo (58' Edgar Salli), Vincent Aboubakar (72' Pierre Webo).
Brazylia: Julio Cezar - Daniel Alves, Thiago Silva, David Luiz, Marcelo, Paulinho (46' Fernandinho), Luiz Gustavo, Oskar, Hulk (63' Ramires), Fred, Neymar (72' Willian).
Żółte kartki: Eyong Enoh, Edgar Salli, Stephane M'Bia (Kamerun).
Sędzia: Jonas Eriksson (Szwecja).
Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!
[event_poll=24684]