Fabio Capello bezradny w pogoni za współczesnym futbolem?

Selekcjoner reprezentacji Rosji nie ma w ostatnich latach szczęścia do sukcesów na arenie międzynarodowej. Szybkie odpadnięcie z brazylijskiego mundialu jego notowań na pewno nie poprawi.

Rosjanie na tegorocznych mistrzostwach świata zawiedli. Drużyna, która w eliminacjach wyprzedziła Portugalię, wygrywając grupę F z siedmioma zwycięstwami w dziesięciu meczach, w Brazylii była w stanie wywalczyć zaledwie dwa punkty. W jednej z najsłabszych (jeżeli nie najsłabszej) grupie, mając za rywali Koreę Południową, Belgię i Algierię, podopieczni Fabio Capellego zdobyli tylko dwa gole, dając wbić sobie trzy. Jak na prawie 6,7 mln funtów rocznie (tyle zarabia Włoch, który jest najlepiej opłacanym trenerem brazylijskich mistrzostw świata) wynik to raczej marny. Wydaje się, że rosyjska federacja mogłaby te środki zainwestować znacznie lepiej... 
[ad=rectangle]

Zanim w 2012 roku były znakomity pomocnik dał się skusić rosyjskim działaczom, pięć lat prowadził reprezentację Anglii. Trudno jednak szukać w tym czasie spektakularnych sukcesów Lwów Albionu. Jedno trzeba włoskiemu szkoleniowcowi oddać, eliminacje zarówno do MŚ w 2012 roku, jak i polskiego Euro, wygrywał w cuglach. W RPA jego zespół (podobnie jak Rosja w Brazylii) męczył się jednak niemiłosiernie w słabiutkiej grupie (drugie miejsce w rywalizacji ze Słowenią, Algierią i USA i porażka w 1/8 finału z Niemcami), a tuż przed EURO 2012 selekcjoner zrezygnował ze stanowiska. Co ciekawe, po jego odejścia Anglicy podczas polsko-ukraińskiego czempionatu zanotowali jeden z najlepszych występów w ważnych turniejach XXI wieku (odpadli dopiero w ćwierćfinale po rzutach karnych z rewelacyjnymi wtedy Włochami, wygrywając wcześniej silną grupę z Francją, Szwecją i gospodarzem turnieju). Decydentom rosyjskiego futbolu nie dało to jednak do myślenia. A może sukces ten przypisywali właśnie Capellemu, a nie efektowi "nowej miotły"?

Szkoleniowiec ten ostatni raz dłużej z sukcesami pracował w AS Romie. W latach 1999-2004 poprowadził rzymian do pierwszego od 1983 roku (i na razie ostatniego) mistrzostwa Włoch. Dwukrotnie jego podopieczni kończyli rozgrywki Seria A na dobrym, drugim miejscu. Odbudowanie rzymskiej potęgi zaowocowało ofertą z Juventusu. W Turynie Capello niby osiągnął sukces w postaci dwóch tytułów mistrzowskich, ale w wyniku afery Calciopoli zostały one Starej Damie odebrane, a klub dodatkowo zdegradowano do Serie B. Zresztą gra Bianconerich w tym czasie nie zachwycała, a zespół, choć sporo wygrywał, to jednak męczył się strasznie. Nie wiadomo, ile w tym zasługi sprzyjającej obsady sędziowskiej, za którą Juve bardzo słono zapłaciło.

W całej selekcjonerskiej karierze Capello nie miał wielu powodów do radości
W całej selekcjonerskiej karierze Capello nie miał wielu powodów do radości

Z tonącego okrętu Capello uciekł jako jeden z pierwszych. Trudno się mu jednak dziwić, skoro otrzymał propozycję z samego Realu Madryt. O tym, że z oczekiwaniami decydentów współczesnego futbolu, ale też kibiców, szkoleniowiec radził sobie coraz mniej niech świadczy fakt, że Królewscy podziękowali mu za współpracę już po jednym sezonie i to mimo zdobycia tytułu mistrzowskiego. Zespół zawiódł zwłaszcza w Lidze Mistrzów (odpadł w 1/8 finału, wcześniej kończąc zmagania grupowe za plecami Olympique Lyon). Oprócz mizernego wyniku na arenie międzynarodowej, co w Madrycie ma znaczenie dużo większe niż chociażby w Turynie, gdzie jednak liga jest najważniejsza, zastrzeżenia fanów i włodarzy dotyczyły nudnego i topornego stylu gry, a także niektórych decyzji personalnych (podobnie było już w Juve, gdzie Capello kosztem Alessandra Del Piera forsował w pierwszym składzie Zlatana Ibrahimovicia, który wtedy wciąż był młodym, utalentowanym młodzianem, a nie "ciągnącym" do przodu liderem).

Kiedy świat klubowego futbolu zdawał się rozumieć włoskiego szkoleniowca coraz mniej (chyba z wzajemnością) z pomocną dłonią przyszła brytyjska federacja piłkarska, powierzając mu zespół, który w kompromitujący sposób nie zakwalifikował się do EURO 2008. Od tego czasu, w przeciwieństwie do dotychczasowej pracy klubowej, Capellego bronić przestały nawet wyniki. Znacznie częściej tłumaczyć musiał się z niepowodzeń i osiągnięć poniżej oczekiwań niż chociażby namiastek sukcesów. Występ reprezentacji Rosji na brazylijskim mundialu wpisuje się w ten smutny krajobraz ostatnich lat pracy doświadczonego trenera. Mało kto pamięta już o jego triumfach u steru AC Milanu w w pierwszej połowie ostatniej dekady poprzedniego wieku. Jego nazwisko obecnie dużo bardziej kojarzy się z olbrzymi pieniędzmi wyrzucanymi w błoto przez kolejnych pracodawców.

Działacze Sbornej mają teraz trudny orzech do zgryzienia. Capello drużynę miał prowadzić do mistrzostw świata, które w 2018 roku odbędą się właśnie w Rosji (68-letni szkoleniowiec zapowiedział, że po tym turnieju odchodzi na emeryturę). Ewentualne zwolnienie zaowocuje zapewne olbrzymią odprawą, a wypłaty za kolejne miesiące pracy wielkich nadziei na sukces nie dają. - Nie jest tak, iż przez całe życie szukam wymówek i usprawiedliwień. Gdybyśmy grali słabo, przyznałbym, że tak było. Jeśli będzie taka wola, mogę kontynuować pracę. Uważam, że nie popełniłem żadnych błędów i wykonałem naprawdę dobrą robotę. Trzeba pamiętać, że Rosja po raz pierwszy od 12 lat wzięła udział w mundialu - przyznał zaraz po odpadnięciu z mundialu sam zainteresowany. Czy w kraju, który podczas Igrzysk Olimpijskich w Soczi przeżył olbrzymi zawód po porażce hokeistów, osoby decyzyjne zaryzykują i pozwolą Capellemu kontynuować wątpliwej, póki co, jakości dzieło?

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: