W tym artykule dowiesz się o:
15. dzień mundialu przyniósł finalne rozstrzygnięcia w fazie grupowej. Nie było niespodzianki w grupie G. Liderujące reprezentacje Niemiec oraz USA utrzymały czołowe pozycje i zagrają w 1/8 finału. Zagrożeni przez pewien czas byli tylko "Jankesi", którzy przegrali z Niemcami 0:1 i realne było, że zostaną wyprzedzeni przez Ghanę. Przez 23 minuty Afrykanom brakowało do tego tylko jednego gola, jednak zamiast go zdobyć - stracili.
"Scenariusz był podobny do tego z 2002 roku. Także wówczas reprezentacja USA rozpoczęła od zwycięstwa, następnie zremisowała, a na koniec przegrała z Polską. Po 12 latach znów ostatnia grupowa porażka nie pokrzyżowała planu wyjścia z grupy. Amerykanie dołączyli do Meksyku i Kostaryki, czyli innych drużyn ze strefy CONCACAF, które zagrają w 1/8 finału" - przypomina espn.com. [ad=rectangle] "Przetrwać można dzięki różnym sposobom. Czy to ważne dzięki jakim, dopóki się to robi?" - pyta retorycznie dziennikarz, odnosząc się do okoliczności, w których "Jankesi" obronili drugie miejsce w grupie.
Amerykanie cofają się pamięcią nie tylko do mundialu z udziałem kadry Jerzego Engela, ale wspominają też ten z 1982, w którym Niemcy zawarli z Austrią "pakt o nieagresji", wygrali 1:0, czyli w dokładnie takim wymiarze, jaki był potrzebny do wyrzucenia z turnieju Algierii. W czwartek padł wynik, który nie budzi większych podejrzeń.
Serwis espn.com poświęca osobny artykuł Cristiano Ronaldo, który rozegrał w czwartek pożegnalny mecz na mistrzostwach w Brazylii. "Bez niego nie byłoby Portugalczyków na mundialu, ale nawet z nim, nie są na tyle dobrzy, by przetrwać dłużej niż trzy mecze. Cristiano Ronaldo odchodzi i zostawił scenę swoim największym rywalom - Neymarowi i Lionelowi Messiemu. Mistrzostwa świata nie są turniejem dla drużyn opartych na jednym graczu. Nawet Diego Maradona miał w 1986 roku wsparcie Jorge Valdano, Jorge Burruchagi i Jose Luisa Browna. CR7 może już tylko przyglądać się rywalizacji innych gwiazd" - barwnie opisuje portal.
Niemiecki Kicker wskazuje pierwszoplanową postać meczu - Thomasa Muellera, który zdobył czwartego gola w Brazylii i wprowadził Niemców do "grona zwycięzców grup". "Niemcy pokonali 1:0 reprezentację USA prowadzoną przez Juergena Klinsmanna, czyli kolegę z ławki Joachima Loewa. Ten ostatni wstawił do składu po raz pierwszy w Brazylii Bastiana Schweinsteigera i Lukasa Podolskiego - piłkarzy, których wprowadzał do reprezentacji Niemiec właśnie Klinsmann" - przypomina Kicker.
Opisuje także, jak ulewne deszcze w Recife mogły storpedować plany organizatorów. "Godzinne opady zalały ulice w nadmorskim mieście, powstał chaos komunikacyjny. Brano pod uwagę nawet przesunięcie meczu, ale na dwie godziny przed meczem odłożono ten pomysł na półkę".
Sport.de pisze o zasłużonym zwycięstwie, które dało Niemcom awans. "Długo wyczekiwany pojedynek pomiędzy drużyną Joachima Loewa i jego byłym szefem Juergenem Klinsmannem został stoczony w deszczowym Recife". Portal tytułuje Thomasa Muellera "mundialowym bombardierem", następnie cytuje Philippa Lahma. "Gdyby ktoś powiedział przed turniejem, że wygramy grupę - podpisałbym się natychmiast pod wszystkim. Zwycięstwo z USA to duży krok naprzód i możemy być absolutnie zadowoleni z aktualnej sytuacji".
Reprezentacja Portugalii zakończyła w czwartek udział w mistrzostwach świata. Na otarcie łez wygrała 2:1 z Ghaną. Abola.pt żegna mundial tradycyjnym "Adeus". "Koniec marzeń Portugalii" - tytułuje natomiast cmjornal.xl.pt. "Walczyliśmy do końca i wywozimy naukę - nie możemy popełnić w przyszłości takich błędów jak w Brazylii. To smutny dzień dla wszystkich. Trzeba jednak pogratulować awansu Niemcom i Stanom Zjednoczonym" - cytuje serwis Pepe.
W Portugalii rozpoczyna się dyskusja o przyszłości Paulo Bento na stanowisku selekcjonera reprezentacji. Trwa także szukanie przyczyn niepowodzenia. Media rozprawiają wciąż o niewłaściwym: wyborze miejsca zakwaterowania i przygotowaniu do meczów w specyficznych warunkach klimatycznych.
Także La Gazetta dello Sport ilustruje relację z meczu Portugalii z Ghaną zdjęciem Cristiano Ronaldo i poświęca mu najwięcej uwagi. "Mógł sam strzelić pięć goli i sensacyjnie utrzymać Portugalię na mundialu. Ghana była bowiem bardzo roztargniona w obronie. Ronaldo pudłował lub nadziewał się na interwencje bramkarza. Ten mundial należy nie do Cristiano, a Messiego" - puentuje włoski dziennik.
"CR7 nie wystarczył Portugalii do sukcesu. "Seleccao" opuszczają Brazylię z czterema punktami. To i tak zdobycz większa niż Hiszpanów, Anglików czy Włochów. Zapłacili wysoką cenę za pierwszy mecz, w którym zostali czterokrotnie spoliczkowani przez Niemców. Inna sprawa, że zmagali się z plagą kontuzji, ale to niewielkie wytłumaczenie".
Bieżące informacje z mistrzostw świata są odsuwane na stronach La Gazetty dello Sport na drugi lub trzeci plan. Przygrywają z rozliczeniami po nieudanym dla Włochów mundialu.
W 15. dniu mundialu zniknęły także wszystkie znaki zapytania w grupie H. Ostatnią przepustkę do 1/8 finału wywalczyła Reprezentacja Algierii, która zremisowała 1:1 z Rosją. "Rozegraliśmy heroiczny mecz. Cieszy mnie zaangażowanie i wysiłek podopiecznych" - cytuje Vahida Halilhodzicia serwis elheddaf.com. Selekcjoner Algierii nie odpowiadał po meczu na pytania dotyczące postu i ramadanu. "Jesteśmy tu by rozmawiać o piłce nożnej" - stwierdził podczas konferencji prasowej.
Algieria wyszła z mundialowej grupy po raz pierwszy w historii. Czeka ją starcie pełne podtekstów, z Niemcami. "Czekamy od dawna na pokonanie tego przeciwnika i wiem, że obecna drużyna jest w stanie tego dokonać. Pozostaliśmy ostatnim reprezentantem świata arabskiego na mistrzostwach, ale czujemy wsparcie także z innych części świata jak np. z Bośni i Hercegowiny".
Serwis elheddaf.com wskazuje, że nie tylko awans Algierii, ale także błyskawiczne pożegnanie Rosji z mundialem jest wydarzeniem bez precedensu. Piłkarze napisali historię w 90 minut.
O historycznym sukcesie Algierczyków pisze szeroko także francuski L'Equipe. "Mecz z Rosją rozpoczął się dla Lisów bardzo źle. Pierwsze rosyjskie przyspieszenie zaowocowało golem. Drużyna Halihodzicia była spięta, zdenerwowana i przed przerwą zagrażała tylko po stałych fragmentach. W końcu 60. minuta i nadeszło wyczekiwane wyrównanie Islama Slimaniego" - opisuje L'Equipe.
"Slimani bez bez wątpienia bohaterem wieczoru, ale gratulacje należą się też Brahimiemu i Feghouliemu. Jeśli jednak Algieria chce konkurować równorzędnie z Niemcami w 1/8 finału potrzebuje więcej liderów. Tym będzie martwić się niebawem, na razie może cieszyć się z historycznego momentu" - puentuje dziennik.
Reprezentacja Rosji stała się jednym z wielkich przegranych mundialu. "Niestety, nasz zespół nie pokazał światu ani pięknej, ani skutecznej gry. Ktoś może być zadowolony z dyscypliny, ktoś inny z gry w destrukcji, a ktoś z poświęcenia, ale to mozaika, a nie spójny obraz" - opisuje sport-express.ru.
"Byliśmy słabi w najsłabszej grupie. Nawet na katastrofalnym Euro 2012 udało się wygrać choć jeden mecz. Słowo sztuka w odniesieniu do poczynań zespołu Capello jest zabronione i powinno być zastąpione słowami praca, strach" - kontynuuje portal i krytykuje selekcjonera. "Nasi gracze drżeli, gdy tylko na nich spojrzał. A tymczasem to Capello stchórzył przed... Algierią. Miał prowadzenie, mecz ułożył się znakomicie i nakazał odwrót do obrony. Smutne wydaje się, że kontrakt z Capello został podpisany do 2018 roku".